– Nie są, jak próbowali siebie nazywać, dziećmi Lecha Kaczyńskiego. Niektóre z tych osób od dawna nie były w kontakcie z moim tatą, a teraz publicznie przypisują sobie jakąś wyjątkową bliskość – wypaliła na łamach „Uważam Rze” Marta Kaczyńska, pijąc do Joanny Kluzik-Rostkowskiej i PJN. – Na jej miejscu cieszyłbym się, gdyby kolejna osoba chciała się odwoływać do dziedzictwa jej ojca. Bo w ten sposób jego idee są szerzej promowane – zaripostował Paweł Poncyliusz, jeden z liderów PJN. W sukurs przyszła mu Joanna Kluzik-Rostkowska stwierdzając, że Lech Kaczyński jako prezydent jest „dobrem wspólnym”. Koniec cytatów.
Walka o ideową schedę po Lechu Kaczyńskim i hasło: „My wszyscy z niego!” – zaczyna przypominać groteskę. Stopień smoleńskiego zidiocenia niestety narasta. Hektolitry plwocin fruwające nad grobami ofiar, toksyczne tyrady, nieustanne oskarżenia… to Polska 10 miesięcy po katastrofie smoleńskiej. Wciąż rozedrgana, w niekończącym się kondukcie nienawiści, złorzecząca i spazmatyczna. Żenujący taniec na grobach zamilkłych na wieki ofiar. Krzyże jako sztachety, różańce jako kastety… Nasza polsko-katolicka specjalność. Tu się ludziom nie daje odchodzić w spokoju. Tu się ich trzyma za nogi w przedpokoju wieczności. Tutaj „Anielski orszak”, to gotowy spot wyborczy.
To nie jest moja Polska.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka