Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
1003
BLOG

Chcesz się leczyć, idź do więzienia!

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 3

Nie chcesz czekać w kolejce do lekarza? Idź do więzienia! To nie żart. Średni czas oczekiwania osoby skazanej na wizytę u lekarza specjalisty nie przekracza dwóch tygodni. Na wolności trzeba czekać wielokrotnie dłużej.


Mogłoby się wydawać, że więźniowie mają dużo czasu i mogą czekać w kolejce do lekarza. Nic bardziej błędnego. Więzienna służba zdrowia działa dużo sprawniej niż publiczna. Skazani nie muszą czekać na wizytę u lekarza pierwszego kontaktu. Z reguły przyjmowani są w ambulatoriach w dniu zgłoszenia. Są i niechlubne wyjątki, na które wskazują autorzy raportu. Np. osadzeni na warszawskiej Białołęce muszą się uzbroić w cierpliwość, bo gdy zaboli ich głowa, lekarz przyjmie ich dopiero następnego dnia. Osadzeni nie zdają sobie pewnie sprawy, że i tak mają lepiej niż mieszkańcy tej dzielnicy. Żeby dostać się do lekarza pierwszego kontaktu w ośrodku zdrowia znajdującym się kilkaset metrów za murem więziennym, muszą rano stanąć w kolejce i zapisać się na wizytę, która zostanie wyznaczona za kilka dni.


Lekarze specjaliści również są na skinienie więźniów. W Zakładzie Karnym w Barczewie więźniowie czekają do sześciu dni na poradę dermatologa czy neurologa. Dla ludzi na wolności w pobliskim Olsztynie czas oczekiwania do poradni dermatologicznej wynosi od 50 do 250 dni, a do neurologicznej od 100 do ponad 200 dni!

 

Władze więzienne dbają również o zęby swoich podopiecznych. „Na wizytę u stomatologa osadzeni oczekiwali przeważnie od 4 do 14 dni” – napisali autorzy raportu NIK. Średnia dla ludzi na wolności – cztery miesiące.


Nic więc dziwnego, że więźniowie korzystają z dobrodziejstwa i leczą się na potęgę. Są u lekarza prawie dwa razy w miesiącu. Z ustaleń kontrolerów wynika, że liczba porad podstawowej opieki zdrowotnej przypadających na jednego osadzonego wyniosła w 2010 r. ponad 17, a w 2011 r. – ponad 21. Średnio każdy więzień korzystał z porady specjalisty aż 8 razy w roku. Za opiekę zdrowotną nad więźniami płaci budżet państwa, czyli my wszyscy. Co gorsza, musimy również pokrywać koszty leczenia osób, które dokonały samookaleczenia. W ubiegłym roku (dane z połowy 2012 r.) władzom więziennym udało się ściągnąć opłaty zaledwie od 5 proc. więźniów, którzy okaleczyli się, by poleżeć w szpitalu.


Kontrolerzy NIK u dziwią się, że pomimo zapewniania osadzonym wszechstronnej specjalistycznej opieki zdrowotnej w więziennych i pozawięziennych podmiotach leczniczych, wzrosła liczba osadzonych korzystających z przerw w wykonywaniu kary ze względu na chorobę.


Może chcą zobaczyć, jak wygląda prawdziwe brutalne życie, a nie więzienna sielanka. A jakie ono jest, opisuje jeden z internautów: „Pewna starsza pacjentka z Zabrza przyszła do szpitalnej przychodni z problemami po operacji urologicznej. Nie mogła oddawać moczu. Prosiła, by przyjął ją lekarz. Usłyszała, że najbliższy wolny termin jest dopiero za rok. Kiedy staruszka zwróciła uwagę, iż może nie dożyć do tego czasu, usłyszała: »Cóż, jeżeli taka będzie Wola Boża«”.

 

Wojciech Kamiński/GPC

 

 

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka