Ach jak miło. Bandy wydrwigroszy, spekulantów i złodziei nie dostaną forsy za friko. Oto, jak donoszą media, tak zwany plan Paulsona, zakładający wykupienie przez państwo “złych” kredytów odrzuciła wczoraj Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych. Zawiedziony jest prezydent George Bush i sam Barack Obama, który filozoficznie stwierdził, że trzeba zachować spokój.
Tym samym, póki co, koło nosa przeszła pazernym pijawkom z Wall Street kasiora rzędu 700 miliardów dolarów (nie warto sobie nawet tego wyobrażać), jaką rząd USA postanowił wpompować w system finansowy, ratując umoczone w krach hipoteczny banki i instytucje finansowe. Do kasiory uśmiechały się już tysiące spekulantów, witały się już z nią tuzy giełdowe i cała ferajna finansowa, której „talenty” i chciwość doprowadziły do tego, co właśnie obserwujemy.
Na tę dobrą w sumie wiadomość fatalnie zareagowała nowojorska giełda, której indeks Dow Jones stracił 6,98 proc. (777 pkt), co jest najwyższą punktową stratą w historii. Rynek Nasdaq w tym czasie obniżył się o 9,14 proc. Wzbierającą panikę podkręcają już nie tylko upadające banki (np. aktywa upadającego banku Wachovia, do niedawna czwartego pod względem wielkości banku w USA, kupiła za śmieszną kwotę 2,2 mld USD Citigroup), ale znane firmy sektora paliwowego jak Chevron i Exxon Mobil, których akcje ostro zanurkowały.
Oczywiście finansowa złota międzynarodówka doprowadzi w końcu do wydojenia amerykańskich podatników, by ratować swoje geszefty, bo splot wzajemnych zależności pomiędzy polityką i biznesem w USA jest na tyle mocny, że nie ma mowy o jakimkolwiek rozziewie pomiędzy nimi. Dlatego też najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu „pomoc finansowa” dla amerykańskich banków zostanie uchwalona bez specjalnych problemów.
W międzyczasie media urobią durnowate społeczeństwo amerykańskie, że najlepiej pijawkom dać nie marne 700 mld dolarów, ale okrągły bilionik (oficjalne sugestie), bo a nuż okaże się, że zabraknie na ratowanie “systemu”, a tak się przecież nie godzi. W tym wszystkim zastanawia mnie drobny fakt, że za całe to „drobne” zamieszanie nikt nie odpowiada, nikt nie siedzi, nikt nie palnął sobie w łeb, nikogo nie powiesili i nie rozszarpali na strzępy. Nic, dosłownie nic się nie dzieje. Ot, sflaczała nam Ameryka.
A u nas? A u nas również pijawek nie brakuje. Ciężko dyszeć zaczynają Fortis Bank i największa pijawka wśród pijawek PEKAO SA. Tej ostatniej szczęścia nie życzę, bo powodów, ze względu na osobiste doświadczenia, nie mam ku temu najmniejszych. Drodzy, aroganccy, chciwi i bezczelni.
Reasumując… A co tam, napiszę to co czuję - niech żyje krach! Niech pryska wreszcie ta rozdęta bańka mydlana.
www.eckardt.pl
Inne tematy w dziale Polityka