Ponowoczesność(lub jak wolą inni - postmodernizm), jako styl myślenia i postawa intelektualna wobec zjawisk i problemów społecznych, moralnych, kulturowych , naukowych stał się także i u nas powszechny, jak można odczytać z obfitej publicystyki w periodykach i medialnych dyskusji, sporów i potyczek.Sztandarowe hasła postmodernizmu takie, jak na przykład : kultura i nauka jako chaos nieskończonych i równouprawnionych gier językowych, legitymizacja tych gier przez skuteczność, destrukcja pojęcia faktu , relatywizacja sądów prawdziwych, aż po zaprzeczenie istnienia prawdy, niemożliwość istnienia absolutnej metanaracji, i metakryterium czyli metafizyki ,przynależą już do krwioobiegu kulturowego nie tylko Europy.Powyższe nie mogło nie wywrzeć wpływu na stan relacji pomiędzy tymi zjawiskami cywilizacji i kultury ,które od czasów wystąpienia C.P.Snow określamy skrótowo: dwie kultury[1].W obydwu wydaniach głośnej książki(lata 1959-1965) Snow akcentował istotne różnice pomiędzy kulturą humanistyczną formowaną przez literaturę piękną ,sztuki plastyczne, muzykę a z drugiej strony, światem techniki i nauk ścisłych ,różnice o takiej skali i mocy ,że nie wahał się pisać o przepaści rozdzielającej humanistów od fizyków ,matematyków, chemików lub astronomów. Różnice między tymi kulturami, miały dotyczyć przedmiotu badań i metod jego poznawania oraz budowania –na podstawie rezultatów tych badań- specyficznych obrazów świata i człowieka.W zasadzie C.P.Snow ,nie przedstawił projektu dróg wyjścia z tego dramatycznego rozdarcia wewnątrz kultury i cywilizacji.Jednak pod koniec tekstu drugiego wydania książki, Snow apeluje o to, by humaniści stali się “rzecznikami nauk ścisłych i przyrodniczych”, zwłaszcza w procesach kształcenia i wychowywania nowych pokoleń, a w żadnym stopniu nie oskarżali nauk ścisłych i technicznych o przyczynianie się do upadku humanizmu. No i się stali.Cała galeria postmodernistów o nazwiskach takich jak: Lacan,Lyotard, Latour, Baudrillard, Derrida, Deleuze, Guattari, Rorty rozpoczęła zasypywać ową przepaść między dwiema kulturami w ten sposób ,że przenieśli terminologię współczesnej fizyki, kosmologii, informatyki do krytyki literackiej, językoznawstwa, teorii sztuki itd. i zaraz potem przenieśli tamże również pewne, dosyć specjalistyczne idee i modele teoretyczne ,by wymienić chociażby definicje faktu, aktu pomiarowego, zasadę nieoznaczoności Heisenberga, teorię funkcji falowej Schroedingera, hipotezę istnienia multiplikatywnych wszechświatów. Czy na tej drodze, osiągnięto unifikację dwóch odrębnych kultur, trudno orzec. Jedyne, co można stwierdzić z całą pewnością, to że spotęgowała się hermetyczność tych tekstów, by nie powiedzieć za Sokalem i Bricmontem dosadniej : ich bełkotliwość.Alan Sokal i Jean Bricmont(fizyk i filozof) w pracy[2], która powstała jako rozszerzenie, prowokacyjnego i parodystycznego artykułu opublikowanego przez dosyć prestiżowe czasopismo amerykańskie "Social Text" ,którego redakcja ten parodystyczny tekst potraktowała jako poważny i świetny przykład postmodernistycznego podejścia do węzłowych problemów współczesnej fizyki, a więc A.Sokal i J.Bricmont wyśmiali modę stosowania pojęć (terminów) matematycznych i fizykalnych przez liderów postmodernizmu podczas opisu i analizy rzeczywistości psychicznej i duchowej osoby lub wspólnot osobowych .Niestety, polskie tłumaczenie ”Modnych bzdur” nie wywołało specjalnego zainteresowania naszych humanistów ,prawdopodobnie z racji ich tradycyjnej obojętności wobec natury stanu i postępów kultury technologicznej, opartej na rozwoju nauk ścisłych i pewnej spuścizny po kulturze sarmackiej, która lekceważąco odnosiła się do nauk ścisłych i techniki. A szkoda.Wszak w książce tej, krytyka postmodernizmu(ponowoczesności) nie opiera się tylko, na banalnej czynności wyłapywania w dziełach uznanych liderów postmodernizmu, potknięć i błędów w stosowaniu przez nich języka nauk ścisłych do problemów psychoanalizy, socjologii czy krytyki literackiej i na uporczywym a zarazem niezbyt eleganckim sugerowaniu czytelnikowi, że owa moda na to stosowanie, wynika z: "intelektualnej hochsztaplerki i nieuczciwości"(s.29),"powierzchownej erudycji"(s.152),lub po prostu z "głupoty" (s.253),lecz także na analizie , głównych idei postmodernizmu odnoszących się do filozofii i nauki.A.Sokal i J.Bricmont, bezbłędnie demaskują ordynarny redukcjonizm filozoficzny w pracach np. Lacana lub Derridy. Nawet, przy poprawnym rozumieniu pojęć fizyki, stosowanie ich do zjawisk twórczości intelektualnej czy artystycznej lub do procesów społecznych, musi prowadzić na bezdroża epistemologiczne. Podobnie ,główna idea postmodernistów, że ich system pojęciowy rzuca nowe światło na problemy interpretacji twierdzeń fizyki mikroświata(mechaniki kwantowej),została poddana bezlitosnej wiwisekcji, a jej produktem finalnym jest kategoryczne stwierdzenie ,że np., książki G.Deleuze i F.Guattari, w których analizuje się problemy teorii względności i mechaniki kwantowej są właściwie “pozbawione sensu”(s.155).Wobec powyższego ,można – z pewnym prawdopodobieństwem – orzec ,że projekt ponowoczesności zasypania przepaści pomiędzy humanistyką a kulturą bazującą na naukach przyrodniczych, o której pisał C.P.Snow, ten projekt, w takim kształcie realizacyjnym, jest niewypałem, lub po prostu intelektualnym bublem.Taka konstatacja ,nie oznacza jednak ,że historia zagadnienia uległa zamrożeniu.Oto w drugiej połowie ubiegłego wieku, nastąpiła “akcja” o tym samym celu (unifikacja dwóch kultur) podjęta z “okopów” drugiego obozu, a mianowicie przez światowe centra kultury scientystycznej, kultury formowanej w laboratoriach i pracowniach nauk ścisłych i nowoczesnych technologii. Nazwana została przez jej twórców i animatorów:projektem trzeciej kultury."Trzecia kultura"[3], to ruch intelektualny zainicjowany pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku w amerykańskich środowiskach naukowych wybitnych przedstawicieli matematyki, fizyki, astronomii, chemii, biologii, informatyki.Liderzy "trzeciej kultury" ogłosili nieprzydatność i wręcz zbędność humanistyki (w tym filozofii!),oświadczając jednocześnie ,że tylko twórcy nauk ścisłych mogą przedstawić spójny i prawdziwy obraz świata, stworzyć prawdziwie naukową filozofię przyrody i udzielić wyczerpujących odpowiedzi na fundamentalne ,egzystencjalnie najważniejsze, pytania człowieka.Tym samym, problem C.P.Snow polegający na konflikcie i rozdarciu pomiędzy dwiema kulturami zostaje rozwiązany w najprostszy z możliwych sposobów: treści kultury humanistycznej zostają przekazane w obszar badawczy nauk ścisłych i technologicznych. W przywołanej książce programowej, można przeczytać definicję “trzeciej kultury” :“Jest to kultura, której twórcy (uczeni i badacze świata empirycznego) przejmują rolę tradycyjnej elity intelektualnej w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania od zawsze nurtujące ludzkość: Kim jesteśmy? Czym jest życie? Dokąd zmierzamy? Jaki jest sens istnienia?(s.15)J.Brockman, amerykański filozof nauki i wydawca prac liderów ruchu “trzecia kultura”, w następnych latach ujawni trzon ideologii tego ruchu: jest nim program likwidacji religii, jako składnika współczesnej kultury. Jej twórcy i propagatorzy brzydzą się wizją świata, w której miałby działać Bóg, jako Wielki Konstruktor i Planista, uznają za brednie twierdzenia o świecie nadnaturalnym, jedynie pan-ewolucja wszystkiego czyli wszechświat sam stwarzający siebie i sam poznający siebie, jest dostępny empirycznemu badaniu.Na przełomie wieków XX i XXI, powstają liczne prace biologów, fizyków, kosmologów pisane przez wybitnych niekiedy specjalistów(S.Weinberg, M.Minsky, D.C.Dennett, R.Dawkins, A.Guth),w których króluje nowa metafizyka, nowa filozofia, nowa religia ,a nad nimi wielkie, nie skrywane logo: Tradycyjna humanistyka jest fałszywa, gdyż pozostaje pod władaniem religii. Obraz świata powstający w łonie nauk ścisłych będzie prawdziwy ,bo wolny od fałszywej epistemologii i ontologii rzeczywistości. S.Weinberg, noblista z fizyki, nie cofnie się przed niezwykłym twierdzeniem:” cokolwiek my, naukowcy, możemy zrobić, aby osłabić religię ,powinniśmy to uczynić. I być może właśnie to, może stać się naszym największym wkładem w cywilizację”( La Jolla,USA,październik,2006).R.Dawkins, autor brutalnego paszkwilu na wierzenia religijne “ The God Delusion”[4] wykrzyknie na tej samej konferencji:”świat musi się obudzić z długiego koszmaru wierzeń religijnych”.W takim stanie rzeczy, nic dziwnego ,że J.Brockman zamiast terminu “trzecia kultura” zacznie używać nazwy bardziej jednoznacznej:“ Nowy Renesans”.Kiedy analizuje się owe dwa podejścia ,stylem telegraficznym tutaj przedstawione, do problemu sformułowanego pół wieku temu przez historyka i socjologa nauki C.P.Snow (problemu wciąż aktualnego dla socjologii kultury),to zastanawiające jest, co następuje.Ponowoczesność(postmodernizm), zdaniem wielu, to teza filozoficzna o końcu wielkiej opowieści(meta-narracji), o końcu legitymizacji jedynej ,prawdziwej metafizyki.Tymczasem trudno znaleźć prace postmodernistów , w których wystąpiłaby krytyka Trzeciej Kultury, idei Nowego Renesansu, a przecież mamy tu do czynienia z “wielką opowieścią”, z metafizyką ,wprawdzie nie wyrastająca z religii, ale przecież metafizyką. Ten fakt , doprasza się o namysł.Trzecia Kultura lub Nowy Renesans, to nadużycie intelektualne, gdyż jawnie sugeruje ,że jeśli ktoś jest wybitnym biologiem(fizykiem, chemikiem itd.), to automatycznie posiada najlepsze kompetencje do rozważania konsekwencji filozoficznych i światopoglądowych odkryć i rozwoju uprawianej przez siebie dyscypliny oraz ,że nauki współczesne bezdyskusyjnie rozwiązują problem wiary w świat nadprzyrodzony.Takie rozwiązanie zagadnienia ,które postawił C.P.Snow nie budzi zaufania rozumu krytycznego.Interferencje ,wpływy wzajemne, konflikty lub dialog, straty i korzyści, wynikające ze współistnienia "dwóch kultur" nadal domagają się namysłu i projektów dobrych rozwiązań.Postmodernizm ze swoją wizją kultury, jako nieskończonej liczby równouprawnionych gier językowych, bez metanarracji(metafizyki),a z legitymizacją przez wolny rynek, w istocie, likwiduje problem "dwóch kultur".Nowy Renesans, przez “imperialny” redukcjonizm ontologiczny i epistemologiczny, praktycznie likwiduje kulturę humanistyczną i ogłasza nową wiarę:scjentystyczny ateizm,dla którego pan-ewolucjonizm jest nieskrywanym Demiurgiem stwarzającym i regulującym wszystko co istnieje.Obydwa projekty, wydają się być, co najmniej, nie zamierzonym wywoływaniem chaosu w kulturze i cywilizacji człowieka.Tymczasem można podać przykłady drogi poznawczej wykorzystującej jedność myślenia o Jednym i prowadzącej do dialogu i osmozy pomiędzy naukami ścisłymi a naukami humanistycznymi.Tą drogą podążał u nas ,światowej sławy fizyk Czesław Białobrzeski ,który po gruntownych studiach filozoficznych, podjął się przebudowy struktury pojęciowej mechaniki kwantowej wykorzystując kategorię "potencjalności" .Jego subtelne analizy szczegółowych zagadnień fizyki kwantowej ze stanowiska filozofii, są pięknym przykładem cenności myślenia filozoficznego dla postępu dyscypliny ścisłej, jaką jest fizyka. Do tych dokonań nawiązują dzisiaj fizycy w Indiach, Japonii, Brazylii.Nie można mieć również wątpliwości ,że Soeren Kierkegaard wywarł wpływ na rozwój fizyki współczesnej poprzez Nielsa Bohra.N.Bohr, już podczas studiów fizyki, słuchał wykładów z filozofii ucznia Kierkegaarda -Haralda Hoffdinga, a następnie przez wiele lat był uczestnikiem seminarium filozoficznego kierowanego przez Hoffdinga, na którym dominowała filozofia i teologia Kierkegaarda.Podstawowe pojęcia fizyki kwantów N.Bohra(poziomy energetyczne, skokowe zmiany energii atomu, nieciągłość czasoprzestrzeni w atomie) oraz zasada komplementarności, to nic innego jak przeniesienie do fizyki z filozofii Kierkegaarda "teorii skoków" oraz zasady "diagonalności".Uderzający jest także paralelizm pomiędzy rolą podmiotu w filozofii egzystencjalnej i rolą obserwatora w teorii pomiaru w mechanice kwantowej według N.Bohra[5].Innym przykładem dodatniego wpływu nauk humanistycznych(filozofii) na rozwój nauk ścisłych (fizyki),lub inaczej, niezwykle płodnego dialogu "dwóch kultur", może być twórczość naukowa w zakresie fizyki i matematyki, Hermanna Weyla.Uważany za geniusza i zarazem prekursora fizyki matematycznej XX wieku, H.Weyl w autobiograficznym wykładzie lozańskim, wygłoszonym w roku swojej śmierci, szczegółowo wykazał w jaki sposób filozofia E.Husserla i M.Heideggera zainspirowała go i pomogła mu w konstrukcji nowego języka do opisu struktury rzeczywistości i odwrotnie-jak odkryty i opracowany przez niego matematyczny język pozwala rozwikłać szczegółowe problemy ontyczne sformułowane przez M.Heideggera. Niemniej poruszające są fragmenty przywołanego tutaj wykładu, w których H.Weyl mówi o wpływie lektury pism Mistrza Eckharta, na jego próby stworzenia jednolitej teorii pola z centralnym pojęciem "niezmienniczości względem cechowania".By na zakończenie powrócić na “podwórko” rodzime, to warto kilka zdań napisać o bardzo interesującym przykładzie głębokiej unii filozofii i nowej fizyki w twórczości noblisty ,Franka Wilczka, z pochodzenia Polaka[6].F.Wilczek wychodzi od teoriopoznawczej hipotezy ,że wszystko, co istnieje, ma niewidzialną osnowę, w postaci spójnej logicznie, struktury uniwersalnych praw ,które tworzą ład i harmonię w doświadczanej rzeczywistości. Ta struktura jest zadana rozumowi ludzkiemu, do odkrycia ,opisania i zastosowania praktycznego. Każde badanie naukowe- zdaniem Wilczka- jest prowadzone przez tą strukturę. To poznawane przyzywa poznającego, chce być przez niego poznane. Metodologia badań fizycznych jest w tej książce oświetlona światłem duchowej wiedzy autora, przez co czytelnik obcuje cały czas, z Jednością zjawisk i wydarzeń.F.Wilczek ,jest współautorem teorii oddziaływań silnych(jądrowych)i jej empiryczna weryfikacja biegnie zarówno w laboratoriach ziemskich jak i w kosmologii(powstanie i ewolucja Wszechświata).W jego książce, nie znajdujemy ani cienia lekceważenia nauk humanistycznych lub filozofii, a przeciwnie: częste nawiązywanie do teorii sztuki(muzyki),do presokratyków (pitagoreizmu),psychoanalizy twórczości naukowej, przemawiają za tym ,by uznać dokonanie tego autora za znakomity przykład nie konfliktu lecz symbiozy dwóch kultur C.P.Snow.Interferencja i dialog "dwóch kultur" są jednak nadal wyzwaniem dla wielu myślicieli i badaczy ,a więcej w tym zagadnieniu jest pytań niż odpowiedzi. Literatura. [1] 1.C.P.Snow, Dwie kultury, Prószyński i S-ka,Warszwa,1999[2] A.Sokal,J.Bricmont, Modne bzdury, Prószyński i S-ka,Warszawa[3] Trzecia kultura, pod redakcją J.Brockmana,Wyd.CIS,Warszawa,1996[4] Właśnie ukazało się polskie wydanie: Bóg urojony,Wyd.CIS,Warszwa,2007[5] F. Selleri,Wielkie spory w fizyce kwantowej,Wyd.Uniw.Gdan.1999[6] F.Wilczek,W poszukiwaniu harmonii,Prószyński i S-ka,Warszawa,2007
No modern scientist comes close to Einstein's moral as well as scientific stature (John Horgan)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura