Ktoś kiedyś wynalazł koło. I odtąd koło znajduje bardzo wiele przeróżnych zastosowań. Ktoś kiedyś wynalazł ogień. I też ma wiele zastosowań. Ogień najpierw jednak pojawił się w Przyrodzie. Nie tyle został wynaleziony, ile udomowiony. Z kołem to nie jestem pewien, nie widzę wokół siebie toczących się kół. Toczące się kule, to jeszcze od biedy.
Skarabeusze wynalazły toczenie
Ktoś kiedyś wynalazł oko. I odtąd jest używane przez tysiące różnych gatunków. Ktoś kiedyś, zapewne przedtem, wynalazł kod DNA i samo-replikujące się struktury potrafiace czytać i przekazywać informację. Ten „ktoś” to jakiś Inteligentny Projektant, który z jakiegoś powodu ma uciechę z eksperymentów z użyciem materii, widać bawienie się samą informacją (tylko software) takiej uciechy jak połączenie z hardwarem Inteligentnemu Projektantowi nie daje. Do czegoś Mu są potrzebne nie tylko nieśmiertelne dusze, ale także śmiertelne ciała. Czemuś Mu tam służą.
Podobnie z matematyką. Ktoś kiedyś wynalazł liczby ujemne. I odtąd się przydają. Ktoś kiedyś wynalazł liczby niewymierne. I też znajdują wiele zastosowań. Podobnie liczby urojone, podobnie pochodne i całki. Raz wynalezione, odtąd znajdują zastosowania. Odkąd wiemy, że te pojęcia istnieją, odkąd sami do nich doszliśmy i przyzwyczailiśmy się, odtąd widzimy je wokół siebie, w tym co nazywamy „Prawami Przyrody”. Tych Praw Przyrody nie daje się dostrzec zwyczajnym okiem, ani jednym ani nawet dwoma. Potrzebne jest jakiś dodatkowy zmysł. Jedni go mają więcej inni mniej, można go w sobie wzmocnić i wysubtelnić przez praktykę.
Einstein miał taki zmysł – czulszy i efektywniejsi niż inni. Podczas gdy inni „czuli pismo nosem”, on chwytał byka za rogi i się nie cackał.
Oto fotka Einsteina wykładającego w College de France w roku 1922.
Einstein wykłada - tylko co?
Patrząc na tablicę trudno mi zgadnąć o czym on mówi. Te dwa okręgi to mają być orbity elektronów w atomie? A te hieroglify na tablicy?
Hieroglify - kto je malował?
To on pisał czy ktoś inny? I co to takiego. Z wyglądu przypominają mi twierdzenia genialnego Ramanujana, jak na przykład to
Ramanujan notebook ...
Ramanujan, który umarł młodo, miał taki specjalny zmysł przy pomocy którego odbierał przekazy od bogini Namagiri.
Ta dyktowała mu (pisała mu na języku, tak twierdził) gotowe twierdzenia. Zazwyczaj potem okazywały się prawdziwe – innym udawało się znaleźć ich dowody. Czasami albo Namagiri miała zły dzień, albo były błędy w przekazie, i rezultat okazywał się fałszem, choć z drugiej strony bynajmniej nie trywialnym fałszem, a takim, z którego da się wyczytać głęboką prawdę.
Bogini Namagiri pisała na języku Ramanujana
Ach gdyby taki Ramanujan urodził się znowu, tyle, że dla fizyki! Fizyka, jak dotąd, nie umie wyjść poza równania drugiego rzędu. Może one wystarczają? Tak jak dwoje oczu wystarcza i dwoje rąk. Jednak ośmiornica ma wiele ramion i się jej przydają. Może by czerpać informację z dodatkowych wymiarów trzeba mieć więcej niż parę oczu, i więcej niż jedną głowę? Może by zrozumieć świat kwantów trzeba mieć rozdwojoną jaźń? A może po prostu trzeba przestać czytać podręczniki i samemu do wszystkiego od początku dochodzić, jak Einstein i jak Ramanujan?
P.S. Po uwagach kk-54 odbiłem tablicę względem osi pionowej. I wzory na tablicy zaczęły nabierać sensu, choć nie jestem pewien czy nie ma tam błędów.
