Grim Sfirkow Grim Sfirkow
362
BLOG

Cykl się kończy

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Polityka Obserwuj notkę 8

W gospodarce niedoborów - a taką jest każda gospodarka socjalistyczno - biurokratyczna, rządzą swego rodzaju cykle koniunkturalne. Tak, bynajmniej cykle nie przynależą wyłącznie do kapitalizmu, choć ich natura jest nieco inna. Wygląda to tak: zaczyna się od zastrzyku gotówki na inwestycje i unowocześnienie, pozyskanego albo poprzez wyzyskanie własnych zasobów, albo poprzez przyjęcie ich z zewnątrz. Potem następuje faza konsumpcji, tj wydawania pieniędzy, najczęściej mało efektywnego, ale dającego zatrudnienie. Następnie przychodzi faza wyczerpania - okazało się, że pieniądze wydane mało efektywnie nie przyniosły spodziewanych dochodów. W tym momencie potrzebne jest zaciskanie pasa - podwyższenie podatków i cen po to, żeby znaleźć pieniądze na dokończenie niedoszacowanych inwestycji i spłatę zobowiązań.

W PRL miały miejsce w zasadzie trzy cykle. Pierwszy skończył się w roku 56, ale miał nieco inny przebieg- zakończył się wycofaniem państwa z szeregu nietrafionych gospodarczo zamiarów (kolektywizacja rolnictwa). Drugi, już całkiem klasyczny, skończył się strajkami roku 70 i masakrą na wybrzeżu. Trzeci, po przejedzeniu kredytów z Zachodu, zakończył się Solidarnością.

Obecnie jesteśmy pod koniec drugiej fazy takiego cyklu. Od czasu wstąpienia do Unii, Polska zaabsorbowała pieniądze z funduszy pomocowych i z kredytów. Właśnie kończymy ich przejadanie i zostajemy za to z całkiem pokaźnym długiem. Niedługo okaże się, na ile inwestycje ze środków unijnych (i pożyczonych) były trafione, czy przyniosą zysk. Ponieważ był wydawane przez biurokratów, a jeszcze przy ich wydawaniu państwo i samorządy musiały pokonywać przeszkody natury biurokratycznej i łapówkarskiej, z dużym prawdopodobieństwem zakładam, że spodziewanych zysków nie będzie. Co w takim razie nas czeka? Zapewne to samo, co zaszło na początku lat 70 i 80 - społeczny sprzeciw.

Oczywiście natura tych sprzeciwów była inna. W latach 60 PRL jeszcze nie utracił swojej siły legitymizacyjnej, ludzie wciąż wierzyli partii. Pokazało się to w 68 roku, kiedy na strajkujących studentów udało się napuścić "aktyw robotniczy". Pewnie część z tego aktywu to byli po prostu ludzie aparatu władzy, ale część chyba nie. Z pewnością w 68 roku rozpędzenie strajków studenckich zostało przez robotników przyjęte w obojętnością, a część kupowała propagandową legendę o "syjonistach". Dopiero dwa latal później sami robotnicy dostali w kość i także wśród nich wiara w PRL się załamała. Strajki początku lat 80 to już zupełnie inna jakość, istniały już grupy ludzi przekonanych co do natury PRL i zdeterminowanych, by coś z tym zrobić i to zarówno pośród robotników, jak i inteligencji.

Jaka jest więc nasza sytuacja - zbliżamy się bardziej do roku 70 czy 80? Moim zdaniem - 70. Mamy dwie grupy społeczne. Jedna, w wyniku wydarzeń lat 2005-2007 straciła złudzenia co do natury systemu III RP, a katastrofa smoleńska była dla niej katalizatorem utwierdzającym w postawie. Podobnie jak w 68 roku, postawa tej grupy wynika raczej z przyczyn politycznych, niż z materialnych. Tak jak w 68 na studentów udało się napuścić "aktyw robotniczy", a tak i teraz władzy udało się zmobilizować "aktyw młodzieżowy", który dał popis na Krakowskim Przedmieściu (niemal w tym samym miejscu, gdzie "aktyw robotniczy" prał studentów). Na miejscu wroga  Żyda zastąpił Polak - katolik, a "faszysta" "syjonistę". Mechanizm generalnie zadziałał ten sam. Grupa względnie zadowolona została napuszczona na niezadowoloną, a władza zacierała ręcę. Przy urnach wyborczych "reakcjoniści" ostatecznie dostali w tyłek, a władza póki co jest niezagrożona.

Co będzie dalej, gdy w wyniku podwyżek "MWzDM" dostaną w kość tak jak robotnicy w 70? Jak będą się stawiać, to także może dojść do pacyfikacji (być może przy bierności prawicy, zaskoczonej wydarzeniami, tak jak inteligencja w 70 roku w małym stopniu wsparła robotników). Władza nie po to została władzą, żeby ją oddawać. Być może będzie wtedy jakieś przetasowanie, że "Gomułkę" - Tuska, zastąpi jakiś Gierek (wątpię, żeby Palikot, on raczej gra Moczara, może Schetyna, albo ktoś o kim jeszcze nie wiemy). Jednak w wyniku tych wydarzeń, III RP straci legitymizację w kolejnej grupie społecznej. Dwie grupy społeczne czy kulturowe, tj. "Polacy - katolicy" i "MWzDM" nawiążą nic porozumienia, co mam nadzieję przygotuje społeczeństwo do kolejnego cyklu i jego nieuchronnego końca.

 

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka