Niektórzy uważają, że gdyby z Władka był prawdziwy kozak to zająłby spory barak za kałużą, tyle że budynek ten jest podobno zaszczurzony przez zarządcę. W efekcie pierwszy oberwać może kaczor Donald, który przyplątał się do mamy Polci i ją dręczy, szaroogęsząc się, a właściwie szarokacząc w obejściu.
Donald nie dość, że nie potwierdził wersji wujka Władka o szkoleniu kotów i królików, to jeszcze brzydko mówi o samym wuju. A przecież wszyscy wiedzą, że w tej zagrodzie (zdaje się w Klewkach) albo szkolą terrorystów, albo ich przetrzymują.
Zresztą co to za różnica.