Niełatwo przyjdzie rozstać się nam z naszym dzielnym, top-sekret anonimowym agentem (prawdziwe nazwisko do wiadomości zainteresowanych redakcji). Ostatnio znów dał znać o sobie. To dzięki niemu oraz kontrolowanemu przeciekowi do Tucs Network Vision dowiedzieliśmy się, że nagrania w stołecznych knajpach zostały uruchomione z myślą o nadzorze nad pracą kelnerów, którzy w otoczeniu znamienitych gości muszą działać perfekcyjnie, ku zadowoleniu samych polityków oraz biernej radości ich elektoratu, szczęśliwego że żyje w złotym wieku dla Polski.
- Ale o so chodzi? – zapytał podobno jeden z klientów pustej dziś knajpy Pod Ptakiem, który – jak wskazywałaby na to jego lekko bełkotliwa mowa - wchłonął za dużo czarnego łyskacza.
- W telewizji powiedzieli, że to niby dla sprawniejszego funkcjonowania naszej znakomitej restauracji – odpowiedział Józek Kuźwa, jedyny agent, który nie przeszedł na odcinek nowo tworzonej partii, prawicowej, narodowej a może jedynie tradycyjnie lewackiej (tego, niestety, już nie pamiętał), aby dodatkowo nie obciążać budżetu państwa kosztami ZUS z tytułu zerwanej umowy o pracę.
- A słyszał Pan najnowszą historię dotyczącą naszej wspaniałej służby zdrowia? – Józek Kuźwa wyczuł, że gość gotów jest wchłonąć każdą nową informację. – Podobno do lekarza poszedł ostatnio przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej.
- Pani prem... sorki, pani doktor, chyba jestem chory – zawołał już od progu. - Słyszę jakieś głosy!
- Jakie głosy? – padło pytanie.
– Nieważne…
Okazało się, że Józek Kuźwa ma własną teorię. Skoro przewodniczący PKW słyszał glosy nieważne, to mógł usłyszeć i te, które padły z kokpitu na temat konsumpcji piwa. Nic więc dziwnego, że je nagrał i wysłał do Radia Moskiewska Fala FM, a może i RWErewań (tu nie ma pewności). Niestety, zawiany gość już nie słuchał tych rewelacji, gdyż mu się zdrzemnęło. W lokalu rozlegało się jedynie jego głośne chrapanie, które nieoczekiwanie przerwał oberkelner.
- Nieraz ci, kuźwa Józek, mówiłem, że nie należy wchodzić w komitywę z klientami. Chlapniesz coś i po tobie.
- Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal – Józek tylko mógł popatrzeć jak oberkelner leje sobie w gardło zamówionego przez gościa czarnego Jasia Wędrowniczka. – Wyobraź sobie, że nagrania nie służyły do podsłuchiwana kelnerów, tylko nagrywania dźwięków towarzyszących smażeniu potraw. W knajpie nie obsługa jest ważna, ale jakość potraw. Dzięki nagraniom właściciel mógł ocenić czy stek jest medium czy tylko rare.
- No to jaki to ma związek z politykami?
- Jak to jaki…. Nasz główny bankowiec, a może nawet i sam były premier, wydaje dźwięki podobne do tych, jakie towarzyszą smażeniu schabowego. W efekcie szef kuchni poleciał z funkcji, gdyż właścicielowi wydawało się, ze nie dopilnował potrawy. Dlatego się zemścil i nagrania trafiły do tygodnika „Wyprost”.
- Niemożliwe, żeby za takie rzeczy pozbawiać ludzi pracy – Józek Kuźwa nie mógł wyjść ze zdziwienia. Za to szybciej niż zwykle opuścił restaurację Pod Ptakiem.
* Piękne panie, które miały okazję poznać naszego agenta bliżej, twierdzą że przedstawia się słowami: "Jestżem Błąd. Żem Błąd". Niektórzy, całkiem niesłusznie, łączą z nim Józka Kuźwę. W polskiej wersji literackiej przygód Błąda, którą zainteresował się Znany Scenarzysta i nasz Najlepszy Reżyser, agent wycieka z kokpitu w chwili koziołkowania samolotu po jego zderzeniu z pancerną jodłą. Stąd koronna wiedza agenta Błąda na temat tego zdarzenia, oparta oczywiście głównie na własnym wycieku.
Tylko prawda jest ciekawa.
Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii.
Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości