Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
2195
BLOG

Smoleńsk: kto pisał scenariusz?

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 33

Postęp w badaniach smoleńskiej tragedii, choć wciąż niewystarczający, zawdzięczamy przede wszystkim Antoniemu Macierewiczowi i kierowanemu przezeń zespołowi, kilku rzetelnym niezależnym śledztwom, a także dziesiątkom blogerów, którzy od 10 kwietnia analizują różne elementy katastrofy. Raporty MAKu czy Millera posłużyły raczej jako filary kampanii dezinformacji.

Ostatnio najwięcej nowych, przełomowych informacji przyniosły badania prof. Wiesława Biniendy. Znany naukowiec, profesor Uniwersytetu Ohio i ekspert NASA przeprowadził symulacje, które jednoznacznie wykazały, że gdyby skrzydło zderzyło się faktycznie z brzozą, to z łatwością by ją złamało, natomiast samo nie zostałoby uszkodzone. Następnie zaś udowodnił, że kolejny fakt rozbija teorie gen. Anodiny i min. Millera: urwana część skrzydła znalazła się w miejscu, które wyklucza jakikolwiek kontakt z brzozą, bo aż 111 m za nią. Oznacza to, że w rzeczywistości skrzydło zostało odłamane w zupełnie innym miejscu, prawdopodobnie 70 m za brzozą, na wysokości 26 m.

Próbą szczegółowego, profesjonalnego opisu przyczyn i przebiegu tragedii jest praca zbiorowa niezależnych ekspertów „Zbrodnia Smoleńska. Anatomia zamachu” opublikowana kilka tygodni temu przez Wydawnictwo Antyk Marcina Dyboskiego. To prawdziwa kopalnia wiedzy o przebiegu katastrofy. Jej autorzy, jak można wnosić z poziomu ich znajomości rzeczy i dostępu do tajnych źródeł, polskich, rosyjskich i amerykańskich, wywodzą się zapewne z kręgów wojskowych służb specjalnych.

Dowodzą tezy, że TU-154 został zestrzelony rakietą przeciwlotniczą wystrzeloną z myśliwca Mig-29, operującego w odległości kilkunastu kilometrów od Smoleńska. Choć z początku może się to wydawać teorią dosyć karkołomną, przyznać trzeba, że dotarli do wielu istotnych informacji, które tę hipotezę wydają się potwierdzać. Książka warta polecenia tym, którzy chcą wgłębić się w szczegóły tego, co wydarzyło się na „Siewiernym”.

Spiskowcy

Spróbujmy jednak podejść to zagadki 10 kwietnia od innej strony. Wyobraźmy sobie, jak mógł powstać scenariusz zamachu.

W podmoskiewskiej daczy, kilka miesięcy wcześniej, zebrało się niewielkie, kilkuosobowe grono decydentów. Raczej nie było w nim samego Pierwszego. Wystarczyło, że bliscy mu ludzie wiedzieli, jak znienawidził „tego p… Polaka” za jego lot do Tbilisi, który zatrzymał rosyjską inwazję na Gruzję w 2008. Podobnie, jak znienawidził „tego zdrajcę Litwinienkę”, na przykładzie którego trzeba było pokazać, jaki los czeka tych, którzy odchodzą z KGB.

Zamachowcy wiedzą, że okoliczności niezwykle im sprzyjają. Polski TU-154 jest właśnie w ich pełnej dyspozycji, w Rosji, w zakładach remontowych, do których ich służby mają nieograniczony dostęp. Mogą w samolocie zainstalować wszystko, co zechcą, choćby zaspawać odpowiedni ładunek wewnątrz konstrukcji, w taki sposób aby był całkowicie niewykrywalny. Ukrycie kilkukilogramowej bomby w 60 tonach metalu nie wydaje się zbyt trudne. Ale może wystarczy zmodyfikować jego systemy komputerowe tak, aby w określonych warunkach wprowadziły w błąd załogę. Albo zainstalować niewielkie, równie niewykrywalne zdalnie sterowane urządzenie, które na dany sygnał pozwoli na nagłe wychylenie nad samą ziemią sterów wysokości. Mogą podobne urządzenie zainstalować w systemie nawigacyjnym czy autopilocie. Co więcej, wiedzą, że samolot rozbije się na kontrolowanym przez nich terenie. Zatem człowiek czuwający nad operacją na miejscu, wiedzący czego szukać, będzie mógł łatwo usunąć to niewielkie „ustrojstwo” usunąć.

Warunki powodzenia

Bo oczywiście podstawowym założeniem planu jest minimalna ilość pozostawionych śladów. Dlatego musi być jak najprostszy i możliwy do wykonania przez jak najmniejszą liczbę osób. Inne oczywiste założenie to skuteczność. Plan musi dawać gwarancję sukcesu nawet w wypadku wystąpienia nieoczekiwanych przeszkód. Stąd konieczność zapewnienia planu awaryjnego. Np. jeśli nie zadziała urządzenie w systemie sterowniczym, będzie można spowodować eksplozję.

Kolejna sprzyjająca okoliczność to sytuacja polityczna w Polsce. Zamachowcy wiedzą o głębokiej wrogości rządzących w stosunku do Lecha Kaczyńskiego, która stworzyła możliwość zorganizowania osobnych obchodów 70 rocznicy zbrodni katyńskiej przez Donalda Tuska. Wypchnięcie prezydenta RP z polsko-rosyjskich uroczystości 7 kwietnia sprawi, że 3 dni później w samolocie znajdą się, poza nielicznymi wyjątkami, wyłącznie ludzie prezydenta, czyli elita politycznej opcji antyrosyjskiej w Polsce.

A czy nie było niezwykle wprost sprzyjającą okolicznością, że wizytę ze strony polskiej miał organizować Tomasz Turowski, wieloletni funkcjonariusz wywiadu PRL, którego przeszłość była służbom rosyjskim doskonale znana, a istnieje wiele świadectw, że był przez nie ceniony wyjątkowo wysoko?

Planowi sprzyjał też oczywiście fakt, że „Siewiernyj” jest lotniskiem wojskowym, czyli łatwiejszym do kontrolowania niż cywilne. Wyjątkowo pomocne okazało się samo ukształtowanie terenu. Lotnisko znajduje się na terenie pofałdowanym, a nie płaskim. W tej sytuacji narzucało się wręcz wykorzystanie w planie zbocza, znajdującego się tuż przed pasem startowym.

Dowódca

Warunki te doskonale znał gen. Benediktow – szef sztabu lotniczych wojsk transportowych Rosji, któremu „Siewiernyj” podlegał. Znał on też świetnie wszystkie słabe strony TU-154 i jeśliby szukać kogoś, kto mógłby opracować perfekcyjny od strony technicznej plan zamachu, to wydaje się on osobą do tego najlepiej predysponowaną.

Ktoś musiał też czuwać nad przebiegiem operacji. Mogły przecież wystąpić niespodziewane przeszkody w realizacji planu. Wystarczyło choćby, by kontroler na „Siewiernym” odesłał TU-154 na inne lotnisko, gdyż nie było warunków do lądowania. Wtedy zapewne do zamachu by nie doszło. Prezydent wylądowałby bezpiecznie na Wnukowie i z dwugodzinnym opóźnieniem przybył do Katynia na uroczystości. Zapobiegł temu jednak właśnie gen. Benediktow.

To on czuwał nad operacją. Na stanowisku dowodzenia w moskiewskim centrum wojskowego lotnictwa transportowego Rosji. To właśnie on wydał kluczowe polecenia: zakazał zamknięcia lotniska w Smoleńsku i polecił sprowadzić Tupolewa na wysokość 100 m. A co stało się później, już mniej więcej wiadomo. Najpierw samolot nieoczekiwanie zaczął nurkować, aż znalazł się kilka metrów nad ziemią. Co ściągnęło go tak nisko? Przejęto zdalnie kontrolę nad systemem sterowniczym lub autopilotem?

Jednak kpt. Protasiuk zdołał go po mistrzowsku wyprowadzić z doliny przed lotniskiem i wtedy, już za brzozą, po drugiej stronie szosy, tupolew eksplodował tuż nad drzewami. Czy dosięgła go naprowadzana radiowo rakieta z głowicą paliwową, jak twierdzą autorzy „Zbrodni Smoleńskiej”? Czy może ładunek był ukryty wewnątrz konstrukcji albo wystrzelony z ręcznej wyrzutni, przez komandosa czekającego na podejściu do lądowania? Kiedyś się tego dowiemy…
 

Artur Dmochowski/GP Codziennie

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka