To jest takie typowe: bolszewickie miłosierdzie - czyli zabrać jednemu i dać drugiemu.
- dajmy Putinowi kawałek Ukrainy
- parafie mają dać uchodźcom opiekę
- ty/oni mają pomóc biednym.
- niech rząd da urzędnikom
Wszystkie te piękne pomysły, to "miłosierne" dawanie dawanie czegoś, czego się nie ma.
Taka dobroć, czy miłosierdzie na cudzy koszt.
Daje się coś cudzego, cos co jest czyjaś władnością.
Nie pierwszy to raz słyszymy taka dobroć, za każdym razem trafia mnie - dziś postanowiłem to napisać.
Tusk daje podwyżkę 20% urzędnikom: ze swoich czy moich?
Bo z moich to nie dam: niech urzednicy zaczna sie sprawdzac w biznesie - przecież jak polowa z nich sprawdzi się w biznesie, to zacznie brakować ludzi, i pensje pójdą w górę.
P.S. a ja proponuje zabrać pensje pani Leszczynie i dać mnie na konto!
Są mi baaardzo potrzebne te pieniążki!
Pani Leszczyna: podać konto?
Oczekuje wiecej przykładów takiej dobroci w komentarzach.
Komentarze