.....nowe przysłowie Duda sobie kupi…?
Przysłowia ludowe mądrością narodu – na przykład takie o wychodzeniu jak Zabłocki na mydle (na interesach na mydle), zostało właśnie na naszych oczach uwspółcześnione żywą historią tysiącletniego braterstwa żydów z polakami – opiewaną sążniście i uroczyście przez pana Dudę – cośmy go sobie nieopatrznie wybrali na prezydenta – i opłakanymi skutkami tych pandudowych opowieści.
W sumie to nawet dobrze, bo gdyby żydzi nie pokazali panu Dudzie i PISowi miejsca w – najpewniej szóstym - szeregu, ani chybi by jakaś ustawa powstała - może uznająca Mieszka I za rodowitego izraelitę, może coś innego w tym – jakże braterskim - duchu. No, ale najpierw pierwyj drug wsiech jewriejew – Putin wylał (pełny) nocnik na głowę naszych specjalistów od dyplomacji, potem dołączyli rosyjscy (o ile to właściwe słowo) żydzi, zagrzewając: ty nasz drug, ty doj…aj tym poliaczkom. A na finał, na rocznicę wyzwolenia obozu nie polskiego, tylko niemieckiego, ale bardziej przeznaczonego dla Polaków, niż żydów – o czym medialnie sza! - zaproszono wszystkich, w tym sprawców II wojny światowej, czyli min i Niemców i neosowietów przebranych za Rosję i podszytych tchórzem i krzywoprzysięstwem Francuzów, ogólnie wszystkich, ale mówić mogą tylko wybrani.
A pan Duda – dano do zrozumienia - jak chce, to może sobie przyjechać i – siedzieć cicho w kąciku, morda w kubeł, nie odzywać się, słuchać grzecznie, co mu starsi i mądrzejsi – powiedzą – jak to było z tą wojną i całym tym Auschwitz.
Pan Duda może by i pojechał, przecież niemałą ma wprawę w przyjmowaniu afrontów z uśmiechem niedorozgarniętego lokaja trzaskanego po pysku – ale jest problem – idą wybory, chciałby je wygrać, a jakby to dla wyborców wyglądało, gdyby pojechał, słowa nie pisnął, przy okazji zaliczył jeszcze pewnie kilka afrontów, których nie ma w agendzie, ale założę się, że są przygotowane… wyborcy mogliby tej kolejnej ropuchy już nie przełknąć…
Stąd pan Duda najpewniej nie pojedzie, wszyscy na tym skorzystamy, również planeta, bo nie będzie po panu Dudzie nawet śladu węglowego. Zresztą wybory, jak się należy powinny być tu na miejscu, w Auschwitz, a nie gdzieś tam, na jakiejś okupowanej, czy mówiąc wprost ukradzionej ziemi.
Rzecz w tym, czy wyciągniemy wnioski, a bardziej, czy pan Duda, pan Mateusz, pan Jarek i cała reszta, może nawet panowie Gliński z Gowinem (co już zakrawałoby na jakiś cud) wyciągną wnioski. Takie na przykład, że żydzi nie są i nie byli żadnymi naszymi przyjaciółmi, a już na pewno nie są braćmi. I że nie będą i nie zamierzają być naszymi przyjaciółmi. A wręcz przeciwnie – byli są i będą nastawieni wrogo.
A my, jeżeli chcemy, by nas szanowano, musimy się szanować sami. Jeżeli ktoś nam czyni afronty, obraża, szkaluje, to nie starajmy się zaskarbić jego łask. Nie warto. Lepiej wyrzucić go na zbitą mordę za drzwi, a ewentualnie przyjąć – gdy wyrazi skruchę, i przeprosi. Oraz obieca poprawę.
Jeżeli tego całe pisowskie towarzystwo, zresztą opozycyjne (ale tu rokowania są zerowe) również sobie nie przyswoi, to będzie wędrować od policzka do policzka, od afrontu, do afrontu w akompaniamencie szyderstwa, rechotu, podsuwanych min-pułapek, wyzyskiwania głupoty i naiwności w interesach itd., itp.
Więc kończąc przysłowiem, może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – i ta kanonada kopów ze wschodu, południa i zachodu - w końcu otrzeźwi te pisowskie sieroty po rozumie – i zaczną dbać o nasze interesy, a nie wszystkich wkoło – czego oczywiście Państwu życzę.
Dziękuję za uwagę
420
BLOG
Komentarze