Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem: zaczynam odczuwać autentyczny szacunek dla Andrzeja Dudy... patrząc z perspektywy aktualnego kandydata PiS na prezydenta Polski - Karola Nawrockiego.
Perspektywa wiele zmienia. Andrzej Duda miał jedną podstawową wadę: politycznie był zbyt zależny od PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Raz czy dwa potrafił jednak wybić się na niezależność... mniejsza o to, że w kwestiach, które nie były aż tak gardłowe, bo w tych naprawdę istotnych już tego nie potrafił. To były jednak grzechy, że się tak wyrażę, polityczne.
W sensie ludzkim, moralnym, Andrzej Duda stoi o wiele poziomów wyżej od Karola Nawrockiego. Nawet jeśli połowa z tego, co o aktualnym kandydacie PiS na prez. ujawniła ostatnio prasa jest chociaż po części prawdą - ktoś taki nie ma prawa ubiegać się o urząd prezydenta naszego kraju!
Teraz PiS oraz sam Karol Nawrocki muszą iść w zaparte. Nic im już innego nie pozostało. Karol Nawrocki nie może przyznać się do sutenerstwa i stręczycielstwa, a pisowcy tego zbagatelizować wyjaśniając je, jak te kibolskie ustawki, grzechami młodości. Nie pozostaje więc im nic innego jak iście w zaparte i to właśnie robią.
Większości wyborcom PiS to i tak nie przeszkodzi w głosowaniu na Karola Nawrockiego, bo tu w gruncie rzeczy nie chodzi o niego samego, ale o PiS. Oni chcą powrotu PiS do władzy i zemsty na Tusku.
Tak czy owak, w tym świetle Andrzej Duda jawi mi się rzeczywiście jako świetlista wręcz postać na tle tego ciemnego typa Nawrockiego i serdecznie współczuję zwolennikom PiSu, że Jarosław sprezentował im takiego "obywatelskiego" kandydata. Swoją drogą, jak nisko musiał upaść sam Jarosław Kaczyński, żeby popierać kogoś takiego jak Nawrocki, skoro sam onegdaj wyrażał się z pogardą o ludziach biorących udział w kibolskich ustawkach i nazywał ich wprost bandytami.
Lech Kaczyński (świeć Panie nad Jego duszą!) musi się teraz przewracać w tej krypcie na Wawelu.
Z tłumem jest iść łatwo i przyjemnie. Przynajmniej dopóki nie zacznie się spadać razem z nim w przepaść. Nie sztuką jest potwierdzać tłum w jego przekonaniach. Sztuką jest tłum zawrócić z niewłaściwej ścieżki. Dlatego populiści zawsze będą mieli łatwiej, a my przez nich kłopoty. Demokracja nie przetrwa jeśli nie nauczymy się przeciwstawiać pupulizmowi, który zawsze stawia proste diagnozy i ma na wszystko szybkie rozwiązania, bo takie najłatwiej przemawiają do tłumu, który ma naturalne tendencje do płytkich definicji, po które sięgają populiści, żeby zdobyć władzę. Dopóki nie zrozumiemy, że pewnych decyzji nie można podejmować poprzez głosowanie czy też kierując się sondażami.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka