Ciekawe kogo ucieszyła wiadomość o porozumieniu zawartym przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości z liderami Polski Razem oraz Solidarnej Polski? Mnie, powiem to od razu, nie za bardzo, gdyż z pewnego dystansu, ale nie tak znów odległego, przyglądałem się innemu projektowi.
Było nim zbliżenie i kontrakt polityczny zawarty przez Jarosława Kaczyńskiego z Markiem Jurkiem oraz jego Prawicą Rzeczypospolitej. Przypomnę może, iż zapewnił on temu drugiemu politykowi, b. marszałkowi Sejmu, mandat w Parlamencie Europejskim. Jurek na polskiej scenie, pełnej podejrzanych indywiduów, mających zachłanność wypisaną na twarzach, jest politycznym pewniakiem. Nie dziw zatem, iż znalazł się w gronie zwycięzców.
Wynik ten miał szansę uzyskać pozytywną polityczną kontynuację w dogrywce, jaką są wybory samorządowe. PiS w zawartym wówczas kontrakcie zapewniał (podobno) kandydatom Prawicy Rzeczypospolitej 4. miejsce na lokalnych listach wyborczych. Już jakiś czas temu pewne znaki na ziemi i niebie zaczęły wskazywać, że mogą być problemy z wypełnieniem tego kontraktu.
Widać było to po pewnych reakcjach lokalnych działaczy PiS przewidujących, że w takiej sytuacji ławka z kilkoma pewnymi fotelami w radach miejskich czy sejmikach wojewódzkich może być dla nich za krótka. Znani mi aktywiści Prawicy RP w ostatnich dniach z rosnącą niecierpliwością, ale chyba też malejącymi nadziejami, oczekiwali na rozstrzygnięcia dotyczące wspólnych list.
Brak reakcji nie pozostawiał złudzeń. Oznaczało to albo wycofanie się z kontraktu, albo jakieś nowe rozstrzygnięcia. Nie znam politycznych kulis funkcjonowania Prawicy Rzeczypospolitej. Słyszałem jedynie, że w nielicznych rejonach Polski nastąpiło dość szybko skonsumowanie wcześniejszego porozumienia. Ich efektem był m.in. kontrakt w Gdyni, gdzie Prawica RP postanowiła udzielić poparcia kandydatowi na prezydenta Gdyni z ramienia PiS Marcinowi Horale.
Dzisiejsza wiadomość o zjednoczeniu prawicy, która wymienia tylko trzy ugrupowania polityczne, a pomija partię Marka Jurka musi budzić zdziwienie. Nie chcę oceniać jakości przystawek (czy raczej mocno już przez kogoś przeżutych tapas), które od dawna aż się palą do odgrywania jakiejś kluczowej pozycji w polskiej polityce, gdyż jakie są - każdy widzi.
Powiem tylko, że jeśli o mnie chodzi to w poglądach Marka Jurka widzę więcej Polski solidarnej i Polski razem niż w przysposobionych dziś sygnatariuszach tzw. nowego zjednoczenia prawicy.
Kraków, 9 października 2014 r.