Tusk odpowiedział, aby pytanie o ideę pomnika kierować do prezydenta Komorowskiego. Sam ocenił, że idea, by wrak, który - jak mówił - stał się "ikoną pamięci o katastrofie" stał się istotną częścią upamiętnienia jej ofiar, jest "jak najbardziej stosowna"..
wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Wrak-stanie-sie-ikona-pamieci-o-katastrofie,wid,13292006,wiadomosc.html
Z pewnością nieliczne fragmenty wraku jakiegoś tupolewa w barwach narodowych rozłożone w lasku pod Siewiernym były od początku eksponowane w sposób mający wykreować symbol tej katastrofy, Ale tak wyraźna deklaracja ze strony rządzących pada po raz pierwszy. Widocznie politycy PO przyzwyczaili się aby młodym i wykształconym podsuwać gotowe rozwiązania. Tak jest bezpieczniej niż pozwolić im pomyśleć.
Zdarza się, że symbole nie zawsze łączą się w sposób bezpośredni z faktem, wydarzeniem lub zjawiskiem, którego dotyczą. Tak np. jednym z symboli zimowych igrzysk olimpijskich w Sarajewie był wilk zwany WUKO.

Mimo szczerych chęci nie potrafię prostym skojarzeniem połączyć sportów zimowych, rywalizacji sportowej czy ruchliwego miasta z Wilkiem. Podobnych przykładów bez trudu znajdziemy więcej. Czy rozpaczliwie proponowana "ikona pamięci katastrofy" związana jest z tragedią delegacji 10 kwietnia 2010r, czy ma taki związek jak WUKO np ze skokami narciarskimi?
Zamachowcom zależało na wykreowaniu wizerunku bizantyjskiego prezydenta lecącego na prywatną wycieczkę do Katynia komfortowo wyposażonym samolotem w towarzystwie orszaku podpitych PiS-owców. Liczne agenturalne media przedstawiały wnętrze prezydenckiego tupolewa, zwłaszcza salonki.
Rzeczywistość była zupełnie odmienna, co starałem się pokazać w notce http://arturb.salon24.pl/252995,jak-tupolew-czy-czarter. Pan prezydent nie korzystał z tutki lecz z innych samolotów, np Jaka-40. Ale też tylko wtedy, gdy kancelarii udało się wyżebrać samolot od Arabskiego. Rządowi zależało, na ograniczeniu uprawnień prezydenta, szczególnie w zakresie realizowania polskiej polityki zagranicznej. Trzeba przyznać, że z pomocą wrogich mediów rząd czynił to bardzo skutecznie. Walka o krzesła, walka o samolot, wyśmiewanie konsultacji telefonicznych podczas rozmów międzynarodowych. to tylko niektóre hity medialne. Permanentnie starano się obniżyć prestiż urzędu prezydenta. Nie sądzę, aby w ramach tak realizowanej polityki rządu mieściło się udostępnianie prezydentowi dużego reprezentacyjnego samolotu. Proszę prześledzić jak niewiele można znaleść zdjęć z lat 2007 -2010 z prezydentem wsiadającycm lub wysiadającym z tupolewa.
Jeśli założymy, że strona rządowa nie była organizatorem zamachu, to z pewnością nikt nie zamierzał ułatwić wyprawy bizantyjskiego orszaku prezydenta do Smoleńska. Tym bardziej, że rządowi zależało na maksymalnym wyeksponowaniu wizyty 7 kwietnia. Zabieganie o podniesienie rangi spotkania Tuska z Putinem w mediach było oczywiste http://www.salon24.pl/news/67,gras-prosi-tvp-o-transmisje-obchodow-z-katynia-7-kwietnia-aktl
Wierzchowski zapytany w czasie przesłuchania przed zespołem sejmowym o organizację lotów do Smoleńska w poprzednich latach powiedział, że najpierw lądował w Smoleńsku jeden samolot, który odlatywał, a następnie pozostałą część delegacji dostarczał drugi. Wierzchowski zaznaczył również, że wówczas delegacje były mniej liczne. Potwierdza to film zrealizowany w 2007 roku. http://www.youtube.com/watch?v=sNS5g01LAzc Sądząc po liczbie osób widocznych na filmie, (są tam też Rosjanie) Wierzchowski mówił o dwóch mniejszych samolotach: może były to Jaki-40.
Nietety nie dostrzegam większego sensu odlotu pierwszego samolotu z lotniska, gdy delegacja w ciągu kilku godzin będzie wracała. do kraju. W jakim celu samolot miał realizować pusty przelot? Zwykle samolot lub samoloty transportujące VIPów pozostają na lotnisku do ich dyspozycji aż do odlotu. A przecież w Smoleńsku miejsca na stojankach nie brakowało. Puste przeloty to koszty. Chyba, że jeden samolot realizował dwa przeloty wożąc delegację na raty. Czy nie o takim wariancie przylotu delegacji opowiadał na gorąco Wiśniewski: "samolot zamiast lądować startuje", "myslałem że to pusty samolot", "leci pusty do Polski, aby później wrócić" (cytaty z pamięci) ?
W poprzednich notkach już poruszałem tak zasadniczą kwestię jak liczba miejsc siędzących. na pokładzie tupolewa. Nawet niezbyt rozgarnięty, umazany smarem właściciel kilku zdezelowanych autobusów potrafi bez większego problemu powiedzieć ile miejsc siedzących znajduje się w którym autobusie. Jeśli nie pamięta, posiada dokumenty, w których jest to napisane. Sprawdzenie tego faktu w chwili nagłej potrzeby zajmuje kilka, najwyżej kilkanaście minut. Czy ktoś z Państwa słyszał od dysponenta samolotu, ile miejsc siedzących dla pasażerów było w tutce? Intheclouds podała tę informację za Janem Osieckim, który telefonicznie uzyskał ją z 36 SPLT. Jak ta informacja miała sie do rzeczywistości nie trudno ocenić.
W dniu tragedii słyszeliśmy o ofiarach, których było kolejno 87, 88, 130, 132 i ostatecznie 96. Pytany przez dziennikarzy rzecznik MSZ o liczbę osób na pokładzie odpowiadał, że wciąż jest ustalana. Chciałoby się spytać kto z kim ustala i dlaczego to trwa tak długo. Nawet gdy na dalekim wschodzie wywraca się łajba przepełniona uchodźcami, media podają że na pokładzie mogło być tyle a tyle osób. Podczas tragedii 10 kwietnia trwały jedynie ustalenia, ale wiedziano, że wszyscy nie żyją. Skąd wynikała liczba 132 osób do tej pory nikt nie wyjaśnił. Co więcej nikt publicznie nawet nie spytał.
Po tragedii media publikowały listę ofiar podając gdzie kto siedział, posiłkowały się przy tym animacjami i schematami tutki. Tutaj podaję kilka, z pewnościa jest więcej podobnych opracowań.
http://www.youtube.com/watch?v=rALIja93qrE
www.se.pl/s/pics/2010/04/11/samolot_tu_154_1_ok.jpg
http://www.nto.pl/apps/pbcsi.dll/bilde?Site=NO&Date=20100416&Category=KRAJ&ArtNo=204339564&Ref=AR&border=0&MaxW=670
http://www.fakt.pl/Oni-byli-najblizej-prezydenta-w-czasie-katastrofy,galeria-artykulu,69110,4.html
Niestety, każdy schemacik samolotu jest inny. Czyżby redaktorzy szmatławców i podobnych im portali przygotowali materiały "z główki". Dlaczego ? No właśnie, może 36 SPLT nie udzielał tej informacji ?
Wiemy, jak cenne były miejsca w samolocie z panem prezydentem. Każdą osobę rezygnująca z lotu zastępowano inną. Płynie stąd oczywisty wniosek, że samolot powinien mieć zajęte niemal wszystkie miejsca. W notce arturb.salon24.pl/292871,staranny-dobor-delegacji kwestionowałem maksymalną liczbę pasażerów określoną na 88, w sytuacji gdy wersja cywilna samolotu zabiera do 180 osób na pokład. Ale niedawno okazało się, że nawet 88 osób to nadmiar. Zacytuję:
Według jednego z rozmówców "Newsweeka", komisja ustaliła choćby to, że prezydencki tupolew mógł przewozić maksymalnie 90 osób, łącznie z załogą. A pod Smoleńskiem zginęły 96 osoby. Jak to możliwe? W tupolewie, bez żadnego porozumienia z konstruktorami, zamontowano dodatkowe fotele. Było ich w sumie 10. - To pokazuje, jak w 36 specpułku traktowano przepisy - mówi osoba z komisji Millera.
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polska/winni-do-raportu!-co-ustalila-komisja-millera,74829,1
Ten przeciek przypomniał mi czasy autobusów Jelcz tzw "ogórków", w których były montowane dodatkowe rozkładane siedziska, a rolę oparcia pełnił kawałek dermy rozciągnięty między sąsiednimi ławkami Tyle, że komfortowy samolot rządowy nie przypomina raczej "ogórka". Miejsce siedzące w maszynie tej klasy, to nie tylko fotel, ale też nawiewy klimatyzacji i oświetlenie nad głową, schowek na podręczny bagaż. Bez gruntownego przebudowania wnętrza nie da się wstawić 10 foteli ot tak w ciągu niedługiego czasu. Przypomnę, oficjalnie tutka ledwie wróciła z gruntownego remontu za 70 milionów. Mam uwierzyć, że spece z 36 SPLT natychmiast zabrali się do jej przebudowy instalując dostawki? Nie przypuszczam, aby komisja Millera miała na myśli tu-154, bo na jego pokładzie bez żadnych uzgodnień z konstruktorem może być przewożone 180 pasażerów nie licząc załogi.
Jak wynika z artykułu w "Newsweeku" komisja Millera stawia bardzo poważne zarzuty pod adresem 36 SPLT, między innymi skandaliczne łamanie procedur i tolerowanie bałaganu. Natomiast szefostwo jednostki ma się świetnie i rozdaje nominacje oraz awanse.
Dowódca pułku, płk mgr inż. pil. Mirosław JEMIELNIAK wręczył akty nominacyjne i złożył gratulacje kilkudziesięciu żołnierzom. W swoim wystąpieniu podkreślił, że dzisiejsze awanse są docenieniem ich dotychczasowej służby i dają możliwość sprawdzenia się na nowych stanowiskach i udowodnienia, że nie są przypadkowe
http://sp.mil.pl/pl/akrualnoci/1127-uroczysta-zbiorka-w-36-specjalnym-puku-lotnictwa-transportowego
Naprawdę trudno pogodzić się z faktem, że żyjemy w tak nienormalnym kraju i informacje prezentowane w mediach są tak odewane od faktów.
Podsumuję stan mojej wiedzy na temat Tu-154 101 z 10 kwietnia 2010:
- Analizowałem wypowiedzi trzech osób, deklarujących pożegnanie pana prezydenta odlatującego tym samolotem. Wersja każdej z tych osób różni się od dwóch pozostałych.
http://arturb.salon24.pl/279487,ludzie-pana-prezydenta
- Zapoznałem się dłługą i szczegółową relacją z pożegnania części członków delegacji przez pana Klarkowskiego http://niepoprawni.pl/content/andrzej-klarkowski-polski-punkt-widzenia-28022011 Mimo przebywania wśród licznie zgromadzonych osób w porcie lotniczym nie dostrzegł dowódców wojskowych, z wyjąttkiem gen. Błasika. Osobiście kontaktował się z 39 osobami i rozmawial ze studentem udającym sie na zagraniczne studia. To było w wojskowym porcie lotniczym ?
- Znam dwa filmy prezentujące Tu-154 na Okęciu 10 kwietnia 2010r. Pierwszy z monitoringu, zaprezentowany przez komisję Millera, Autentyczność tego materiału została podważona przez wielu blogerów. Drugi to film zaprezentowany przez TVN, który prezentuje samolot w powietrzu. Na żadnym z tych materiaów nie widać członków delegacji wsiadających do samolotu.
- Znam dwie fotografie prezentujące Tu-154 na Okęciu 10 kwietnia 2010 roku.
Na żadnej z nich nie widać jakiejkolwiek osoby z delegacji prezydenckiej wsiadającej do samolotu.
- Znam wiele fotografii fragmentów jakiegoś tu-154 leżących w okolicy lotniska Siewiernyj w Smoleńsku.
Dla mnie to zbyt mało, by uznać, że członkowie delegacji, którzy zginęli w drodze do Katynia, ponieśli śmierć w rządowym Tu-154 nr 101. Moim zdaniem zanim uznamy Tu-154 101 za "ikonę pamięci o katastrofie", należy pokazać Polakom, że ten samolot wystartował 10 kwietnia 2010 z członkami delegacji.
=========================================================================
Na koniec porównanie dwóch fotografii wykonanych na Okęciu 10 kwietnia 2010 po godzinie siódmej z nieodległych lokalizacji (w tle tory kolejowe)
Kołowanie do startu samolotu LN-KKD, przed godziną 7.24
zdjęcie prawidłowe, słońce nisko nad horyzontem intensywnie oświetla bok kadłuba, powodując odblask.

Kołowanie PLF-101 przed startem godz. 7.24
moim zdaniem zdjęcie nieprawidłowe, słońce nisko nad horyzontem, intensywnie oświetlona górna część kadłuba.
Fotografie i informacje zaczerpnąłem ze stron:
http://www.forum.spotter.pl/10-04-2010-epwa-t7847/index.html
http://picasaweb.google.com/118355005473258703478/DropBox?authkey=Gv1sRgCM3S1LTe7LejIQ#5540957799822588210
Sądząc po testach Jaka http://jwp-ne.nowyekran.pl/post/10311,tajemnicze-testy-jaka-40 , trwa poszukiwanie samolotu, którym lecieli członkowie delegacji. Nie wiem, czy jest to już ostateczny wybór komisji Millera w tej sprawie.
Inne tematy w dziale Polityka