Maciej Eckardt Maciej Eckardt
665
BLOG

Seppuku po polsku

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka Obserwuj notkę 8

„Ruskie” zrobili to, co było do przewidzenia. Wypunktowali w raporcie MAK-u wszystkie grzechy polskich pilotów, o sobie, co zrozumiałe, dyskretnie milcząc. Dziwi to kogoś? Mnie nie. Od samego początku twierdzę, narażając się wszystkim znajomym spiskofilom, że za katastrofę smoleńską odpowiadamy my – Polacy. A konkretnie: rząd, ówczesna Kancelaria Prezydenta, BOR i służby specjalne. Wszyscy odpowiedzialni w tych instytucjach wiedzieli, czym lecą, dokąd lecą, z kim lecą i w jakich warunkach lecą. Z efektem wiadomym. I to bezlitośnie, na zimno, ze stoickim spokojem (może i z dobrze skrywaną satysfakcją) poddali obróbce Rosjanie. Zero emocji, sucha relacja w stylu eksperckim, bardziej skierowana do zachodniego odbiorcy, niż do Polaków. Doskonale wiedzieli, że my się z takim raportem nie zgodzimy.

„Ruskie” teraz siedzą i patrzą. Akcja idzie po „ichniemu”. Premier wraca w trybie pilnym z urlopu, a „pułki smoleńskie” (PiS, PJN) w bitewnym szale, na oczach całego świata, szykują mu stryczek i tabliczkę z napisem „zdrajca”. Przepyszny widok. Za chwilę na zgliszczach polskiej tragedii splujemy się plwociną wyjątkowo toksyczną, która zatruje nas, Polaków, na długie dziesięciolecia. Bo zamiast spokojnie, wręcz z demonstracyjnym chłodem, przyjąć raport MAK-u i zapowiedzieć, iż w związku z tym, że jest on niekompletny, strona polska w najbliższym czasie przedstawi kompletną wersję przyczyn katastrofy, w oparciu o wszystkie dotychczasowe ustalenia, także te zawarte w raporcie rosyjskim, wskazując jednocześnie, że Polska traktuje raport MAK-u, jako dokument odzwierciedlający punkt widzenia strony rosyjskiej.

Zamiast więc odpowiedzieć na tym etapie tym samym quasi eksperckim językiem co Rosja, my zaczynamy pompować emocje. Nie dość, że atakujemy na zewnątrz, to jeszcze otwieramy front wewnętrzny, chyba bardziej wyniszczający dla polskiej racji stanu, niż potyczka z MAK-iem. Skończy się to wszystko kompromitacją, bo nie dość, że trudno będzie merytorycznie zyskać przewagę nad ustaleniami MAK-u (tak, tak, trzeba się uderzyć we własne piersi), to jeszcze, jak znam życie, powstaną w Polsce co najmniej dwa raporty, jeden rządowy, a drugi pisowski, nie wykluczając możliwości powstania raportu PJN-u, ostro walczącego o awans do pierwszej „ligi smoleńskiej”. To sprawi, że uchodzić będziemy za kraj ciekawy i interesujący, ale kompletnie niepoważny. Kraj, który nie dość, że wysłał swojego prezydenta na śmierć, to jeszcze dzięki temu dokonał wizerunkowego seppuku.

www.eckardt.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka