Przysłowie wywodzi się z angielskiego. Najpierw było, że „Curiosity killed the cat”. Angielska Wikipedia wyjaśnia, że powiedzenie to miało ostrzegać przed niebezpieczeństwami zbędnych dochodzeń i badań, jednak znaleźli się ludzie wrręcz zalecajcy dochodzenia i badania na pozór zbędne. Ci ludzie dodali puentę: „But satisfaction brought it back”. W tłumaczeniu na polski nie brzmi to tak zgrabnie jak w angielskim oryginale. Ja tłumaczę to tak:
Ciekawość kota zabiła, satysfakcja życie mu wróciła.
W angielskim gramatycznie poprawnie jest "Curiosity killed the cat, but satisfaction brought it back", jednak w mowie potocznej opuscza się „ale” i mówi się rytmiczniej "Curiosity killed the cat, satisfaction brought it back".
Ja osobiście jestem za ciekawością i mój kot też. Przy tym kot, a raczej (w moim przypadku kotka) jest ostrożniejszy ode mnie. Zanim wskoczy w nieznane, przygląda się długo i kalkuluje. Obserwuję i widzę, że przeprowadza w myśli symulacje, analogowe i cyfrowe. Gdy w kilku takich symulacjach coś się wali lub następuje ześlizg niekontrolowany, wtedy kot rezygnuje. Choć po paru dniech może zacząć te same symulacje dodając jakąś nową możliwość skrętu w locie ogonem, co mu się w nocy przyśniło jako nowa dobra idea.
I tak doszliśmy do skrętów ogonem. Kot tym się różni od bryły sztywnej, że nie tylko nie jest sztywny, ale w locie może zmieniać rozkład masy i momentów bezwładności. Wybitni matematycy nad takimi koto-podobnymi urządzeniami pracują, bowiem rakiety i statki kosmiczne też mogą mieć swoje łapki i ogony i nimi kręcić. Jak coś takiego będzie się zachowywało w polu grawitacyjnym? Czy środek ciężkośi będzie spadał jakby nigdy nic? Tak samo dla każdego ciała? Czy obowiązyje „zasada równoważności” (masy grawitacyjnej i bezwładnej)? A jeśli nie, to jak to opisywać równaniami? I co jest we wnętrzu „cząstek elementarnych”? Czy coś się tam w środku kręci? Czy ma ogon i łapki?
Te pytania są tego typu, że mogłyby zabić kota. Ale kot się śmierci z ciekawości nie boi, wie, że koty przechodzą reinkarnacje, że satysfakcja wróci go życia, że będzie fajnie i klawo, fajowo i odlotowo.
Na obrazku kot Pikabu (początkowo daliśmy kotce imię Opal, ale z biegiem czasu przylgnęło Pikabu) jest ewidentnie właścicielem monografii Gerd Rudolph i Matthias Schmidt „Differential Geometry and Mathematical Physics. Part II: Fibre Bundles, Topology and Gauge Fields”. Wydana przez Springera w roku 2017 jest jedną z najlepszych pozycji w tym zakresie. Bardzo droga, jako ebook kosztuje 130 EURO, no ale ma ponad 800 stron i wręcz fantastyczną treść.
Budowanie mojej własnej drogi do wirujących rzeczywistości zmusiło mnie do przypominania sobie wszystkiego co kiedyś wiedziałem o teoriach Kaluż i Kleinów, o polach cechowania, koneksjach w wiązkach włóknistych i tym podobnych skarbach ukrywających się za na pozór trudnym do strawienia żargonem. Polscy fizycy matematyczni byli świetni pod tym względem. Oto w podziękowaniach autorów tej monografii znajdujemy pięć, a może nawet sześć polskich nazwisk:
Więc mam drogę utartą. Wiem o tym, że w przeszłości podobną drogą próbowali iść inni. A raczej ja próbuję iść drogą na której padli inni. Był Japończyk Takehiko Takabayasi, był Francuz Jean-Pierre Vigier. Pracowali nad relatywistycznymi rotatorami (po polsku: wirnikami). Ten Vigier to był z tych kotów chadzających własnymi drogami (Politically, Vigier was an active supporter of communism throughout his life). Od magnetycznych monopoli i zimnej fuzji nie stronił. Sympozja ku jego pamięci są organizowane na które przyjeżdżają przedstawiciele wszystkich co ważniejszych służb specjalnych.
No i Polak Myron Mathisson, co go najpierw Einstein popierał a potem wręcz odwrotnie. Oni padli, ale co mi tam. Koty reinkarnują a satysfakcja wraca im życie.
Komentarze