Lesnodorski Lesnodorski
135
BLOG

Bwana M’kubwa z Polski szuka fachowców na Ukrainie

Lesnodorski Lesnodorski Polityka Obserwuj notkę 0

Jest jednym z najwyższych przedstawicieli administracji rządowej i od kilku tygodni opowiada jakieś niestworzone rzeczy. Niby przywykliśmy, ze urzędnicy odlatują, ale czy to możliwe by do tego stopnia? Człowiek ten od jakiegoś czasu lansuje tezę, iż Ukraińcom należy dopomóc. Rzecz jasna nie ma w tym nic dziwnego, gdyż wschodni sąsiedzi rzeczywiście zasługują na wsparcie. Chęć pomocy jest tu jednak podyktowana przede wszystkim zatroskaniem o polski rynek pracy, na którym gwałtownie zaczyna brakować siły roboczej

Dostojnik proponuje lokalnym przedsiębiorcom branży budowlanej, aby zewidencjonowali własne potrzeby pod kątem planowanych inwestycji, on sam zaś – jako przedstawiciel rządu – deklaruje chęć kojarzenia ich z ukraińskimi instytucjami pośrednictwa pracy. Zapewnia przy tym szybkie załatwienie formalności związanych z legalizacją pobytu. Oczywiście zdaje sobie sprawę z różnorakich kłopotów, jakie mogą spotkać między innymi pracodawców. Tak zwana wiza Schengen jest dla wielu jedynie przepustką do innych krajów Unii Europejskiej.

– Lepiej kontrolować ten proces niż mieć do czynienia z milionami obywateli ukraińskich, którzy będą próbowali dotrzeć do Polski – mówi.

Słuchając jego niezbornej gadki próbuję uporządkować  własne myśli. Domyślam się jedynie, że w opinii urzędnika pogrążona w wojnie Ukraina sama nie potrzebuje fachowców. W pewnej chwili podaje on dodatkowo  przykład Polski, która wcześniej padła ofiarą drenażu rynku pracy. Czy ktoś wiele ilu lekarzy, pielęgniarek, inżynierów oraz zwykłych robotników wyjechało z naszego kraju? W słowach gospodarza tego spotkania nie ma oczywiście konsekwencji,  skoro równocześnie bierze pod uwagę miliony uchodźców będące straszliwym skutkiem prognozowanej katastrofy humanitarnej.

Czy nie byłoby rozsądniej, znaczy się bardziej po ludzku. zainteresować się Polakami mieszkającymi na Ukrainie? Przecież ich życie każdego dnia znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nie jest to możliwe, odpowiada ów współbudowniczy złotej ery w polskiej historii (słynna Polonia aurea temporibus Komorowskiego),gdyż zgodnie z obowiązującymi w Ojczyźnie przepisami Polacy na Ukrainie i na Białorusi nie mogą być uznani za repatriantów. Czyżby zatem nasi rodacy, w ćwierć wieku od upadku Sowietów, byli współczesnymi parobkami, przywiązanymi do ukraińskiego państwa, jak chłop do  ziemi pańszczyźnianej? Ciekawe, że Polska posiada rozbudowany system stypendiów dla Białorusinów i Ukraińców w Polsce, ale nie dla Polaków mieszkających w tych krajach. W 2004 polski rząd odmówił stypendiów nawet pierwszemu rocznikowi absolwentów Szkoły Polskiej w Grodnie. 

– Rozumiesz coś z tego? Bo ja ni cholery… – pytam kolegę, który w pewnej chwili, słuchając dostojnika, wystukuje na ekranie swojego telefonu „Ja pierdole”. – Szukają robotników, gdyż boją się, że nie uda im się wykorzystać środków zarezerwowanych w kolejnej perspektywie unijnej? To nie mogą lepiej płacić własnym obywatelom, motywować ich do rodzenia dzieci, kształcić, tylko szukają rąk do pracy poza granicami?

Powstrzymywałem się z trudem, gdyż miałem na końcu języka chęć wygarnięcia urzędnikowi reprezentującemu państwo, że trzeba mieć duży tupet, aby będąc  przedstawicielem środowiska, które zniszczyło w Polsce szkolnictwo zawodowe, wypchało ludzi na emigrację i zadłużyło kraj, jęczeć publicznie, że nie ma się żadnego pomysłu na uzdrowienie rodzimego rynku pracy. Że też na sali nie było nikogo, kto wygarnąłby w oczy temu człowiekowi szczerą prawdę. Patrzyłem na nieruchome twarze moich znajomych. Niektórzy mieli już do czynienia z rynkiem ukraińskim. Spółki zakładane z Ukraińcami funkcjonują zresztą do dzisiaj. Tyle tylko, że znajomi biznesmeni nie mają żadnych szans na odzyskanie choćby cząstki zaangażowanego kapitału.

– Chcesz znać prawdę? – zdziwił się kolega. – Oni przyjmują taką, jaka jest im przekazywana  – większość z tych ludzi nie wie nawet, jak żyje reszta roadków. Nawet jeśli słyszą o biedzie i braku perspektyw, to odpychają takie obrazy od siebie.

Myślałem o tym jeszcze przez jakiś czas przed zaśnięciem. Spotkaliśmy się nazajutrz. – Przeszło ci? – zapytał. –Tak właśnie wygląda nasza brutalna rzeczywistość. Nie chcą jej zmieniać, gdyż jest im z tym dobrze.

– Tak właśnie? To powiem ci, że złudzeniami żyć będą jeszcze jakiś krótki czas, gdyż wszystko runęło – mówiłem do niego, czując jak wzbiera we mnie gniew. –  Złoty sen dobiega końca. Jest w tym jakiś rodzaj paradoksu, że nowa, upiorna rzeczywistość puka do nas z zewnątrz, zwalniając poniekąd z pytania o własną odpowiedzialność.  Wielu z tych ludzi, przynajmniej wśród osób, która znam osobiście ma za sobą ciężką , uczciwą pracę. Ale to niczego nie zmienia. Oni wszyscy zachowywali i zachowują się jak ostatni egoiści, widząc tylko mały fragment rzeczywistości związanej na ogół wyłącznie  z własnym interesem. Czy są winni?

Są, gdyż od lat głosują na system, który wpycha wszystkich  w czarną czeluść.

Lesnodorski
O mnie Lesnodorski

Tylko prawda jest ciekawa. Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii. Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka