aurelius aurelius
671
BLOG

A właściwie dlaczego trotyl?

aurelius aurelius Polityka Obserwuj notkę 3

 

 

Mój wielki entuzjazm i rozbawienie wzbudził artykuł w Gazecie Wyborczej, w którym autorzy (Autor?) podpisani "sia" napisali po prostu, że Michał Setlak z "Przeglądu Lotniczego" powiedział, że "Pomysł, żeby wykorzystać trotyl i nitroglicerynę do zbudowania bomby na pokładzie samolotu byłby poroniony."

Odbyło się to oczywiście z wielką pompą i opisem, że Pan Setlak jest "Ekspertem".

No cóż, ja też jestem ekspertem, a kto wie - może nawet większym od Pana Setlaka, ponieważ wiem o tym, że współcześnie produkowane środki wybuchowe są wyposażone w chemiczne markery, których obecność pozwala ustalić pochodzenie i w przypadku użycia niezgodnego z intencjami lokalnych prawodawców - można łatwo ustalić cały łańcuch transakcji i źródło ładunku. Pomaga to określić ewentualnych sprawców.

Najwyraźniej jednak zamachowcy byli większymi specjalistami od Pana Eksperta Ekscelencji Setlaka, ponieważ użyli materiału, który jest tak archaiczny, że niesposób ustalić jego pochodzenia. Kto wie, może faktycznie okaże się, ze ten trotyl jest tak stary jak ja, a może nawet starszy?

Zamiast jednak zawracać czytelnikom głowę głupotami o materiałach wybuchowych przypominam o takich niewygodnych faktach, że obecność tego cholernego trotylu została już stwierdzona w USA na koszt rodziny ofiary w niezależnej analizie chemicznej. Te informacje pojawiły się w prasie i trzeba być naprawdę nierozważnym, aby to lekceważyć.

wpolityce.pl/wydarzenia/39581-ujawniamy-jedna-z-rodzin-na-wlasna-reke-zlecila-badania-w-usa-wykazaly-obecnosc-trotylu-na-elemencie-z-wyposazenia-tu-154m

Pan Gmyz też nie wycofał się ze swojej wersji pomimo niejednoznacznego zachowania swojego pracodawcy.

wpolityce.pl/wydarzenia/39604-cezary-gmyz-podtrzymuje-swoje-ustalenia-wysoce-prawdopodobne-jest-iz-wykryte-substancje-to-trotyl-i-nitrogliceryna

Wprawdzie nie pojawił się na zwołanej przez siebie konferencji prasowej - ale może stoją za tym poważne względy zdrowotne - jeśli nawet nie obecna niedyspozycja - to z pewnością perspektywa przyszłej poważnej choroby, kalectwa a nawet śmierci samobójczej?

Czy pomyśleli Państwo chociaż przez chwile,że za tym cholernym zamachem mogą stać polskie służby specjalne lub np. byłe WSI?

Nie?

A dlaczego? Bo nie ma motywów? No właśnie. Społeczeństwo nadal nie wierzy w zamach.

Nie wierzą w wybuch.

A czy naprawdę nie dziwi Państwa ten drobny niewygodny fakt,że 140m za brzoza, na wysokości radiowej wskazanej przez urządzenie pokładowe około 13mnad ziemia nastąpiło wyzwolenie czujników goleni podwozia i TAWS zarejestrował tzw. "landing event" (tlum. lądowanie)?

Co takiego stało się  w czasie lotu, że podwozie aż tak się ugięło, że uaktywniło te czujniki?

W tym samym miejscu przyspieszenie pionowe przekroczyło -1.3g, co oznacza po prostu, że w samolot coś uderzyło od góry z silą ponad 80 ton - o czym pisałem jako pierwszy w polskim internecie ponad rok temu tutaj:

aurelius.salon24.pl/343272,88-tonowa-turbulencja-protasiuka

Dodatkowo nie zapominajmy, ze zarówno raport MAK jak i Milera pokazał czarno na białym, ze silnik numer 1 wysiadł gdy samolot jeszcze leciał - zatem nie był taki całkiem sprawny jakby się przeciętnemu wyborcy w Polsce wydawało. Każdy może to stwierdzić po zapoznaniu się z wykresami zamieszczonymi w tych raportach.

I trzeba też pamiętać, że te nity, które wydobyto ze zwłok są obiektami stosunkowo niewielkiej masy - zatem w przeciwieństwie do pocisku z broni palnej muszą się poruszać z bardzo wielka prędkością - aby wbić się głęboko w ciało ofiary. To jest bardzo prosta sprawa - obiekt masywny ma większą bezwładność i łatwiej się wbija w ciało - a obiekt lekki musi mieć dużo większą prędkość, aby jego energia kinetyczna wystarczyła by wbić się podobnie głęboko. I skąd ta prędkość?

Czy Pan Ekspert Setlak z podrzędnej gazety potrafi to wyjaśnić?

Te nity wykryto w czasie sekcji zwłok i trzeba być naprawdę naiwnym, aby nadal wierzyć, że samolot sam z siebie zgubił te nity przez przypadek.

Nic się nie dzieje przez przypadek.

Trzeba sobie powiedzieć prawdę - to nie przypadek, że nie ma na ziemi krateru, który powinien powstać gdyby ten samolot uderzył w ziemie w całości. Jak to możliwe, że w miejscu katastrofy 80 tonowego samolotu lecącego 280 km/h nie ma dziury w ziemi a przecież tam było błoto - każde dziecko wie, że to był jar, a w jarach stoi woda - a gdzie woda - to teren jest miękki i bagnisty. Czyli miękki teren a dziury nie ma. Dziwy jakieś.

Gdzie się człowiek obróci - to dowody leżą przed oczami - trzeba tylko patrzeć prosto - a nie szukać potwierdzenia w jedynej słusznej sile politycznej Platformy Obywatelskiej.

Gdyby ktoś pragnął poszerzyć wiedzę z zakresu badan o tych materiałach - to proponuje rozpocząć od artykułu tutaj:

niezalezna.pl/34370-trotyl-i-spektrometry-czyli-jak-krecil-szelag

Trzeba być naprawdę prawdziwym frajerem, aby wierzyć, ze Prokuratura wysłała do Smoleńska amatorów, że sprzętem dającym wątpliwe wskazania. Biegli byli tam na miejscu przez cały miesiąc. Teraz, aby te ustalenia zneutralizować potrzeba będzie sporo wysiłku, pieniędzy i niejednej gazety i kto wie, może nawet nowy raport napiszą jacyś 20-letni Eksperci i pokażą ich w TV. Będzie na pewno sporo pracy dla dziennikarzy Gazety Wyborczej. Zwłaszcza tych znanych z artykułów motoryzacyjnych i ich żon. Dać im medale i awanse. Wakat w Rzeczpospolitej już prawie jest.

 

Materiał uzupełniający:

aurelius.salon24.pl/339291,wykresy-mak-wybuch-tu154

 

 

aurelius
O mnie aurelius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka