Bazyli1969 Bazyli1969
692
BLOG

Kilka uwag o uczłowieczaniu człowieka, czyli zapomniane źródło kultury

Bazyli1969 Bazyli1969 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

Czas robi swoje. A ty, człowieku?
S.J. Lec
image

Odkrycie na początku XX stulecia istnienia w zamierzchłej przeszłości ludu Sumerów było zrazu mało istotnym faktem. Co prawda pasjonaci archeologii i historii z zaciekawieniem zapoznawali się z materiałami poświęconymi dokonaniom badaczy przeszłości Mezopotamii, ale wydarzenie to praktycznie  umknęło uwadze szerszej publiczności. Dopiero z czasem, czyli w miarę postępów w odczytywaniu źródeł pisanych pozostawionych przez mieszkańców dolnego biegu Eufratu i Tygrysu, sprawa nabrała rozgłosu i można stwierdzić – bez zbytniej przesady – stała się tematem gorących dyskusji  w wielu środowiskach; zarówno naukowych jak i tych z „magla”. Dziwnym zrządzeniem losu po krótkotrwałej eksplozji, kwestia sumeryjska uległa wyciszeniu. Wreszcie zamajaczyła jedynie na korytarzach nielicznych uniwersytetów i… zgasła. Niezasłużenie.

Przyjmuje się, że Sumerowie pojawili się na ziemiach dzisiejszego południowego Iraku w IV tysiącleciu p.n.e. Czy byli autochtonami, czy też przybyli z innych krain – do dziś nie wiadomo. Sami twierdzili, że ich pierwotna ojczyzna znajdowała się poza Mezopotamią. Zwali się „czarnogłowymi”,  a kraj który zajęli nazywali kengir. Posługiwali się językiem odmiennym od wszystkich  znanych z przeszłości Bliskiego Wschodu i określali go mianem eme-gi. Gdzieś w okolicach połowy IV tysiąclecia p.n.e. byli już społecznością wysoko rozwiniętą, choć politycznie rozbitą. Zamieszkiwali ośrodki miejskie zamieszkiwane przez kilka a nawet kilkanaście tysięcy ludzi. Z nieco późniejszego okresu posiadamy pierwsze (zachowane) teksty w języku sumeryjskim sporządzone pismem klinowym. Dla zobrazowania doniosłości tego faktu warto zaznaczyć, iż najwcześniejsze treści przekazane pismem chińskim (z czasów pół-mitycznego Żółtego Cesarza/Huang Di)  są młodsze o prawie tysiąc lat, a starożytnością zabytkom sumeryjskim dorównują jedynie Teksty Piramid (od ok. 3180 r. p.n.e.) z Egiptu.

Nie mam zamiaru w tym miejscu rozwodzić się nad niezwykle skomplikowanymi zagadnieniami dotyczącymi odkryć z rejonu starożytnego Międzyrzecza, ale o jednej kwestii wypada wspomnieć. Dlaczego? Otóż nie ulega wątpliwości, że znaczna część dziedzictwa uznawanego bezsprzecznie za immanentną część naszej cywilizacji wywodzi się właśnie z tych odległych rejonów i z tych zamierzchłych czasów. Szczególnie interesującym jawi się spadek zawarty w sferach: religii, moralności i etyki. Aby nie być gołosłownym pozwolę sobie przywołać chronologicznie najstarszy epos przeniesiony na gliniane tabliczki ok. połowy III tysiąclecia p.n.e. Trzeba zaznaczyć, iż współczesne rekonstrukcje zabytku powstawały w oparciu o kilkanaście wersji, zróżnicowanych ze względu na stan zachowania i miejsce pochodzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie one wywodzą się z sumeryjskich opowieści przekazywanych pierwotnie pokoleniu przez pokolenie w formie ustnej.

Epos o Gilgameszu można czytać na wiele sposobów. Niektórzy widzą w nim odzwierciedlenie wydarzeń związanych ze skomplikowanymi relacjami pomiędzy społecznościami rolniczo-miejskimi i koczowniczymi. Np. konflikty, walki i sojusze zawierane przez mieszkańców miast takich jak Ur, Lagasz, Uruk, Kisz, Sippar, Eridu itd. z plemionami semickimi (m.in. amoryckimi). Inni odczytują przekaz jako wysublimowane konfabulacje ubrane w formę proto-bajek i nie mające niczego wspólnego z rzeczywistością. Wreszcie ostatnia grupa sądzi, iż treści zawarte w opowieści są najwcześniejszym pouczeniem quasi-religijnym, świadczącym o wychodzeniu ludzi ze stanu dzikości. Osobiście przychylam się do tej ostatniej interpretacji.

Czytając wspomniany zabytek w odpowiedni sposób możemy poczuć się niezwykle zaskoczeni. Jest to bowiem najwcześniejszy traktat wskazujący jak winien zachowywać się człowiek, który aspiruje do miana homo sapiens. Cóż w nim odnajdujemy? Ano ni mniej ni więcej tylko potępienie zachowań Gilgamesza, który korzystając ze swej pozycji, nie bacząc na płeć i stan cywilny ofiar, zaspokaja przy ich pomocy oraz wbrew ich woli  swoje żądze. Autorzy (autor) eposu uznają również za naganne gwałty, kazirodztwo, kanibalizm, homoseksualizm. Po raz pierwszy przybliżają pojęcie „piekła”, zaświatów, potopu i podkreślają znaczenie miłosierdzia. Wreszcie sugerują, iż całe zastępy „bogów” (znamy ich  ok. 700!) nie były stwórcami pramaterii ani praw rządzących przyrodą, a poprzez to istniała jakaś siła najwyższa, która stworzyła oraz zarządzała całym uniwersum bosko-ludzkim.

Gdy dziś odnosimy się do świata i oceniamy go z uwzględnieniem naszych własnych przekonań, to tak naprawdę zupełnie nie zdajemy sobie sprawy jak głęboko nasze poglądy ukorzenione są w tradycji odległej od nas o tysiące lat i tysiące kilometrów. Cały podstawowy korpus wartości został wykoncypowany gdzieś tam nad Tygrysem i Eufratem, w epoce, w której życie ludzkie i warunki bytu w olbrzymim stopniu zależały od warunków naturalnych, siły lub jej braku, przemocy oraz targających innymi ludźmi namiętności. Znalazł się jednak człowiek (lub grupa ludzi), który na skutek obserwacji i głębokich przemyśleń zebrał w sobie odwagę i wydał wojnę panującym obyczajom. Chwała mu za to!

Dla dopełnienia przekazu muszę wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Tak się bowiem składa, że jestem dość  częstym gościem bloga @pawełjędrzejewski. Czytam zamieszczane tam teksty i niekiedy odczytuję je jako przemyślane i wyważone. Jednakże bardzo często budzą one we mnie niesmak. Nie tylko z tej przyczyny, iż przesłania w nich zawarte rozmijają się z moim wewnętrznym poczuciem przyzwoitości i kolidują z biblijnym przesłaniem: tak-tak, nie-nie. Dużo bardziej doskwierają mi nieścisłości i niedopowiedzenia autora mające służyć upowszechnianiu przekonania, iż pewna grupa ludzi posiada kamień filozoficzny i laur pierwszeństwa w dziedzinie karczowania gąszczu barbarzyństwa. To po prostu nie jest prawdą. Wiadomo przecież, że idea Boga Jedynego zaistniała na długo przedtem nim Abram (późniejszy Abraham) lub plemię Abam-ram, znane z tabliczek z państwa Mari, sformułowali takie pojęcie. Przodkowie Żydów jako koczownicy przemierzający rozległe przestrzenie, od Zatoki Perskiej po deltę Nilu, zapoznawali się z dorobkiem mnóstwa starożytnych cywilizacji, zarówno w zakresie zdobyczy materialnych jak i duchowych. Nie bez przyczyny imiona Adonai i El posiadają prawzorce w mitologiach sumeryjskich, akadyjskich i ugaryckich. Podobnie jako przejęte od innych należy poczytywać treści zawarte w znanym wszystkim lub prawie wszystkim Dekalogu. To widać dość dobrze m.in. podczas analizy eposu o Gilgameszu. Tak więc p. Pawle, zalecam większą ostrożność.

Na koniec zaapeluję abyśmy w miarę możliwości sięgali dalej i głębiej. To pozwoli nam na lepsze zrozumienie współczesności i nas samych. A ponadto umożliwi zrozumienie oczywistości, że jesteśmy kolejnym ogniwem w długiej sztafecie pokoleń. I to wcale nie najgorszym…


Link:
Epos o Gilgameszu:
https://www.pistis.pl/biblioteka/Gilgamesz.pdf

Rekonstrukcja pieśni sumeryjskiej:
https://www.youtube.com/watch?v=QUcTsFe1PVs




Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura