Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk
1202
BLOG

Czy błędem jest wierzyć w cokolwiek?

Arkadiusz Jadczyk Arkadiusz Jadczyk Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 118

Dawno dawno temu bohaterem moich notek był angielski matematyk i filozof William Kingdon Clifford. Podniecałem się jego filozofią do tego stopnia, że tłumaczyłem samemu na polski i publikowałem w formie notek tu, na blogu, fragmenty jego publikacji „Etyka wiary”. Było to wtedy dla mnie „odkryciem”, i chciałem się nim dzielić.

Ale lata mijają. Z Clifforda została mi jedynie matematyka. Jego filozofię widzę dziś inaczej niż kiedyś. A piszę to dlatego, że czytając akurat Davida Bertlinskiego „Szatańskie urojenie: Ateizm i jego pretensje naukowe”, Prószyński i S-ka 2009, trafiłem na fragment tyczący jednej z wypowiedzi Clifforda w artykule, którym tak się kiedyś bezkrytycznie zachwycałem.  

Zanim przejdę do rzeczy, czyli do Clifforda, muszę stwierdzić, że czytanie Berlinskiego sprawia mi prawdziwą przyjemność. Zazdroszczę mu jego sztuki wyłuskiwania nonsensów, zafałszowań i sprzeczności w wypowiedziach najróżniejszej maści „naukowców”. Chciałbym być tak dobrym jak on w sztuce polemicznej. Krótko – podoba mi się! Nie to, żebym wszystko co pisze przyjmował bez zastrzeżeń. Tu i ówdzie widzę jego własne uprzedzenia, wykrywam niedopowiedzenia. Jednak pozytyw przeważa i jestem gotów patrzeć przez palce na tu i ówdzie zdarzające się potknięcia. Sam się potykam co i rusz.

Wracam do Clifforda i do stwierdzenia w jego „Etyce wiary”, które Berlinski wziął na celownik. Cytuję z Berlinskiego str. 48:

Dowód

Jak stwierdził dziewiętnastowieczny brytyjski matematyk W. K. Clifford, "zawsze, wszędzie, w przypadku kogokolwiek" błędem jest "wierzyć w cokolwiek na podstawie niewystarczających dowodów".

Sądzę, że Clifford wierzył w to, co pisze, ale jakie miał dowody na swoją tezę, o tym już nie mówi.

No tak, jak kiedyś mogłem tego nie zauważyć?! Jak przeczytawszy coś podobnego, napisanego ręką jakby nie było matematyka, mogłem nie cisnąć tym tekstem ze złością o ścianę? Jak mogły nie opaść mi ręce? Jak mogłem nie paść samemu z rozpaczy, że niby kiedyś go zachwalałem?

Oglądam sobie krytykę „ewidencjalizmu” Clifforda na Youtube


Tak, tak, w oparciu o wypowiedzi Clifforda powstała cała dziedzina moralno-filozoficzna pod nazwą „ewidencjalizm”, bowiem nasz „dowód” to w angielskim „evidence”. Oglądam, a raczej słucham, i słyszę zwięzła krytykę ewidencjalizmu , że sam bym lepiej tego nie zrobił … A może bym i zrobił? W „Szatańskich urojeniach” pisze Berlinski dalej:

Pojęcie wystarczającego dowodu jest nieskończenie elastyczne. Zależy od kontekstu. Odgrywa tu rolę gust, intuicja, wrażliwość intelektualna, wyczucie tematu, pragnienie prowokacji, poczucie odpowiedzialności, ostrożność, doświadczenie i wiele innych rzeczy. Dowód na forum opinii publicznej nie jest tym samym, co dowód w sądzie. Społeczność cystersów spokojnie drepczących od swoich grządek do kaplicy uznałaby za dowód rzeczy, których nie brałby pod uwagę żaden fizyk. To, co fizyk uważa za dowód, niekoniecznie z kolei musi akceptować matematyk. Dowód w inżynierii ma niewiele wspólnego z dowodem w sztuce, i choć wszyscy mogą się zgodzić, że dowody nieprzemyślane do końca, niedopracowane i nie całkiem poprawne są marnymi dowodami, to zbyt wiele istnieje różnych opinii na temat tego, co znaczy dowód przemyślany, dopracowany, poprawny, by dało się zaproponować jakąś wiarygodną regułę ogólną.

….....

W fizyce matematycznej nie ma pojęcia dowodu oddzielnego od teorii, w ramach której jest dowodem, ponieważ to teoria decyduje, co liczy się jako dowód. Jaki sens miałoby stwierdzenie, że istnieją kwarki górne, gdyby nie było modelu standardowego fizyki cząstek? Trzynastowieczny duchowny z niewiadomego powodu przekonany o ich istnieniu i paplający z zachwytem o uwięzieniu kwarków musiałby się zmierzyć z wątpliwością, z jaką zmagają się teraz wszyscy wierni: daj mi dowód. Z braku dostępu do ogromnej aparatury, jakiej wymaga testowanie teorii z zakresu fizyki cząstek, nie mógłby spełnić tego żądania.

I kończy tak, że nie mógłbym tego powiedzieć lepiej, choć to jego zakończenie jest ściśle związane z treścią jego książki, t.j. Bezlitosną krytyką „dowodów na nieistnienie Boga” podpisywanych nazwiskami i imionami przedstawicieli świata nauki:


W obliczu doświadczenia, w uroczystym stwierdzeniu W. K. Clifforda należy dostrzec to, czym w istocie jest: regułę moralną obejmującą jedynie najbardziej sztuczne przypadki.

Istnienie Boga nie jest jednym z nich

W całej tej krytyce „ewidencjalizmu” Clifforda dla mnie wystarczającym całkowicie jest brak wystarczającego dowodu na to by wierzyć w ewidencjalizm. 

A wszystko to wiąże się także trochę z tym, że dopiero wczoraj dotarło do mnie to, że w lipcu w Paryżu odbędzie się Zjazd Stowarzyszenia Parapsychologów. Będzie tak i paru fizyków. Pomyślałem sobie: czemu i mi tam nie pochejać i może nawet powiedzieć o moich własnych przemyśleniach – bo takowe chyba mam? Uważam, że mam wystarczające jak dla mnie dowody by się nad tymi sprawami poważnie zastanawiać w chwilach wolnych od pracy nad algebrami Clifforda.  

image


Naukowiec, zainteresowany obrzeżami nauki. Katalog SEO Katalog Stron map counter Życie jest religią. Nasze życiowe doświadczenia odzwierciedlają nasze oddziaływania z Bogiem. Ludzie śpiący są ludźmi małej wiary gdy idzie o ich oddziaływania ze wszystkim co stworzone. Niektórzy ludzie sądzą, że świat istnieje dla nich, po to, by go pokonać, zignorować lub zgasić. Dla tych ludzi świat zgaśnie. Staną się dokładnie tym co dali życiu. Staną się jedynie snem w "przeszłości". Ci co baczą uważnie na obiektywną rzeczywistość wokół siebie, staną się rzeczywistością "Przyszłości" Lista wszystkich wpisów  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie