Panu dr. Krzysztofowi Pasierbiewiczowi do sztambucha
Bardzo nie lubię się z Panem nie zgadzać, ale uważam, że nie ma Pan racji sugerując konieczność pojednania ponad podziałami. Uważam, że nie jest ono dziś nikomu potrzebne. Ze środowiskami, które z różnych przyczyn odczuwają atawistyczną nienawiść do konserwatywnej prawicy, nic Pan nie zdziała. Przynajmniej teraz. Te postaci grają w swoje klocki, z myślą o eci-peci, które zwykłemu śmiertelnikowi - nawet przyszłej premier RP i Panu Jaro - nie świtają w głowach.
Zwykłych ludzi, którzy niedawno pomstowali na "pisiaków" i tzw. kaczora (sorry, że używam kolokwializmów, ale tak oni mówią i myślą) , będących ofiarami przemysłu pogardy, można przekonać do siebie jedynie autentyczną troską o stan RP i efektywnym, dynamicznym działaniem na rzecz jej rozwoju, zachowując się przy tym z klasą, która uzmysłowi każdemu, że badziewiaki z ruskiej budy są sto lat za Mu..., sorry, Afroamerykanami, omijającymi dziś szerokim łukiem nasz kraj "złotej ery" i Drugiej Irlandii w swoim marszu Drang nach Westen,.
O tym, że są to ludzie (nie)ograniczeni umysłowo świadczy przykład młodego Trzaskowskiego, który niczego nie rozumie i mógłby na przykład Sz. P. Markowi Jurkowi co najwyżej mieszać cukier w szklance z herbatą, albo smarować z uwagą – żeby sobie krzywdy nie zrobić - chleb dżemem. Ostatnio ten młody człowiek, będący nadzieja transformującej platformy, wystąpił z powtarzanymi do znudzenia tezami, że Rzeczypospolitej nie wytrzyma ciężaru deklaracji złożonych przez Beatę Szydło, przyszła premier. Bardzo t dziwne, gdyż kilka dni temu telewizja publiczna gościła kilku szacownych profesorów z Michałem Kleiberem na czele, którzy potwierdzili, iż choć jest to obciążenie dla budżetu, to jednak całkowicie realne do spełnienia.
Moim zdaniem niepotrzebnie stara się Pan uprzedzić fakty. Idea pojednania jest ze wszech miar słuszna, ale zanim stanie się ona realną do spełnienia, nastąpi - zresztą już to się dzieje na oczach co baczniejszych obserwatorów - bezpardonowa walka w łonie samej PO. Sugestia, że korzystne byłoby wkraczanie pomiędzy skaczące sobie do gardeł czworonogi polityczne (czworonogi, gdyż dziś po przerżniętej kampanii poruszają się one na kolanach i na łokciach) jest całkowicie nie na miejscu. Już dziś w krakowskiej Platformie jeden zasłabł, a drugi jest bliski histerii.
A wszystko przez to, że pewna Ewa chce być liderką, a Grześ jeszcze bardziej. Wokół zaś jest pełno oficjerów, jenerałów i innych kompanionów, którzy chcą brać brzęczący żołd.
http://salonowcy.salon24.pl/676592,nowa-wladza-i-narod-z-nienawisci-oblakany#comment_10837813
Tylko prawda jest ciekawa.
Tego nie przeczytasz gdzie indziej. Ripostuję zwykle na zasadach symetrii.
Wszystkie umieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka