Andrzej Tokarski Andrzej Tokarski
927
BLOG

Lechici skazani na wieczną służalczość - wobec Żydów?

Andrzej Tokarski Andrzej Tokarski Polityka Obserwuj notkę 9


... skąd się to wszystko wzięło?...




...proszę Państwa – kilkanaście dni temu otworzyło się okienko z wiedzą o współczesnej polityce państwa Izrael wobec naszego kraju. Sądząc po powracającej narracji, otworzyło się jedynie na chwilę – więc warto skorzystać z okazji, by pociągnąć ten wątek dalej.


Tym bardziej, że jako się rzekło, okienko zdaje się zamykać, a klameczka do jego otwarcia – jakby rozpływać się we mgle.


Znów słyszymy czołobitne zapewnienia o naszych dobrych intencjach, o otwarciu na potrzeby Izraela, o tysiącletniej wspólnej historii – o naszym braterstwie z Żydami.... Znów wyjaśniamy, tłumaczymy, jest nam przykro... Czyli: opluci, obrażeni, upokorzeni – dalej włazimy w żydowską dupę – bez mydła i ochoczo. Tzn głównie nasi politycy wszystkich opcji – wyjątki zasługują na szacunek, co nie zmienia faktu, że są – wyjątkami.




Pan Mateusz Morawiecki zatrudniony i opłacany przez nas na stanowisku premiera mówi, że Żydzi są naszymi braćmi. Pomijając formułę tyleż oczywistą, co nic nie znaczącą, że wszyscy ludzie są braćmi, zachodzimy w głowę – cóż dokładnie nasz pracownik miał na myśli? Jedyne co przychodzi mi do głowy, to to, że Żydzi są braćmi dla pana Morawieckiego. Ale w takim razie nasuwa się pytanie, czy pan Morawiecki aby na pewno zajmuje właściwe dla siebie stanowisko. Bo jeżeli Żydzi są braćmi pana Morawieckiego, to być może bardziej nadawałby się on na stanowisko premiera ...Izraela?


Przecież mówił wyraźnie Szewach Weiss do studentki: „Żyd ma obowiązki i winien jest lojalność przede wszystkim wobec Izraela” Więc skoro pan Morawiecki ma braci Żydów - a nie słyszałem by Polaków nazywał braćmi....




Nie bez znaczenia jest doprecyzowanie owej „formuły braterstwa” - jak, skoro jest, wygląda ona w rzeczywistości. Otóż nie sposób nie odnieść wrażenia, że jest to ten sam rodzaj braterstwa, który łączy dupę z batem, psa z kleszczem, czy okradzionego ze złodziejem.




Nieopatrznie i bezrefleksyjnie sprowadzeni niegdyś nigdzie nie chciani i zewsząd za swoje paskudne sprawki przeganiani włóczędzy – gdy tylko poczuli się na naszej ziemi pewnie – rozpoczęli swoją zwykłą działalność – zmierzającą do nabycia szczególnych praw, uzyskania przywilejów, w tym nietykalności ze strony prawa miejscowego, wnikania i uzyskiwania wpływu na struktury władzy. Nade wszystko zaś bogacenia się i zagrabiania wszelkich dóbr jakie udało się – kłamstwem, podstępem, przekupstwem, gdy trzeba zbrodnią – pozyskać. Tak to braterstwo, ta „1000letnia wspólnota” wyglądały. Dopóki państwo było silne, radziło sobie – lepiej lub gorzej z „braćmi”. Gdy państwo polskie osłabło, po znacznej części z własnej („szlachcic” nie raz i nie dwa znaczyło tyle co – „idiota”) winy - „bracia” przypuścili szturm o całość łupów. W tym celu ochoczo wchodzili w kolaborację z zaborcami, w porozumieniu z nimi dokonywali prowokacji mających na celu dalsze osłabianie resztek państwa i żywiołu polskiego. I brali nagrody. Jest na ten temat naprawdę dużo materiałów opracowanych przez historyków – ja tylko sygnalizuję temat.




Prowadzili – i prowadzą do dziś bezustanną walkę z państwem polskim i jego obywatelami – walkę o zawłaszczenie państwa, zaś jego obywateli uczynienia niewolnikami na usługach „braci”.




Lapidarnie tę walkę nazywali polscy komuniści lat 50tych i 60tych – mówiono wtedy, że toczy się walka Chamów z Żydami. Dobrze byłoby żeby wszyscy moi rodacy uświadomili sobie, że ta walka toczy się nadal, bezustannie do dnia dzisiejszego. Walka Chamów z Żydami trwa do dziś.




Warto również zauważyć, że to polscy komuniści (choć to określenie dalece nieprecyzyjne, traktujmy je umownie) trafnie definiowali głównego wroga Polski i jej obywateli – to Władysław Gomułka i jemu współcześni wskazywali na syjonistów jako intrygantów, prowokatorów i podżegaczy - i dążyli do usunięcia ich przede wszystkim ze struktur władzy, ale i z granic państwa. Podobne działania w wojsku sprawnie i ochoczo podejmował GENERAŁ Wojciech Jaruzelski. Spróbujmy przyjąć, że to jest przyczyna niedawnego wściekłego ataku Macierewicza na Generałów, oraz bezwzględnego deprecjonowania całego dorobku PRL – to powinno nam wiele wyjaśnić. To jest atak, zemsta - za jednoznaczne wskazanie sprawców wszelkich polskich problemów.




Sprawy polskie szły w latach 60 tych, 70 na tyle niewłaściwie z punktu widzenia planów geopolitycznych przypisanych Polsce przez międzynarodowe żydostwo – że sprokurowano definitywne przejęcie władzy. Wykreowano konflikty społeczne, na ich bazie stworzono różne ruchy opozycyjne. Ich cechą wspólną było to, że nawet jeżeli w początkowej fazie były one spontaniczne obywatelskie i rzeczywiście patriotyczne, to bardzo szybko były one infiltrowane przez „właściwych opozycjonistów” - i to ci ostatni prędziutko zaczynali grać pierwsze skrzypce, przejmować nad tymi ruchami kontrolę, wreszcie, jak uczy przykład Solidarności – całkowicie przejąć władzę w strukturach opozycyjnych, eliminując z nich element obywatelski.




Symbolicznym zwieńczeniem owego procesu określam widok stołu obrad w Magdalence – stołu przy którym siedzą już tylko właściwi opozycjoniści – zaś JEDYNYMI symbolami państwowymi – w miejscu i okolicznościach gdzie debatowano nad przyszłością Polski - jakie udaje się wypatrzeć – są dwie pokaźne MENORY na szczytach stołu. Menory – oficjalne symbole państwa Izrael. To nasuwa się pytanie: o przyszłości jakiego państwa debatowano przy tak przyozdobionym stole?




Generałowie oczywiści brali w tym udział – jestem jednak przekonany, że mieli całkowitą świadomość, że geopolityki nie da się zatrzymać. I skoro decyzje zapadły, to zostaną wdrożone – z ich udziałem – lub po ich trupach – i trupach setek tysięcy Polaków.




I tak się te rzeczy toczyły przez następnych blisko 30 lat – byliśmy utrzymywani w całkowitej nieświadomości, nikt nic nie mówił o interesach Izraela w Polsce. Bez względu na opcję polityczną polityków i mediów, panowała zgodna niczym nie zmącona, usypiająca czujność cisza.




Cisza na tyle usypiająca czujność, że w jej pułapkę wpadł premier Izraela Netanjahu – rozpętując z dość bzdurnego powodu publiczną międzynarodową awanturę. Pan Netanjahu poczuł się na tyle pewnie w stosunku do polskich władz, że uznał iż może sobie bezkarnie pozwolić na taką międzynarodową grandę.




I to jest, pojawiła się ta nasza szansa. Nie powinniśmy pozwolić by sprawa przyschła. To jest moment na publiczną weryfikację sojuszy jakie zawiera nasz obecny (poprzednie zresztą też, tyle że poprzednie nie zdobyłyby się na postawienie się Izraelowi, nawet nie próbowałyby nowelizować ustawy o IPN – raczej zlikwidowałyby go) rząd.




Istotnym elementem ciszy otulającej od lat sprawy państwa Izrael jest całkowity brak naszej wiedzy o postrzeganiu tego państwa przez międzynarodową opinię publiczną. Otóż jest to państwo NA CAŁYM ŚWIECIE w sposób nie pozostawiający wątpliwości atakowane za swoją politykę tak wobec Palestyny, jak i angażowanie się w najprzeróżniejsze konflikty i awantury na całym świecie. Trudno jest o niepodważalne dowody, ale wskazuje się na szereg poszlak i przypuszczeń dających do myślenie w takich sprawach jak „wiosna ludów” w północnej Afryce, konflikt w Syrii będący zapewne jej częścią, a nie zakończony jeszcze „obaleniem dyktatora” i pogrążeniem Syrii w zbawczej demokracji na wzór libijski jedynie dlatego, że akurat w tym regionie splatają się i krzyżują interesy naprawdę poważnych graczy (Turcja, Iran, państwa arabskie, Rosja) i żaden z nich nie może pozwolić sobie na to by w tym strategicznym rejonie karty rozdawały USA – czyli Izrael. Tylko dlatego Assad jeszcze żyje – gdyby Syria leżała gdzie indziej – nikt by nie kiwnął palcem w jego obronie.




Jest wielką tajemnicą – wracając do spraw Izraela – że państwo to nie prowadzi żadnych walk z tzw Państwem Islamskim.




Jest wiele innych tajemnic dotyczących państwa okupującego ziemie palestyńskie – nie miejsce i nie czas je wymieniać – chodzi raczej o konkluzję.




Wdajemy się w sojusz z państwem postrzeganym jako międzynarodowy awanturnik pierwszej kategorii. Z państwem z którym w zasadzie nikt z poważnych graczy międzynarodowych oprócz USA nie chce mieć za wiele do czynienia. Z państwem, nacją z którym/którą łączą nas wieloletnie, nawet wielosetletnie bardzo nieprzyjemne jak wyżej wykazano doświadczenia. Z państwem, które sposób otwarty nas lekceważy, obraża , pomawia, próbuje oszukać. Państwem nakłaniającym inne państwa/rządy do aktywnego uczestnictwa w LINCZU na Polsce.. A my, nasi rządzący nieustannie skłaniają się ku przyjęciu wobec Izraela postawy kolanowo-łokciowej. Po co, dlaczego?




Przecież wystarczy podliczyć rachunki. Słyszeliśmy na przykład z żydowskich ust, że śmierć Polaka to taki akt fizyczny -ale śmierć Żyda – to mistycyzm. Zostawiając na chwilę na boku fakt, że za taki tekst ze strony uratowanego (bo nie uratowany nie miałby okazji go wygłosić) należy się usunięcie kopniakiem za drzwi Policzmy monety.




Ile może kosztować taki mistyczny akt URATOWANIA jednego Żyda? Bo przecież nie mieliśmy obowiązku ratować kogokolwiek, było to nawet wbrew obowiązującemu prawu – każde takie uratowanie to BONUS, zysk dla uratowanych.


Więc ile? Drzewka są tanie, zostawmy je na boku. Każde takie mistyczne życie jest wiele warte – pewnie jakieś … 100milionów ...dolarów - choć biorąc pod uwagę mistycyzm, to jest to kwota raczej nie doszacowana. Ale niech będzie, miejmy gest, te 100milionów - od łebka. Przemnóżmy to przez ilość uratowanych – a możemy przyjąć, że każdy kto nie zginął a wyjechał z ziem polskich to uratowany – i jego dzieci – i wnuki – i prawnuki – i przyszłe pokolenia …. nie byłoby ich gdyby ten co wyjechał – nie wyjechał, bo nie zostałby uratowany.




To ile to będzie miliardów dolarów? Zamiast się płaszczyć i przepraszać za winy niepopełnione – wystawmy taki rachunek Izraelitom. I od jego zapłacenia uzależnijmy rozpatrywanie wszelkich roszczeń z ich strony. Oraz wszelkie ewentualne wsparcie ich interesów na płaszczyźnie międzynarodowej. Oraz wszelkie zakupy w Izraelu-i inwestycje Izraela w Polsce.




To proste – skoro możemy wystawić rachunek za II wojnę światową Niemcom – to dlaczego nie Izraelitom za ratowanie ich obywateli?




Zacznijmy też mówić – i uczyć nasze dzieci prawdziwej historii, również tej dotyczącej stosunków polsko-żydowskich. Nie jak dotąd bajek o braterstwie, o wspólnej historii – tylko prawdy: o podstępie, wyzysku, zdradzie, fałszywych świadectwach, bezustannym knuciu... Niech się młodzież uczy prawdziwej prawdy – by w przyszłości nie była – jak my - wodzona za nos. To nie są i nigdy nie byli ani nasi bracia ani nasi przyjaciele. Jednostki tak, i wielka chwała im za to – społeczność jako całość – nigdy.




Na koniec wyjaśnię, o co chodzi z tymi przywołanymi w tytule Lechitami. Otóż powszechnie przyjmuję się,że historia Polski, to historia rozpoczynająca się chrztem Polski – wcześniej nie wiadomo co było, prawdopodobnie jakaś nicość i polo-neandertalczycy bujający się na gałęziach i dla żartów walący się maczugami po łbach. Szczęśliwie przybyli chrześcijańscy misjonarze i uczynili z nas ludzi... ufff co za ulga...




Tymczasem prawda jest taka, że jak w w wielu przypadkach, tak i w tym -dotyczącym historii naszego kraju – mamy do czynienia z gigantycznym fałszerstwem.




Oto już w 840 roku chrześcijańska germańska księżniczka Ryksa przyniosła na nasze ziemie dobrą nowinę w postaci słowa chrystusowego – uczyniła to w charakterystyczny dla chrześcijan sposób, mianowicie zorganizowała przez swoich zaufanych/przekupionych obietnicą władzy i zysków Lechitów zjazd 20 najważniejszych książąt lechickich – i ich otruła. Tak na śmierć.


Wynikają z tego różne wnioski. Jednym z nich jest ten, że na długo przed chrztem Polski byli tu jacyś książęta na tyle znaczni, że warto było planować i przeprowadzać ich otrucie. Oraz, że w związku z tym była tu jakaś struktura społeczna na tyle znacząca, że były odpowiednie miejsca, by owego planu dopełnić. Piszę z pamięci, wydaje mi się, że było to w Kruszwicy, ale nie jestem pewien, a szkoda mi czasu szukać.




Wynikają z tego też wnioski ogólniejsze. Na przykład taki, że (zostawiając na boku kwestię osoby i nauki Jezusa Chrystusa) chrześcijaństwo szybko zaczęło być traktowane jako narzędzie podboju i zdobywania władzy z wykorzystaniem karków, rąk, a jak trzeba to i żywotów biedoty. To zadziałało w Rzymie, w Konstantynopolu, więc czemu nie korzystać z tego narzędzia dalej. Mieliśmy więc ekspansję chrześcijaństwa na tereny Europy Zachodniej a później i do nas. Pozyskiwanie różnymi metodami władców, w razie potrzeby wymiana ich na innych bardziej spolegliwych. Ale celem nie było krzewienie miłości bliźniego - to tylko chwytliwa retoryka – lecz zdobycie władzy nad kolejnymi obszarami i kolejnymi ludami.




Otumanianie ludzi, odcięcie ich od dotychczasowego systemu wartości, pozbawienie tradycji, wierzeń, bogów, narzucenie nowych zasad, nowej władzy. Skłonienie do łatwiejszego – na rozkaz – nadstawiania drugiego policzka.


O skuteczności tych działań świadczy to jak chętnie współcześni Polacy recytują frazę o swoich chrześcijańskich korzeniach i obronie naszej wiary. Naszej i naszych ojców, moich też – tak, niestety – ale naszych przodków, tam gdzie sięgają korzenie naszej państwowości - już nie. Opowiadając takie komunały obrażamy pamięć naszych przodków – do tego bezmyślnie i bezrefleksyjnie – czyli jak głupcy.




Jeżeli na tak urobione i wytresowane - batem, mieczem, palem, ogniem - społeczności nałożymy pojawienie się przybyszów z krainy skąd pochodzi „zbawiciel świata” - to już jesteśmy blisko fenomenu 1000letniego braterstwa polsko-żydowskiego i mitycznej krainy Polin. Jakże nie pomóc pobratymcom „zbawiciela świata”? Toż to „nie po chrześcijańsku”. A trzeba było po słowiańsku: wypuścić największe najostrzejsze psy.




Wystarczy sobie przypomnieć wielokrotne palenie zbiorów bibliotecznych zawierających wiedzę przedchrześcijańską w czasie wypraw krzyżowych. To była metoda: by chrześcijaństwo uczynić religią panującą i religią władzy, należało pozbawić podbite społeczności ich pamięci. Ich tradycji. Ich wierzeń. Wmówić im alternatywną wersję historii, pisać im tą historię na nowo – taką, jak jest wygodna depozytariuszom i kapłanom nowej wiary.




Historia świata ma się zaczynać od narodzenia Chrystusa. Historia Polski – od chrztu. Żeby było łatwiej rządzić. Zakazać dociekań, za złamanie zakazu – jak przystało na religię miłości tolerancji – karać najokrutniejszą, najbardziej wymyślną śmiercią.




Więc mamy już genezę braterstwa polsko żydowskiego i wspólnego 1000lat w ramach Polin.




A Lechia? Zapomniany i przemilczany (zgodnie z doktryną palenia bibliotek) historyk Janusz Bieszk opisuje nam i dokumentuje źródłami zupełnie inną historię naszych przodków i naszego państwa – państwa Lechitów, Imperium Lechitów. Oglądałem wczoraj jakiś program popularno naukowy – pokazana tam została mapa Cesarstwa Rzymskiego. Interesujące było to gdzie, na jakie ziemie na północy granice owego Cesarstwa NIE SIĘGAŁY. To były ziemie Słowian- choć w telewizorze na mapie była NICOŚĆ. Czy ktoś uwierzy, że Cesarstwo nie wysłało tam swoich wojsk, bo te ziemie były PUSTE? Duchów się bali? Czy raczej dlatego, że ludy je zamieszkujące były zbyt potężne nawet dla ówczesnych Rzymian... Książka Bieszka dowodzi, że to drugie.




Chrześcijaństwo – ze wszystkimi swoimi zgubnymi konsekwencjami zostało zaszczepione na ziemiach Lechitów w okresie wyjątkowej słabości ich państwa – i tylko dlatego się ta operacja udała. Znaleziono Bolka-Wałęsę swoich czasów – czyli Mieszka I. Potem nastąpiło pranie mózgów, poprawianie historii, symboliczne palenie bibliotek, obsadzanie swoimi zaufanymi ludźmi tych miejsc aktywności społecznej, gdzie ma się wpływ na edukację, na świadomość społeczną. Kto zajmował się uczeniem dzieci? No, właśnie. Jaki nauczyciel, taka i nauka.




Gdzieś tam się rodziło kłamstwo o naszej historii – kłamstwo którym karmieni jesteśmy do dziś.


Z tego kłamstwa wyrasta również kłamstwo o naszych wspólnych polsko-żydowskich korzeniach.




Pora najwyższa by przestać pozwalać siebie i nasze dzieci tymi bredniami dalej karmić. Pora najwyższa, by zacząć stanowczo i bezustannie DOMAGAĆ SIĘ od naszych rządzących prawdy – o prawdziwych relacjach polsko-żydowskich, o naszej historii. Prawdy o podejmowanych działaniach – niewyobrażalna jest w normalnym społeczeństwie wolnych ludzi sytuacja, że o tym iż mamy „najbardziej proizraelski rząd” dowiadujemy się przy okazji międzynarodowej burdy wywołanej przez Bibiego – i to tylko mimochodem, bo się głupki tłumaczyli płaczliwie : jak to, jesteśmy najbardziej proizraelscy – a ty nas tak publicznie... za uszy... i kopiesz w zadek...Bibi, ulituj się...




Co za żenada, co za pętaki






Duże interesujących przyczynków do tych rozważań znajdziecie Państwo w znakomitych komentarzach Czytelników pod tekstem: List otwarty – Podziękowanie dla Pani Ambasador Izraela - Andrzej Tokarski - NEon24.pl




Zainteresowanych historią naszych przodków Lechitów (sięgającą dłuuuugo, dłuuugo przed narodzenie Chrystusa) zachęcam do lektury książki Janusza Bieszka „Słowiańscy królowie Lechii”




Tych, których uczucia religijne mimowolnie naruszyłem, zachęcam do refleksji po pierwsze nad tym czy aby na pewno chrześcijaństwo jest naszą z dziada pradziada religią – czy jednak zostało tu przywleczone jako swego rodzaju machina oblężnicza – zresztą nie tylko tu, wszędzie, na różne kontynenty. Wszędzie tam gdzie nie stanęli im na drodze zbyt silni gospodarze.




Do drugiej refleksji zachęcam na temat: co uczyniłby ubogi cieśla z Nazaretu, głoszący kult ubóstwa, solidarności z ubogimi i odrzuconymi i powszechnej miłości – gdyby dowiedział się że z jego imieniem na ustach wyrżnięto więcej istot ludzkich – niż uczynili to Hitler pospołu ze Stalinem....




….oraz czy z tą świadomością oraz na widok Watykanu i panujących tam i w innych miejscach nominalnego kultu religii ubogich obyczajach – nie uprowadziłby (jako Syn Boży nie miałby z tym problemu) jakiejś korwety rakietowej z kompletem Tomahawków – i nie zrobiłby porządku.










...ludzie, myślcie – choć to boli...


jako zodiakalny Bliźniak posiadam dwie, albo więcej twarzy, czy może osobowości. Na potrzeby tego miejsca jestem zwolennikiem poszanowania prawdy w życiu publicznym, zachowania podmiotowości tak państwa, jak i jego obywateli każdego z osobna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka