Enigma czasu nie daje mi spokoju. Jeśli napiszę, że “czas to moja miłość” - niewiele przesadzę. Zresztą wiem o tym, że nie tylko moja. Po notce„Natura czasu” zajrzałem do pracy Laury Mersini-Houghston p.t. „Notes on Time's Enigma” - bowiem wszystko co jest związane z „naturą czasu” mnie interesuje. Z Wikipedii dowiadujemy się, że Laura Mersini_Houghton jest córką znanego matematyka i ekonomisty Nexhafa Mersini. Pracę doktorską p.t. „Vacuum dynamics in the early universe scenarios of phase transitions and extra dimensions"„ obroniła w roku 2000 na Uniwersytecie Wiskonsin. Aktualnie pracuje na stanowisko profesora fizyki teoretycznej i kosmologii na University of North Carolina at Chapel Hill. Można ją zobaczyć żywo gestykulującą gdy opowiada o wielości światów w Instytucie Sztuk i Idei:
Jej praca „Notes on Time's Enigma” jest kontynuacją i podsumowaniem całego cyklu jej prac fizyko-kosmologiczno-filozoficznych dotyczących natury czasu. Praca ta zresztą opublikowana jest w zbiorze p.t. „Arrows of Time”, pod jej redakcją, Springer 2012.
Na czym polega przedyskutowana w tej pracy „enigma czasu”? Oto podsumowująca ilustracja na końcu artykułu.
Pod ilustracją podpis:
Schematyczny rysunek przedstawiający narodziny wszechświata z wieloświata. Jedynie wysoko-energetyczne stany poczatkowe w wieloświatach są dynamicznie selekcjonowane by porodzić wszechświat. Stny-niskoenergetyczne są skazane na śmierć. W wieloświecie informacja jest zachowana, zatem czas w wieloświecie jest fundamentalny i nie ma zwrotu (kierunku). Tworzący się wszechświat jest układem otwartym. Jego nierównowagowa dynamika i splątanie z wieloświatem łamie lokalnie symetrię odwrócenia czasu. Ale prawa fizyczne bąbelka pochodzą z wieloświata, są zatem symetryczne względem odwrócenia biegu czasu.
I cały artykuł jest w tym stylu: artystyczno-opisowym. Niewiele z tego jestem w stanie strawić. Jestem wszak fizykiem matematycznym i bez formuł jest mi ciężko ułożyć sobie przedstawiane w artykule idee (bo nie powiem, że „treści”). Rozumiem, że jest sobie sobie wieloświat, ten wieloświat jest w jakimś stanie kwantowym, stan ten rozwija się w nieukierunkowanym „wieloświatowym czasie”, bez początku i bez końca, zgodnie z jakimś równaniem Schrodingera. Ten stan przypomina gotującą się na ogniu zupę, i w ogniu tworzą się bąbelki. Niektóre wymierają szybko, ale ten nasz bąbelek-wszechświat ma dłuższe życie. Powstał bardzo uporządkowany, ale z biegiem „naszego czasu” entropia rośnie, informacja posiadana przez „lokalnych obserwatorów” i uporządkowanie maleją. Przy tym jest to tylko hipoteza. Aletrnatywną hipotezą może być, że w wieloświecie czasu w ogóle nie ma, ale wtedy, jak pisze autorka, trudno powiedzieć co się dzieje, zatek taka hipoteza jest nieinteresująca. A w ogóle to nie ma jak tej hipotezy sprawdzić, bowiem, jak pisze autorka, nie mamy na razie narzędzi rachunkowych pozwalających ująć ilościowo przekaz informacji i grawitacyjną entropię.
Skończyłem czytać ten artykuł z wielkim niedosytem. Prawa przyrody znane nam w naszym wszech świecie, jak spekuluje autorka, zostały nam „genetycznie” przekazane z wieloświata w chwili narodzin naszego bąbelka. Jak to się stało? Nad tym autorka się nie zastanawia. Ani nad tym skąd w ogóle się wzięły prawa przyrody w wieloświecie? I czemu takie a nie inne?
Ale to wszystko ma dla mnie znaczenie drugorzędne. Mnie bowiem najbardziej interesuje inna enigma: czy można podróżować w czasie? A jeśli tak – to jak?
W ubiegły czwartek miałe referat na konfrenecji z algebr Clifforda (przez "ZOOM", bo "pandemia"). Liczba słuchaczy nie była imponująca: 27. W konferencji brało udział 120 uczestników, i były cztery sesje równolegle, więc statystycznie nieco poniżej średniej. Jednym ze słuchaczy był Bernd Schmeikel.
Wspomniał o swojej pracy p.t. „Directional Domains of Physical Motion – Einstein Bludnder”. Zaintrygowała mnie ta praca. Już we wstępie czytam tam:
„Przyszłe zdarzenia wpływają na przeszłość i ją kształtują. Ale ten wpływ jest bardzo subtelny. Informacja i energia mogą płynąć wstecz w czasie..... Oby ta praca dała nam matematyczne podstawy dla pozaziemskich podróży w czasie.”
Ta praca, w odróżnieniu od pracy o „enigmie casu” ma wiele formuł matematycznych. Niektóre z nich nawet rozumiem. Według autora kluczem do podróży w czasie są bowie …. algebry Clifforda. Zresztą algebry Clifforda są kluczem do wszystkiego. A związana z tym kluczem jest 'gwiada Dawida”. Oto ilustracja z pacy Schmeikala:
A pod gwiazdą zdanie: „Coming up is the David Star in the Clifford algebra of our macroscopic appearance of Minkowski space.”
(Z ciekawostek: Schmeikal w swojej pracy obficie cytuje mojego dobrego znajomego, z którym prowadziłem wiele goracych dyskusji, Zbigniewa Oziewicza. Znajdujemy się obaj na liście "polskich naukowców dysydentów")
Niestety, pomimo przestudiowania całej pracy nie dowiedziałem się jak należy używać gwiazdy Dawida do podróży w czasie? Cóż, póki co będę musiał sam zacząć nad tym poważnie pracować....
Komentarze