Mitt Romney, mimo że zaledwie "prawdopodobny" kandydat na prezydenta (co ostatnio wciąż się zaznacza) w swojej podróży jest po prostu reprezentantem USA, najpotężniejszego państwa świata.
Kto by się w naszej szerokości geograficznej spodziewał, prawda?
Niektórym wystarczy wyjechać do Berlina, żeby śpiewać od razu germańskie śpiewki.
Polityka USA jest jedna - niezależnie od tego jak się nazywa w danym momencie dany przedstawiciel tego kraju.
Padło hasło, że Romney ma być tym twardszym wobec Rosji prezydentem, ale wydaje mi się, że w tym względzie wybór jest jedynie między twardym i twardym.
Obama miększy?
W tym może, że wyeliminował Ruskich z kosmosu? Z Afryki Północnej? Teraz z Syrii? W tym, że pozbawił ich dominacji na rynku ropy i gazu? Handlu bronią? Że wycofał im ich kapitał i ich "kapitalistów" do siebie? W tym, że rozkrusza lewacką Unię Niemiecką? Że terroryzm arabski skutecznie ukrócił? Izraelskie zapędy do szarogęszenia się i szantażowania całego świata przyciął?
Co do tego ostatniego - zabawny szczegół: Romney powiedział coś o Jerozolimie jako stolicy Izraela. No niech im będzie jakiś temat na miarę naszych nieśmiertelnych wiz do Stanów:)
Przemówienie dzisiejsze Romneya odebrałam jako bardzo piękne. W nawiązaniach do historii dawnej i współczesnej było wzruszające, bo podkreślało naszą prawdziwą rolę w dziejach.
Być może to nasze położenie geograficzne, być może to nasz intelektualny potencjał czyli wielowiekowa samoświadomość, siła i wierność własnym przekonaniom - co inaczej można nazwać odwagą - spowodowały, że po wielekroć mieliśmy autentyczny i zbawczy wpływ na bieg najważniejszych wydarzeń światowych.
Ostatnio (ha, te drobne ponad 20 lat!) nieustannie wpiera się nam "zaściankowość", na którą remedium ma być wszelkie dowolne kurewstwo...
Dlatego - kiedy ktoś z wielkiej Ameryki mówi, że wie, że i my byliśmy wielcy, że i dziś jesteśmy ważni - wzruszam się.
Doceniam też to:
"nigdy nie było chwili, gdzie czulibyśmy do siebie coś innego niż wzajemny szacunek i chęć współpracy". - I to jest wyjątkowe w historii (...) Polska nie ma większego przyjaciela niż naród amerykański"
I to jest wyjątkowe w historii!
Więc trzymajmy się tego:) Na zawsze.
I jeszcze jedno...
"Przypomniał, że swoją podróż po Europie rozpoczął od Wielkiej Brytanii a kończy w Polsce. Oba kraje nazwał "filarami NATO - największego sojuszu, który utrzymuje pokój od ponad pół wieku"."
Tak jest.
Niech Bóg Pana błogosławi Panie Romney, niech Bóg błogosławi Ameryce i niech Bóg błogosławi polskiemu narodowi.
http://fakty.interia.pl/polska/news/romney-jestesmy-w-rodzinie-demokracji,1827412
JAROSŁAW KACZYŃSKI: POLSKA JEST NAJWAŻNIEJSZA ----------------------------------------------- --------------------------------------------------------------------------- .......................................................................... Nie może być mowy, żeby reakcja mogła za pomocą kartki wyborczej wydrzeć nam władzę. Roman Zambrowski w 1947roku........................................................................................................................................................................................................
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka