Twórcy „alternatywnej teorii” elektryczności tak się skoncentrowali na swoich pomysłach, że zupełnie zapomnieli o szeregu zjawiskach związanych z nośnikami prądu. Oto tylko kilka z nich:
Termoemisja elektronowa (Nobel dla Richardsona w 1928 r.):
Podgrzany do odpowiedniej temperatury metal lub jego tlenek emituje elektrony. Efekt ten stał się na wiele lat podstawą elektroniki (umożliwił budowę lamp elektronowych) oraz budowy telewizorów kineskopowych. Właściwości emitowanych cząstek „o dziwo” odpowiadają właściwościom elektronu.
Efekt fotoelektryczny (Nobel dla Einstena w 1921 r.):
Znów – metal oświetlony światłem o odpowiedniej częstotliwości metal emituje elektrony. Wielu fizyków nie mogło się pogodzić z tym, że emisja rozpoczyna się dopiero po przekroczeniu pewnej częstotliwości (zachodzi np. dla światła niebieskiego, a dla czerwonego jakoś nie chce).
Ciepło właściwe metali:
Przez długi czas wyjaśnienie jego zależności od temperatury stanowiło poważny problem. Dopiero wprowadzenie statystyki Fermiego-Diraca dało sobie z tym radę.
Czy model elektronów swobodnych wyjaśnia wszystko? Oczywiście, że nie. Nawet nie wyjaśnia tego, dlaczego żarówka świeci! Konieczne staje się wprowadzenie oddziaływania gazu elektronowego z siecią krystaliczną. Dopiero wówczas udaje się zrozumieć dlaczego przepływ prądu elektrycznego rozgrzewa metal i dlaczego różnica temperatur powoduje przepływ prądu elektrycznego – i to całkiem sporego (np. termopara w moim piecu c.o. zasila całkiem silny elektromagnes zabezpieczając nas skutecznie przez ew. wybuchem gazu).
Ale to już temat na kolejne opowiadanie...
„Alternatywne” wyjaśnienia jednego lub kilku wybranych zjawisk to zbyt mało. A poza tym często wychodzi motyw działań „ewangelizatorów alternatywnej fizyki” - chęć zdobycia KASY:
Następnie proszę 10% tych wydatków przeznaczyć na opracowanie elektrinowej teorii laserów półprzewodnikowych i zapewniam Pan, że zagonimy waszę teorię w kozi róg.
Fantastyczne! Opracowujemy na zlecenia jedynie słuszne teorie na dowolny temat! Ceny promocyjne!
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie
