Przeprowadzone w USA badania pasa z fotela TU 154 M wykazały obecność przereagowanych cząstek materiałów wybuchowych, co świadczy o tym, że doszło do eksplozji. Pas do badań w Stanach Zjednoczonych przekazał Stanisław Zagrodzki, kuzyn sp. Ewy Bąkowskiej, która zginęła w katastrofie smoleńskiej. Z dokumentacji medycznej wynika, że podczas sekcji stwierdzono u niej rozedmę płuc, chociaż nie chorowała na astmę, nie paliła papierosów i prowadziła bardzo zdrowy tryb życia. Przekazany do badań pas był przekazany rodzinie razem z garsonką, w którą była ubrana śp. Ewa Bąkowska w dniu 10 kwietnia 2010.
Zapytany przez nas o wyniki badań przeprowadzonych w USA Stanisław Zagrodzki stwierdził : Pozostawiam to bez komentarza.
Materiał został pobrany z pasa, którym do fotela była przypięta śp. Ewa Bąkowska, działaczka Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich. Dokumentacja medyczna wskazuje na to, że Ewa Bąkowska miała rozedmę płuc, chociaż za życia nie stwierdzono u niej tego schorzenia.
– To, że rozpoznano rozedmę, jest naprawdę niezwykłe, ponieważ jest to rzadko spotykane u ofiar katastrof lotniczych – przyznaje w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” światowej sławy patomorfolog prof. Michael Baden, który zajmował się badaniem ofiar katastrof lotniczych. Polska prokuratura nie zgodziła się na to, by uczestniczył on w sekcjach zwłok Janusza Kurtyki i Przemysława Gosiewskiego, których ciała zostały ekshumowane w marcu ubiegłego roku. Co istotne, rozedmę płuc stwierdzono także u kilku innych ofiar katastrofy, m.in. oficerów Biura Ochrony Rządu, u których podczas badań okresowych nie stwierdzono rozedmy.
W dokumentacji medycznej sekcji zwłok znajduje się także opis wskazujący na krótkotrwałe, ale niezwykle silne działanie ognia, co może świadczyć o działaniu fali termicznej.
Zapytaliśmy wojskowych śledczych o miejsca pobrania w Smoleńsku materiału do badań.
„Powołani przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie biegli osobiście typowali miejsce i sposób pobrania próbek w oparciu o posiadaną wiedzę specjalistyczną, doświadczenie i zgromadzony dotychczas materiał dowodowy” – napisał jedynie płk Zbigniew Rzepa.
Materiał do badań był pobrany z sektora, gdzie znajdowały się salonki TU 154 M.
Z dokumentacji medycznej wynika, że obrażenia większości osób siedzących w drugiej i trzeciej salonce były tak rozległe, że ich szczątki można było zidentyfikować jedynie za pomocą badań genetycznych. Były także wypadki dodatkowych pochówków, jak w wypadku śp. Aleksandra Szczygły oraz śp. gen. Franciszka Gągora.
Rozmawiający z nami przedstawiciele rodzin oraz ich pełnomocnicy mówią o konieczności drobiazgowego zbadania części salonek i przeprowadzenia analizy metalurgicznej, czego do dziś nie zrobili ani prowadząca śledztwo prokuratura, ani biegli z komisji Jerzego Millera.
Dorota Kania/Gazeta Polska Codziennie