Grim Sfirkow Grim Sfirkow
244
BLOG

Marsz przeszedł - parę refleksji

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Polityka Obserwuj notkę 1

Wychodzi na to, że Marsz Niepodległości to miejsce rzeczywistego sporu o Polskę i Polskość. Z jednej strony ci, którzy dobrze się czują pod transparentem "Bóg Honor Ojczyzna" - po drugiej ci, którzy to hasło uważają za agresywne. Z jednej strony tacy, którzy uważają, że Polska to dobro wspólne, po drugiej ci, których Polska interesuje jako " ludność tego terytorium" (cytuję mniej więcej sława z "Przewodnika po lewicy" Krytyki Politycznej). Sam niestety nie brałem udziału, ale "moi ludzie" byli po obu stronach barykady, mam więc pewien panoramiczny rzut oka na sytuację.

Obie strony dały popis, choć zdecydowanie większy lewica.

Jeśli chodzi o organizatorów Marszu Niepodległości, to ideowo nie mam im nic do zarzucenia. Organizacyjnie - owszem. Jak to mi powiedział mój kolega, który szedł w marszu "oj, różni tutaj idą " ;-) Różni, znaczy i spokojni ludzie z dziećmi, i zadymiarze, przeważnie wyglądający na kibiców. Niestety, tam gdzie są kibice, ludzie którzy na demonstrację idą jak na mecz, tam należy spodziewać się ekscesów. Widzę przed Młodzieżą Wszechpolską i ONR rok organicznej pracy wśród kibiców piłkarskich. Rozumiem, że kibice robią liczbę i że często są to ludzie o mocnych przekonaniach patriotycznych. Ale to mało, trzeba ich jeszcze nauczyć i przekonać, że zadyma to coś, co służy drugiej stronie sporu. Oczywiście MW i ONR nie mają sił i instrumentów do tego, żeby cokolwiek na sympatykach piłki nożnej wymusić. Dlatego powinni się oprzeć na klubach kibiców i tym podobnych formalnych i nieformalnych organizacjach. Trzeba odwołać się do ich dumy, do patriotyzmu i przekonać ich, że tego dnia robić zadymę, albo dać się sprowokować, to działać przeciwko Polsce i inni kibice powinni potraktować tego dnia rozrabiaków jak prowokatorów. Potem - hulaj dusza.

Uwagi Piotra Zaręby, że jest to demonstracja zbyt jednostronna wydają mi się nie trafione. Przecież demonstracja jest otwarta dla wszystkich. W Młodzież Wszechpolska to nie jest organizacja skrajna (wbrew przyprawianej im gębie). Poza tym, spór między piłsudczykami a endekami to już dawno historia. Dla młodych ludzi, tych o przekonaniach "europejskich", każdy polityk przedwojenny to jedna cholera, a każdy kto się odwołuje do historycznych ruchów politycznych to "prawica". Dziś konflikt jest pomiędzy tymi, których interesuje o co szedł spór między Dmowskim a Piłsudskim, a tymi, którzy mają to w głębokim poważaniu.

Co do strony "lewicowej", "nowopolskiej" czy jak zwał - koledzy muszą na nowo przemyśleć o co im chodzi. Czy za pomocą oddziaływania na kulturę chcą zmieniać świadomość Polaków - co mi się oczywiście nie podoba, ale uznaję to za ich zbójeckie prawo - czy też chcą za pomocą bojówek terroryzować ludzi na ulicach. Moim zdaniem, to jedno z drugim w parze nie idzie. Albo głosimy tolerancję, albo napuszczamy na ludzi z flagą narodową bojówkarzy z sąsiedniego kraju. Nawiasem mówiąc, to nie jest pierwszy raz. Mój kolega z organizacji narodowej został kiedyś pobity po proteście przeciw Marszowi Tolerancji przez bojówkarzy mówiących po rosyjsku. Czy tak wygląda międzynarodowa solidarność lewicy, że przeciw przeciwnikowi politycznemu przywozi się zorganizowanych osiłków z pałami z ościennego kraju? I to w kraju, którzy przecierpiał tyle najazdów, 200 lat niewoli i podziału pomiędzy sąsiednie mocarstwa? Czy was, kochani, pogięło? Czy jeśli Michał Sutowski, nie daj Boże, zostanie kiedyś Ministrem Spraw Wewnętrznych, to tak będzie się rozprawiał z opozycją? Nazwie ich faszystami i napuści bojówki wezwane z Niemiec?

Nie wiem, co oni o tym myślą. Mają chyba tak nawalone we łbach, że ten problem dla nich nie istnieje, po prostu tak są oderwani od polskiej rzeczywistości, że sprowadzenie Niemców z pałami, których dziadkowie okupowali Warszawę (i wymordowali całą niemal populację polskich Żydów), w ogóle nie działa im na wyobraźnie i nie wywołuje skojarzeń. Tak czy inaczej muszą się zastanowić, co to właściwie jest ta ich tolerancja i dlaczego wcielanie jej w życie oznacza nietolerancję posuniętą do pałowania ludzi i żądania usunięcia niemałej grupy Polaków z życia publicznego. Nie odmawiam im prawa do organizowania konkurencyjnych obchodów niepodległości ( a wręcz mnie takie obchody cieszą, bo to oznacza, że wygrywamy, że inicjatywa Marszu Niepodległości i w ogóle upodmiotowienia Polaków trafia na podatny grunt i lewica musi się z tym jakoś uporać). Jednak co innego konkurencja, a co innego blokowanie.

Tu dochodzimy do władz naszego kraju. Nie rozumiem czemu Marsz Równości  może przejść obraną trasą mimo blokady, a Marsz Niepodległości musi zmienić trasę. Nie rozumiem czemu oddziały rekonstrukcyjne nie mogły przejść Nowym Światem (plac Konstytucji jest przecież sporo dalej). Władze w ogóle nie powinny dopuścić do tego, by ktoś mógł zablokować legalny pochód. Zezwolenie na "Kolorową niepodległą" - którą nawiasem mówiąc reklamował plakat, na którym flaga gejowska była większa od biało-czerwonej, wyraźny znak co to dla lewicy znaczy niepodległość - która byłą jawnie konfrontacyjna wobec demonstracji patriotycznej i na dodatek miała odbyć się tuż obok, jest krokiem dla mnie niezrozumiałym. Miejmy nadzieję, że władze miasta wyciągną wnioski i że nie będą to wnioski w rodzaju "żadnych obchodów poza oficjalnymi". Najlepiej było by, gdyby urząd miast przestał wspierać organizację, która sprowadza i organizuje bojówki. Jeśli są dowody (a poszlaki są jednoznaczne) na związki między Fundacją im St. Brzozowskiego, a Antifą, to fundacja powinna stracić lokal i dofinansowanie z budżetu państwa. Państwo i samorząd nie powinny wspierać organizacji działających rozmyślnie przeciw prawu.

 

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka