Bazyli1969 Bazyli1969
2035
BLOG

Czy po wyborach w USA warto zacząć uczyć się chińskiego?

Bazyli1969 Bazyli1969 USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Gdy wieją wichry zmian, jedni budują mury, inni budują wiatraki.
Przysłowie chińskie
image

No cóż… Okres burz i naporów za oceanem trwa w najlepsze. Jaki będzie finał zmagań o przywództwo największej potęgi globu to wciąż zagadka. Wydaje się jednak, że tak czy siak prawdziwym wygranym amerykańskiej elekcji będzie… Pekin. Wiem, wiem… W gronie użytkowników S24 jest całkiem sporo osób żyjących od lat w anglosaskiej ekumenie. W związku z tym mają one lepszy dostęp do źródeł informacji, które stanowią pożywkę i materiał do budowania wniosków dotyczących zjawisk i procesów dokonujących się kilka tysięcy kilometrów od naszych granic. I raczej nie ma znaczenia czy któryś z kolegów lub któraś z koleżanek płaci podatki w Luizjanie, Ohio, Nowej Południowej Walii, Wellington, Szkocji czy Prowincji Przylądkowej. We wszystkich wymienionych regionach obecność kultury i powiązań świata stworzonego przez żeglarzy wypływających onegdaj z portu w Bristolu wciąż jest odczuwalna, istotna, żywa. Czy oznacza to wszakże, iżby opinie koleżeństwa poprzez samo to, że są bliżej pulsującego serca świata należy uznawać za bardziej trafne od opinii mieszkańca niezbyt wielkiego miasta zlokalizowanego w nadwiślańskiej krainie? Może tak, a może nie. Być może… Co tam! Z pewnością narażę się na wspomnianym wyżej blogerom, ale jako człowiek wolny od kompleksu zaściankowości pozwolę sobie na krótkie przedstawienie poglądu dotyczącego przewartościowań dokonujących się w świecie w kontekście wyborów w USA.

Słyszałem i czytałem wielokrotnie, że wieszczenie śmierci USA kwalifikuje się do snu wariata. To państwo silne, wielkie, bogate, a jego mieszkańcy dynamiczni, pomysłowi, przedsiębiorczy i dzielni. Prawdę powiedziawszy – nie ma się do czego przyczepić, ale… Warto pamiętać, że rywalizacja pomiędzy krajami jest procesem dynamicznym i bardzo podobnym do konkurencji między ludźmi. Nie jest przecież tak, iż mistrz wszechwag traci swój tytuł dopiero po swoim zgonie, gdyż tu i tam pojawiają się pretendenci do najwyższego lauru i albo staremu czempionowi udaje się ich spacyfikować albo i nie. Dlatego Stany Zjednoczone nie muszą wcale rozpaść się w proch i pył by zostać zmuszonymi do zrobienia miejsca prężącemu muskuły aspirantowi. I trzeba wiedzieć, że są to mięśnie robiące przepotężne wrażenie.

 Jeszcze kilkadziesiąt lat temu Państwo Środka było uznawane za gracza drugoplanowego. Ba, może nawet z trzeciej ligi, gdyż jego PKB  przewyższał w niewielkim stopniu PKB… PRL, a wewnętrzny zamęt i szaleństwa komunistycznych kacyków nie sprzyjały rozwojowi. Dobrze. To jednak czasy zamierzchłe i dziś niemal 1,4 miliarda mieszkańców CHRL wytwarza (2019 r.) PKB na poziomie 14,1 biliona USD. To więcej niż sumaryczna wartość PKB Japonii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Indii i (połowy) Francji.  Uwzględniając parytet siły nabywczej Chiny prześcignęły - nie tak dawno temu - nawet Stany Zjednoczone. Co więcej, wg. danych Banku Światowego, w Państwie Środka wciąż nie brakuje biedy, ale jej zakres i poziom systematycznie maleją. O ile w 1981 r. liczba mieszkańców Chin żyjących za mniej niż 1 USD dziennie wynosiła ok. 730 milionów, o tyle obecnie nie przekracza 80 milionów. To wciąż więcej niż liczy ludności cała Francja, lecz progres widać olbrzymi. Dodajmy do tego, iż armia chińska to ponad dwa miliony żołnierzy służby czynnej oraz prawie 12 milionów rezerwistów, gotowych w ciągu 48 godzin stawić się w koszarach…

Jeśli chodzi o soft power, to Chiny jawią się jako ekstraordynaryjny kolos. Dla całej Azji Południowo-Wschodniej wzorce chińskie są wciąż atrakcyjne i w sytuacji, gdy nie będą ograniczane instytucjonalnie, w krótkim czasie staną się dla mas Azjatów tym, czym dla Europejczyków był do niedawna sznyt Made in USA. Dodatkowo władze pekińskie nie zasypiają gruszek w popiele i aktywnie budują swą pozycję w wielu innych zakątkach świata. O Azji Wschodniej wspomniałem, ale podobne zabiegi rejestruje się w Azji Centralnej, Afryce, Ameryce Południowej oraz Europie.

Ten ostatni kontynent jest dla Chińczyków niezwykle ważny. A to z tej przyczyny, że wciąż jest to terytorium zamieszkane przez względnie zamożnych ludzi i stanowi języczek u wagi w zmaganiach o zdobycie koszulki światowego lidera niemal w każdej dziedzinie. Z tej przyczyny Pekin bardzo intensywnie poszukuje taktycznych sojuszników, którzy przyjmą ofertę gospodarczą, a poprzez to zostaną (wraz z upływem czasu i pogłębianiem wymiany) członkami stronnictwa pro-chińskiego. Ten modus operandi widać na Węgrzech, Białorusi i w Grecji. Próba nawiązania partnerskich (na dziś) relacji pomiędzy Polską a Państwem Środka skończyła się niepowodzeniem, czego wyrazem było odwołanie ze stanowiska J. Bartosiaka. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że przypadek Rzeczypospolitej zniechęcił Chińczyków do aktywności w zakresie wypychania Amerykanów z naszego kontynentu. W moim przekonaniu to dopiero preludium do geopolitycznego trzęsienia ziemi. Skąd taki wniosek?

W każdej dyscyplinie sportowej obowiązuje niepisana zasada: bij mistrza! Nie inaczej dzieje się w zmaganiach międzynarodowych. To przecież pachnie truizmem, lecz hegemonia USA stoi ością w gardle nie tylko Państwu Środka, ale także Rosji i Niemcom (nie wspominając o zawodnikach z drugiej linii). Stąd też, patrząc na zagadnienie chłodnym okiem, trzeba wnioskować, że tak naprawdę przywódcy CHRL w rywalizacji z Waszyngtonem mogą liczyć na wsparcie kilku innych i do tego znaczących podmiotów. Inną sprawą jest to, iż w Moskwie steru rządów nie trzymają – niestety! – postacie o mentalności przedszkolaków. Rosjanie wiedza doskonale, że jednoznaczne przystąpienie do obozu chińskiego w krótkiej perspektywie może (!) doprowadzić do wypchnięcia Jankesów z Europy, ale jednocześnie wydarzenie to stanie się pierwszym krokiem do stopniowego uzależniania Moskwy od Chin. To rzecz bardzo prawdopodobna, gdyż  jeśli porównamy potencjały Rosji i Chin to dysproporcja – poza zdolnościami militarnymi – jest wręcz kalką różnic występujących pomiędzy Polską a Litwą! Przed podobnym dylematem stoją nasi zachodni sąsiedzi. Czyli co?

Można przyjąć, że najbliższe lata przebiegną według trzech scenariuszy. W pierwszym, „stronnictwo chińskie” (w tym Rosja i Niemcy) przestanie się maskować i skupi się na zdecydowanych działaniach zmierzających do likwidacji dominacji amerykańskiej. Jest równie prawdopodobnym, że dwaj główni europejscy gracze, czyli Moskwa i Berlin, złożą Amerykanom propozycję współpracy w zakresie utemperowania aspiracji Pekinu, ale za wysoką, bardzo wysoką,  cenę. Wreszcie w ostatnim przypadku może zdarzyć się tak, iż USA mimo wszystko nie zechcą dzielić się fruktami i nie zrezygnują z utrzymywania w świecie pax americana. Który z wariantów zostanie wdrożony? Trudno przesądzać. Chociaż wyniki zaoceanicznej elekcji sporo w tej kwestii wyjaśnią.

Dla nas dwa pierwsze scenariusze wróżą jak najgorzej. Trzeci z nich daje nam jakieś nadzieje na złapanie oddechu i zdobycie tak potrzebnego Polsce czasu. Niestety, warunkiem sine qua non dla takiego rozwoju wydarzeń jest zwycięstwo… Trumpa. Tryumf jego rywala przybliża ziszczenie się w Europie Środkowej ponurego schematu.

Nie jestem fanem D. Trumpa. Gdybym wszakże był Amerykaninem to prawdopodobnie postawiłbym krzyżyk przy jego nazwisku. (O Bidenie i jego wice- nawet nie chce mi się pisać). Jako mieszkaniec Rzeczypospolitej wiem jednak, że losy moje i moich rodaków zależą w znacznym (lecz niedocenianym) stopniu od tego, kto będzie przez najbliższe lata gospodarzem Białego Domu. To smutna konstatacja, ale oparta o fakty, a nie pobożne życzenia. Zostaje zatem liczyć na cud lub… zacząć naukę chińskiego. Nie wiem jak Państwo, ale ja poczyniłem w tym zakresie pierwsze kroki. W zależności od intencji przyszłych władców świata przywitam ich słowami Bié kāi qiāng (Nie strzelać!) albo Nǐ hǎo péngyǒu (Witajcie przyjaciele!). Który wariant przyda się w praktyce? Obawiam się, że ten…

--------------------------------------------

Obrazy wykorzystywane wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Bazyli1969
O mnie Bazyli1969

Jestem stąd...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka