Od roku zalatwiamy elektrycznosc na dzialce.
Byla tam w latach 80-tych i 90-tych.
Pisma, podania, wizyty w urzedach w Zyrardowie ..........
W rezultacie, po roku, okazalo sie, ze nie mozna zalozyc, bo 1/2 m kabla od slupa do dzialki idzie brzegiem drogi (wszyscy tak maja) i musi byc zgoda wszystkich wlascicieli dzialek, a polowa z nich umarla lub jest niedostepna -- tak twierdzi urzad.
Okazalo sie jednak, ze jak sie pojedzie na dzalke to wszedzie sa jacys ludzie i mozna od nich zebrac podpisy.
Zaoferowalismy te pomoc urzedowi, ale okazalo sie, ze nie mozna, bo podpis nie wystarczy.
Potrzebny jest akt wlasnosci, dowody osobiste, metryki urodzenia i swiadectwa zgonu, jesli dzialka jest odziedziczona.
W rezultacie mamy pojechac i zebrac numery telefonow od ludzi i przekazac je urzedowi.
Panie, mowi sasiad, po zmianie przepisow, kilka lat temu, zalozenie pradu jest prawie niemozliwe, w niektorych przypadkach.
No i pech......
Beda strzelac ??
Nazwijmy rzecz po imieniu: w tym tygodniu PiS przekroczył Rubikon, używając wojska przeciw społeczeństwu, choć - jeszcze?, na razie? - przemoc miała wymiar symboliczny i ograniczyła się do demonstracji siły: wojsko eskortowało święty posąg, żeby pokazać, że katoliccy talibowie mają wsparcie sił zbrojnych.
żołnierze przetransportowali do Poznania ogromną figurę Chrystusa, którą prawicowi działacze zamierzają ustawić w mieście, by demonstrowała dominację religii w życiu publicznym. Ponieważ wybrany przez obywateli samorzad nie wyraził na to zgody, rządząca prawica zrobiła to wbrew woli społeczeństwa, zaprzęgając do tego wojsko.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,20168899,potrzebujemy-wczesniejszych-wyborow.html#ixzz4APBlYCCi
Od stycznia, Darek (szkutnik) i my dzwonimy po calej Polsce, zeby kupic pare desek, dokladnie 2 metry, na dalsza budowe jachtu. Jedyne wymaganie, to zeby deski, sosnowe, najprostsze, nie mialy sekow i mialy prostopadle, a nie lezace sloje, zeby sie nie paczyly przy zmianach wilgotnosci.
Jak dotad sie nie udalo.
W Polsce nie mozna kupic sosnowej deski...... tylko ciut lepszej niz na dach domu.
W naszej okolicy jest ok. 10 sklepow z alkoholem otwartych 24/7. Okazalo sie, ze nasze podworko jest ulubionym miejscem biesiad, szczegolnie w nocy. Przez jakis czas dzwonilismy na Policje i do Strazy Miejskiej. Teraz juz nie interweniuja, nie przyjezdzaja..
Pewnie wstawili w komputer, ze na ten numer nie reaguja.
Rozmawialem z dzielnicowym - mlodym sympatycznym chlopakiem.
Zalil sie, ze nic nie moze zrobic, bo wladze dzielnicy chronia sklepy z alkoholem i sexszopy. Prosil mnie (!!) zebym interweniowal.
Okazalo sie, ze skutecznym sposobem jest rzucanie z gory toreb wypelnionych woda (!!!). Do nastepnej nocy.
itd itd