Od rana śledze w internecie to co dzieje sie "na żywo" na Euromajdanie. Płomienie, tarcze policyjne, robotnicze plastykowe kaski, krzyki, eksplozje... Słysze płynący z głośników śpiew i widze rozlewające sie po pancerzach milicyjnych wozów pancernych strumyki płomieni. Biore za telefon i dzwonie do znajomego Ukrainca:
- Cześć Oleg. Jak leci?
- Wszystko normalnie. A co u Ciebie?
- W porządku. Powiedz Oleg, jako Ukrainiec, co sie na tej Ukrainie dzieje?
- No co? Połnyj piz...c!
- Jak długo myślisz Majdan może sie utrzymać? I o co tam wogóle chodzi?
- A pewnie sie utrzyma i do jesieni. Ja sam od rana patrze i czytam w internecie co sie tam wyprawia. Ciężko jest. Zaatakowali dzisiaj bo chodzi o głosowanie w sprawie zmian konstytucji.
- Głosowanie w sprawie zmian w konstytucji? Jakie zmiany?
- Dzisiaj to chodzi o ograniczenie władzy prezydenta i powrotu do zakonu ( prawa ) z 2004 roku.
- Do powrotu konstytucji jeszcze z czasów komuny?
- Nie, nie z komuny. Z komuną to sie pożegnaliśmy w 199-siątych. Wtedy zmieniona była konstytucja i ta nowa obowiazywała do 2004 roku. W 2004 została zmieniona na jeszcze inną i nowy zakon dał prezydentowi pełną władze. Teraz ludzie chca to zmienic i ograniczyc władze prezydencką. Dlatego oni zaatakowali Majdan dzisiaj. Było kilka tygodni spokoju, a dzisiaj uderzyli na nowo. Nieprzypadkowo.
- Acha. Jak widzisz zaangażowanie sie Polaków w to co sie od jakiegos czasu dzieje na Ukrainie. Czy Twoim zdaniem może mieć to wpływ na poprawe relacji polsko-ukraińskich w przyszłosci?
- Aaa...tak, tak... Moze i pomoże. Mhm. No sam nie wiem...
- No dobra. Jak Twoim zdaniem powinna wyglądać przyszłość Ukrainy:
a) w sojuszu z Rosją?
b) z UE?
c) kompletnie niezależna?
- Wiesz to wszystko jest troche skomplikowane. Część Ukrainy chce zostać przy Rosji, a część optuje za Unią. Ludzie są zmęczeni i chcą żyć w kraju prawa. Jakakolwiek opcja z UE możę i najgorsza, to i tak będzie lepsza w porównaniu z dwoma pozostałymi. UE niesie z sobą obietnice przestrzegania jej praw.
- Myślisz że możliwy jest podział Ukrainy tak, aby każda z opcji mogła sie czuć nie pominięta i usatysfakcjonowana?
- Coś Ty? Nie ma takiej możliwości.
- A Ty Oleg nie chcesz wracać na Ukraine i walczyć o przyszłość swojego kraju?
- No coś Ty %$#@&^% ! Żeś oszalał %$#^&@ ?
- No dobra, dobra...tak tylko zapytałem. Dalej handlujesz cygaretami?
- Dalej...
- Miałbyś coś dla mnie w przyszłym tygodniu?
- A jakie palisz?
- Parliament 100's
- Mam
- Dobra zadzwonie w przyszłym tygodniu.
- Dzwoń. Paka.
- Dobra, dawaj, dawaj.
- Dawaj.
Wracam do internetu. Rzut kamery z góry na Majdan. Idealnie po środku ekranu płynie sobie ognista rzeka i kłębią sie chmury dymu na obydwu jej brzegach. Zagryzam kolumbijski chleb z masłem i popijam kolumbijską kawą z mlekiem. Bez cukru. Dzisiaj wstrząśnięta, nie mieszana. Zal mi tych wyłuskiwanych z tłumu lunetką snajpera i powalanych precyzyjnym strzałem ludzi. Żal mi tych policjantów zamkniętych w płonących transporterach. Nie myślę w takich momentach o zaległych, nierozpatrzonych rachunkach naszych narodowych krzywd. Z bezpiecznego miejsca za biurkiem wpatruje sie ekran i myśle co się tam może jeszcze wydarzyć nim wstanie świt. Nic nie jestem w stanie dla nich zrobić. Eksplozje, krzyki, pieśń. Wszystko sie dzieje na oczach i uszach obojętnego, głuchego jak zwykle w takich przypadkach, świata. Głuchego na krzyk tłamszonych i poniżanych ludzi ( wykorzystywanych do osiągniecia politycznych i materialnych korzyści przez ukrytych za plecami tłumu głównych graczy tego przedstawienia ) i głuchego na poniewieranych jęki i skargi. Głuchego na wolności pieśń. Patetyczy ton? No może troche... Patrze na walczących na ekranie ludzi i coś mi mówi że nie ważne która ze stron będzie tą wygraną to i tak dla wiekszości niewiele sie zmieni. Gdzieś widziałem i przeżywałem coś podobnego. Przed oczami miga informacja o zamknięciu lotniska w Kijowie. Po co go było zamykać? Nikt nie przyleci. Mały rycerz spoczywa dobrze zacementowany w swoim sarkofagu, a jego następca, gołowąs, nie poleci. Na to trzeba mieć cojones, a nie wydmuszki. Wszystko sie dzieje powtarzam, na oczach przyzwyczajonego do cierpienia innych i czułego na swój zysk - cywilizowanego świata.