"- Do tej pory w Polsce umierało dziennie średnio 1100 osób. Wzrosty liczby zgonów w stosunku do lat ubiegłych nieprzekraczające 10 proc. pojawiły się w sierpniu. Do września sytuacja wydawała się w miarę bezpieczna. Natomiast w październiku nastąpił gwałtowny wystrzał liczby zgonów. Dzienne wzrosty umieralności były wtedy nawet stuprocentowe – powiedział Rafał Halik z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny."
https://www.salon24.pl/u/zdrowie/1092873,liczba-zakazen-covid-19-znow-w-gore-umieralnosc-polakow-wzrosla-o-100-procent
Doczekaliśmy się. Pierwszy raz od marca ktoś wspomniał o tym jaka jest normalna śmiertelność dzienna w 39 milionowym państwie. Rodzi się natychmiast pytanie dlaczego przy śmiertelnośći 15 przypadków covidowych w marcu bierzącego roku - kiedy to polscy obywatele zostali pozamykani w domach - jakoś nikt o tym fakcie nawet sie nie zająknął? O co w tym wszystkim chodzi z tym covidem? O co chodzi z ta śmiertelnością? Czy 600 przypadków zgonów powiązanych z covidem liczone jest jako 600 plus normalne 1100 dziennych zejść,? Czy dzisiaj umarło w Polsce 1700 osób? Nikt jakoś nie wyjaśnia. A ja jestem ciekawy bo ze strachu podsycanego przez telewizje i niepewność: wprowadzą narodową kwarantanne czy nie wprowadzą? - serce bije mi i palpituje jak oszalałe i mogę zaraz " wyprzegnąć" jak ująć by to mogła pani Lempart Boca Sucia.
Jeżeli stres spowodowany oglądaniem telewizji zabije mnie, to czy będe ofiarą covida, czy też normalnym zgonem z liczby 1100 codziennych przypadków śmiertelnych? Jak to jest? Wariuje! Wyjaśnijcie mi, bo ciekawość też mnie zabija!
Komentarze