Wzrost zużycie energii (i jej spadek) jest ściśle skorelowany ze wzrostem gospodarczym. Relacje tego typu są używane w prognozach zużycia energii przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych.
W Polsce można powiedzieć z pewnym przybliżeniem, że różnica pomiędzy przyrostem PKB i przyrostem zużycia energii elektrycznej wynosi około 1,5-2%, wyjątkiem okresów przejścia od koniuktury do kryzysu i wychodzenia z kryzysu, kiedy te zmiany mogą być bardziej dynamiczne.
Już w roku 2012 wystąpił spadek zużycie energii elektrycznej o 0,6%. Większy niż wynikałoby z podanej relacji, ale w tym spadku jest informacja wyprzedzająca, że w przyszłości spadki będę jeszcze większe.
PSE-Operator, zarządzający fizyczną produkcją energii w wielkich elektrowniach i jej przesyłem poinformował, że w lutym 2013 spadek zużycia wynosił 9.5%. To bardzo dużo nawet po korekcie pogodowej, bo luty był dosyć ciepły. Spadek zużycia za dwa miesiące wynosi 3,93%, to o 1% więcej niż w kryzysowym 2008 roku. Chyba jest gorzej w gospodarce niż nawet wydaje się prof. Rybickiemu.
W marcu spadek powinien być mniejszy w liczbach bezwzględych, bo globalne ocieplenie się spóźnia i miesiąc jest dosyć zimny. Jeżeli jednak spadki w kwietniu będą na poziomie 3%, to już niestety jesteśmy czerwoną wyspą.
