„Jakiego pana? — zaperzył się Ponimirski. — Łajdaka, chama, nie pana. Pan to jestem ja! Rozumie osoba?”
Wydawało się, że zwracanie się do kogoś per „osoba” to domena wymarłej arystokracji reprezentowanej przez sympatycznego, acz zarozumiałego Dżordża Ponimirskiego.
Okazuje się jednak, że używanie tej formy może okazać się niezbędne w kontaktach z niezrelaksowanymi osobami płci nieokreślonej.
Doradzałbym stosowanie takiej formy wobec przedstawicieli lewicy, którzy stręczą nam formy typu: osobo-pacjent, osoba niebinarna, nieheteronormatywna.
Oczami wyobraźni widzę polityka, który w programie publicystycznym do poślicy lewicy zwraca się per osoba:
– Niech osoba mi nie przerywa!
– Jaka osoba? Jestem kobietą!
– To się może zmienić, a nie chciałbym nikogo obrazić.