Od dawna wiadomo, że życie w Polsce czasem wyprzedza, a czasem jedynie twórczo rozwija pomysły najlepszych scenarzystów. Jedną z kultowych scen w polskim filmie jest mowa Wacława Jarząbka do klubowej szafy i znajdującego się w niej magnetofonu: „Ciągle pracuje, wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki! To mówiłem ja – Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. Niech żyje nam prezes sto lat!”.
Słowa te można zadedykować wszystkim prezesom , a nawet prezydentom, którzy chcą panować nam długo i bezpiecznie. Na szczęście sprawni organizatorzy życia publicznego poszli w Polsce jeszcze dalej i uprościli zadanie analitykom społecznych nastrojów. Trzeba ludziom tym oddać honor, że uruchamiając rejestratory dźwięku w kilku knajpach, znajdujących się rzut beretem jedna od drugiej, przyczynili się do obniżenia wydatków budżetowych, ileż to bowiem trzeba byłoby wydać dodatkowo pieniędzy, aby nagrać gdzieś w kraju szczere, padające bez ogródek wypowiedzi rozmaitych postaci z pierwszych stron gazet.
Każdy kto zna specyfikę środowisk politycznych musi roześmiać się już na samo wyobrażenie protekcji, która towarzyszyła popularyzowaniu miejsc bezpiecznych, umożliwiających niczym nieskrępowaną wymianę opinii.
- Radek, mówię ci, to jest pewne miejsce. Bywa tam Romek i Gromek, czyli sam wiesz, dyskrecja Grecja. A sama kuchnia? Palce lizać.
Albo: - Panie ministrze, to jest lokal pewny, wie pan kto tam gości? I nie tylko on. Nawet nasza wicepremierowa.
– Owa?
- Tak… owa.
Logistycznie musiało to być bardzo trudne zadanie dla personelu.
– Kuźwa Józek, na sobotę mamy dwóch premierów, jednego obecnego i drugiego byłego, ale co to jest wobec Marihuany, która chciałaby właśnie u nas świętować wraz z zespołem złotą płytę.
- Szefie, niech pan pamięta, gdzie pan tak naprawdę pracuje i kto panu płaci…. (Józek na szczęście zawsze potrafi się odnaleźć w takiej sytuacji).
Nieoczekiwanie musiał powstać spory ruch w tych lokalach. Bo przecież mogło być i tak: - Kurdelebele, zróbcie coś z tym sikawkowym, gdyż za chwilę w sąsiedniej sali mamy wicepremiera, który nie lubi go jak ciepłej wódki latem w nieklimatyzowanej remizie. I nie zapomnijcie o czystych kartach pamięci. Ostatnio, kuźwa Józek, musieliśmy zakładać kartę z aparatu. Potem stary się wk.rwiał, że dajemy mu do oglądania zdjęcia jakieś chudej laski.
Wkrótce wszystko się potoczyło według scenariusza, który w części znamy. Taśmy wyciekły do mediów i chłopaki musieli się tłumaczyć nie tylko przed reporterami. Co mogło się zdarzyć później? Być może doszło do spotkania personelu knajpy z przełożonymi.
– Potrzebujemy ludzi do nowej partii – usłyszeli od oberkelnera. - Będziecie w jej władzach.
– Jak to? – rozległo się pytanie. - Do żadnej partii lewicowej już nie wchodzę. Mam tradycyjne poglądy i nie będą wspierał dziwaków, którzy demontują rodzinę. Po Bez Ruchu mam dość.
- Spokojnie, partia jest prawicowa, narodowa i konserwatywna, a jakże inaczej – usłyszeli uspokajający głos. - Józek pójdzie do studia telewizyjnego jako jej rzecznik. Powie kilka negatywnych zdań na temat pisiorów i ich lewicowego programu gospodarczego. Pamiętajcie, złego słowa na Ruskich, chyba zależy wam na pokoju na świecie?
- Przynajmniej żeśmy trochę w tej knajpie podjedli – odezwał się Józek Kuźwa, gdy za przełożonym zamknęły się drzwi.
Tylko prawda jest ciekawa.
Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii.
Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka