Wśród moich znajomych są osoby o poglądach lewicowych lub porostu proaborcyjnych. Zdarzało mi się z nimi rozmawiać na poglądy światopoglądowe wielokrotnie m.in. na temat aborcji.
Ba, potrafili mnie przekonać do swojego stanowiska. Nie na zasadzie, ze stało się ono moim stanowiskiem, ale że je rozumiałem i widziałem sens szukania kompromisu.
Ich stanowisko opierało się na żądaniu: aborcja do 3 miesięcy na życzenie. Gdyż – tutaj padały różne argumenty, także natury medycznej. Z wypowiedzi tych osób wynikało, że to jest granica o którą walczą. Że nikt z nich nie wyobraża sobie, aby można było dokonywać aborcji w 8 miesiącu ciąży itd. Wynikało? A może chciałem tak myśleć?
Tak czy siak zawsze pojawiała się ta granica 3 m. i nic powyżej.
I pojawił się temat że w NY w USA granica aborcji na życzenie jest przesunięta powyżej 3 miesięcy. Zapytałem co o tym sądzą? Odpowiedzi które dostałem to:
- to nieprawda.?!
- no i co z tego?
- Pewnie zmieniły się ustalenia medyczne.
- Rozumiesz, że … w pewnych okolicznościach.
NIKT NIE STWIERDZIŁ, ŻE TO PRZEGIĘCIE :-(
No i nieśmiertelny argument:
- Bo wiesz to COŚ nie jest zdolne do samodzielnego życia bez matki.
- A dziecko w trzecim tygodniu po urodzeniu jest?!
Tutaj już nie dostawałem odpowiedzi.
Nie wiem gdzie jest ostateczna granica o którą walczą zwolennicy aborcji na życzenie, co oznacza, że nie jestem w stanie z nimi „targować się” :-(