Andrzej Tokarski Andrzej Tokarski
513
BLOG

Między antysemityzmem - a JUDEOREALIZMEM

Andrzej Tokarski Andrzej Tokarski Polityka Obserwuj notkę 2

...o zgubnych skutkach uporczywego włażenia pod ciężarówki z gruzem...



...do dwu więźniów – Polaka i Żyda – pracujących w części ogrodowej na terenie niemieckiego obozu koncentracyjnego podchodzi niemiecki oficer. Zwracając się do Polaka, mówi: ty, Polak, masz tu pistolet (odciąga kurek i podaje broń) – zastrzel go – wskazuje na Żyda. Zastrzelisz i jesteś wolny, dostaniesz nawet trochę marek na początek. Polak bierze broń, patrzy na nią, na Niemca – i mówi: jak mam go zastrzelić bez powodu, nie zrobię tego – i oddaje broń. Niemiec zwraca się z tą propozycją do Żyda. Ten patrzy z niedowierzaniem, chwilę się waha, potem bierze broń, celuje i strzela. Trzask iglicy.


Niemiec odbiera nerwowo szamoczącemu się z zamkiem w celu przeładowania Żydowi pistolet, wyjmuje z rękojeści magazynek, pokazuje obu więźniom, że jest pusty. Potem do Polaka mówi: widzisz, a wy im życie ratujecie, narażając własne. Zabiera broń i odchodzi....




Nie byłem przy tym, znam tę historię z relacji osoby, która ręczyła za jej prawdziwość. Opowiadam ją dla zarysowania szerszego spojrzenia na sprawę relacji polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej.




Gdy Jarosław Kaczyński mówi do Narodu, że antysemityzm to ciężka choroba, to mówi część prawdy, mówi początek zdania znacznie dłuższego i bardziej złożonego. Bo podobnie zbrodnią i równie ciężką chorobą jest – antypolonizm. Oraz antysłowianizm, oraz antyislamizm, antyafrykanizm południowy, centralny i północny, antyindianizm północno i połuniowoamerykański, antykurdyzm, antyormianizm, antyromizm.... Oraz antypalestynizm, antylibijskość, antysyryjskość, antyiranizm... Trudno wyobrazić sobie większy nacjonalistyczny szowinizm nacechowany bezgraniczną pogardą i nienawiścią do wszystkiego co „nie nasze” - jak ten zawarty na stronach Talmudu.


Nie tylko antysemityzm jest ciężką chorobą, panie Kaczyński – poza tym diagnozując chorobę nie można zapominać o etiologii, o zdefiniowaniu jej przyczyn.






Cofnijmy się jednak nieco w czasie...




Gdzieś w XIX wieku w odpowiedzi na skrajną patologię i nieludzkie oblicze ówczesnego kapitalizmu, powstała doktryna filozoficzno społeczna znana obecnie jako marksizm. Nie wdając się w szczegóły historyczne (od tego są odpowiednie podręczniki) trzeba jedynie podkreślić, że doktryna ta była formułowana i kierowana dla rozwiniętych społeczeństw kapitalistycznych zachodniej Europy – tam powstawała na bazie obserwacji tam czynionych i dla ludzi tam żyjących a dotykanych, czy raczej niszczonych drapieżnym bezlitosnym wyzyskiem. Więc – również zostawiając jako nieistotne na boku pochodzenie etniczne Karola Marksa - miała ona realne uzasadnienie w problemach ówczesnej rzeczywistości.




Jednak – skracając wywód - została praktycznie zaszczepiona nie na społeczności zachodnioeuropejskiej (choć tam po części też - w formie nieinwazyjnej, ewolucyjnej – czyli zgodnie z doktryną) lecz w kraju najmniej pewnie do tego przygotowanym: zacofanej pańszczyźnianej carskiej Rosji, do tego (raczej:dlatego) zniszczonej i osłabionej I wojną światową. Została zaszczepiona przez działania zewnętrzne, finansowane i wspierane z zewnątrz, min przez międzynarodową finansjerę, również wielkie banki żydowskie działające w Ameryce. Bez nadmiernej przesady można stwierdzić że pod osłoną komunistycznej internacjonalistycznej doktryny zostały położone podwaliny do zbudowania potężnego państwa żydowskiego na terenach upadłej Rosji. Po szeregu zawirowań ostatecznie w 1917 roku się to udało.




Udało się - i dla cywilizowanego świata Zachodu stało się jasne, że jest to państwo stanowiące zagrożenie dla całego ówczesnego porządku społecznego – w żadnym stopniu nie zainteresowane poprawą losu mas proletariatu – lecz zamierzające użyć instrumentalnie owych mas – mamiąc je obietnicami bez pokrycia – do zdobycia władzy nad tak wielką częścią ówczesnego świata, nad jaką się da. Podobieństwo do chrześcijaństwa przyrównanego przeze mnie w poprzednim felietonie do „machiny oblężniczej” nie jest tu przypadkowe. To ten sam schemat działania: „po grzbietach mas i po trupach mas pniemy się do władzy – jak się uda to do władzy nad światem”. Racja czy brak racji twórcy doktryny – Jezusa czy Marksa - nie ma tu żadnego znaczenia.




A ponieważ jak wcześniej napisałem, cały cywilizowany świat postrzegał bolszewizm jako śmiertelne zagrożenie – może inaczej trzeba by spojrzeć na niespodziewane cudowne odzyskanie niepodległości przez Polskę w 1918 roku. Przecież obywatel Piłsudski nie uciekł brawurowo z więzienia – tylko został wypuszczony i zaprowiantowany.




Może więc warto zadać pytanie – czy nie było to celowe działanie: stworzenie z Polski bufora odgradzającego świat zachodu od bolszewickiej dziczy? I dlatego my tę niepodległość odzyskaliśmy/ pozwolono nam ją odzyskać?




By nas wepchnąć pod ciężarówkę z gruzem. To wepchnięcie zresztą odbyło się realnie – rozpętanie wojny polsko-bolszewickiej może i uzasadnione strategicznie – o mały włos nie skończyło się zagładą państwa polskiego i gigantyczną hekatombą ofiar. Zapewne nie było inne możliwości – trudno zakładać, że realne było zawarcie takiego porozumienia z bolszewikami, że przeszliby oni (korytarz, znów ten korytarz) na zachód Europy do Niemiec i dalej, a Polskę zostawili w spokoju – raczej tak czy owak zostalibyśmy wchłonięci.




W każdym razie rok 1920 był na pewno rokiem zetknięcia się z agresywnym imperium żydowskim, bo tak na Rosję sowiecką trzeba patrzeć i tak ją definiować.




Kolejne zderzenie na własne życzenie z gruzawikiem odbyło się w 1939 roku. Sytuacja była dość podobna – żydobolszewickie ZSRR szykowało się wielkiego ataku na zachód Europy. Rządy krajów zachodnich miały tego pełną świadomość – w szczególności Adolf Hitler, który – co trzeba wyraźnie podkreślić – w 1939 roku był dość typowym przywódcą o cechach autorytarnych, ale nie był zbrodniarzem, czy ludobójcą. Gdyby Hitler zawarł – do czego dążył i miał z uwagi na bardzo dobre dotąd relacje z Polską uzasadnioną nadzieję – pakt z Polską i wspólnie uderzylibyśmy na ZSRR – pies z kulawą nogą (może z wyłączeniem Żydów amerykańskich) by się za bolszewikami nie ujął – i historia świata potoczyłaby się inaczej. Pewnie bez takiego ogromu zbrodni, bez zagłady Żydów, których raczej zmuszono by do osadnictwa gdzieś na Kamczatce. Z jakimś zagospodarowaniem ziem rosyjskich, pewnie z przywróceniem władzy carów, bo jak wiemy gdzieś od Katarzyny Wielkiej (własc: Sophie Friederike Auguste von Anhalt-Zerbst-Dornburg ) Rosją w zasadzie nie rządzili Rosjanie.




A jednak znalazł się niezawodny głupi Jasio w osobach rządu polskiego – i postanowił stanąć w obronie państwa żydobolszewickiego – czyli postawić się Niemcom, stanąć im na drodze, nie oddać ani guzika. Więc państwa zachodnie widząc, co się święci, związały się z Polską sojuszem którego nie zamierzały dotrzymać – ale który dawał im czas. Zakładały, że Niemcy zwiążą się walkami w Polsce i dzięki temu nie uderzą na zachód, lub uczynią to później. Lub po pokonaniu Polski podejmą jakieś negocjacje szukając sojuszników do ataku na bolszewię.




Więc nasz rząd – dając czas ZSRR skierował na Polskę uderzenie wściekłych z powodu upadku planów ataku na bolszewię, Niemców – ponownie wepchnął społeczeństwo pod ciężarówkę z gruzem – a sam, zapakowawszy futra, kosztowności i co tam się zmieściło do limuzyn – prysnął za granicę do Rumunii.




A my – doświadczywszy na własne życzenie furii Niemców, za chwilę dowiedzieliśmy się dlaczego nie warto nadstawiać karku za żydobolszewików – 17września żydowskie imperium najechało resztki rozpadającej się Polski i dopełniło dzieła zagłady.




Tegoż 17 września i w dniach po nim następujących społeczeństwo polskie doświadczyło też przyspieszonego kursu z relacji polsko-żydowskich – ale nie z bolszewikami, tylko z naszymi Żydami, sąsiadami, znajomymi, współpracownikami. Oto z dnia na dzień stali się oni naszymi najzacieklejszymi wrogami. Radośnie witali wchodzące wojska sowiecki (nic w końcu dziwnego, jak by nie patrzeć, witali swoich). Ochoczo brali udział w łapankach, denuncjacjach, pogromach organizowanych przez Sowietów, NKWD przeciw Polakom, w szczególności polskim elitom. Brali udział w zbrodniach, grabieżach, wywózkach. Ostentacyjnie okazywali radość i szczęście – tańcom, śpiewom i kwietnym bramom nie było końca. Są to fakty obszernie opisane przez historyków, tylko tak się składa, że nie są to historycy rozchwytywani przez media. Gdzie mogli, bracia pana Morawieckiego garnęli się do władzy.




Gdy więc doszło do ataku Niemiec na ZSRR w 1941, stanęliśmy w obliczu jeszcze jednego przemilczanego zjawiska – dotyczącego min ziem wschodnich dawnej Polski. Przykładem tego jest to co zdarzył się w Jedwabnem i kilku okolicznych miejscowościach. Działał tam niemiecki oddział specjalny – organizujący pogromy Żydów. Udział Polaków obserwujących – często pod przymusem - te wydarzenia – i na podobnej zasadzie niekiedy biorący w nich udział – miał jeszcze jedno oblicze.




Otóż Niemcy celowo zmuszali Polaków do obserwacji egzekucji również i z tego powodu – aby Polacy zobaczyli jak kończą ci którzy niedawno byli ich oprawcami, denuncjatorami, grabieżcami mienia, konfidentami żydoboszewików. To byli – zdaniem Niemców i trudno nie przyznać im racji – tacy żydowscy szmalcownicy, żerujący na społeczności polskiej, wśród której żyli i którą przy pierwszej okazji bez chwili wahania – zdradzili. A teraz Niemcy – swoim zdaniem – pokazywali Polakom jak wymierzają sprawiedliwość. To była oczywiście jakaś forma odpowiedzialności zbiorowej – ale nie oszukujmy się - to był czas wojny, a czas wojny rządzi się zupełnie innymi prawami. Chodziło również o symbolikę.




Oprócz tej przywołanej na wstępie znam też taką relację: wiele lat temu, jako młody człowiek, naiwnie przejęty tak dramatycznie i szeroko opisywanym losem Żydów w czasie wojny, dopytywałem różnych ludzi na wschodzie Polski o to jak te sprawy wyglądały. Z mojego ówczesnego punktu widzenia odpowiedzi które uzyskiwałem były dalece niewystarczające, ludzie patrzyli na mnie jakoś dziwnie... nie wiedziałem wtedy, dlaczego. Ktoś mi w końcu powiedział tak: ludzie którzy narażali życie własne i swoich bliskich, ratując Żydów – późnej, gdy zetknęli się z ogromem niewdzięczności, z oszczerstwami, pomówieniami, roszczeniami – mówili: byliśmy skończonymi idiotami, ale kto mógł przewidzieć. Wiedząc to, co wiemy dziś – nie ruszylibyśmy małym palcem.




I to jest właśnie przywołany w tytule JUDEOREALIZM. Nie można traktować ludzi jak pozbawionych pamięci idiotów – wmawiając im jacy być powinni a jacy nie powinni. Co jest dobre, a co złe.


Ludzie mają swoją pamięć, swoje doświadczenia, swoje przekazy ustne, są też relacje historyków.




Są też przecież dość świeże – z lat 40tych, 50tych – relacje z rządów żydobolszewii w Polsce. Z bezmiaru okrucieństwa, barbarzyństwa, nieskrywanej nienawiści do, jak pisał Jacek Kaczmarski, „tego narodu, co was przygarnął”. Z nierozliczonych do dziś zbrodni. Z bezczeszczenia szczątków ofiar. Z bezustannej grabieży państwa polskiego. Grabieży trwającej nieprzerwanie - do dziś - i z planami na przyszłość.


To wszystko też stanowi pamięć naszego Narodu, czy to się panu Kaczyńskiemu i panu Morawieckiemu podoba czy nie. To PRZEDE WSZYSTKIM stanowi pamięć naszego Narodu – i to wyznacza stosunek do Żydów, do ich postępków, do ich roszczeń, do ich arogancji, bezczelności.




Zaprzeczanie tej pamięci, negowanie jej zasadności, kreowanie mitu o przyjaznym współistnieniu jest kolejnym wpychaniem nas pod ciężarówkę z gruzem,




Elementem pamięci Narodu jest też to, co się obecnie dzieje – ta bezczelna próba linczu na Polsce, połączona z próbą usankcjonowanej prawem kaduka i Abramsa grabieży też jest elementem budowania JUDEOREALIZMU.


Podobnie, jak to żałosne płaszczenie się przed Żydami obecnego „najbardziej proizraelskiego rządu” To jest haniebne – równie haniebne jest to, że jest to i tak najlepszy z obecnie możliwych do sformowania na polskiej scenie politycznej rządów. Nie ma nikogo lepszego niż kolejne pokolenie głupich Jasiów!!!?




To obraz ogromu upadku – najpierw Lechii, czy Lechistanu – okrojonej przez - będącą dziełem mających korzenie nad Jordanem krzyżowców - lobotomię pamięci do kadłubka w postaci Polski – i następnie preparowanej nieustannie aż do pożałowania godnego stanu dnia dzisiejszego.




To wszystko razem buduje NARODOWY JUDEOREALIZM. Czyli to, że nie damy, nie możemy pozwolić sobie wciskać kitu – natarczywie serwowanego przez różnych filosemitów, zwykle powiązanych rodzinnie lub/i kapitałowo ze środowiskami żydowskimi. A poprzez owe powiązania mającymi ułatwiony dostęp do mediów i do władzy.




JUDEOREALIZM jest naszą RACJĄ STANU. Podejmując decyzje dotyczące naszej przyszłości również tej dotyczącej stosunków polsko-żydowskich, mamy obowiązek pamiętać o historii – tej prawdziwej – nie tej wciskanej nam przez dyżurnych judeohistoryków.




Zapominając o historii, lub pozwalając ją ZAMILCZEĆ – zginiemy. Zginiemy w morzu Judeopolonii.


jako zodiakalny Bliźniak posiadam dwie, albo więcej twarzy, czy może osobowości. Na potrzeby tego miejsca jestem zwolennikiem poszanowania prawdy w życiu publicznym, zachowania podmiotowości tak państwa, jak i jego obywateli każdego z osobna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka