BMatecka BMatecka
307
BLOG

365 dni: ten dzień – bogactwo, erotyzm i… brak dobrego smaku

BMatecka BMatecka Kultura Obserwuj notkę 2
Film oparty na książce Blanki Lipińskiej właśnie miał swoją premierę na serwisie Netflix. Pierwsza część spotkała się z dużą krytyką, druga część trylogii... nie jest lepsza.

W ostatnim czasie literatura erotyczna pokroju 50 twarzy Graya czy właśnie 365 dni Blanki Lipińskiej zdobywa ogromną popularność. To literatura, która jest odpowiedzią na skrywane fantazje kobiet i do nich jest adresowana. Dziś zajmuję się filmem 365 dni: ten dzień, który niedawno zadebiutował na platformie Netflix.

365 dni - druga część trylogii

Literatura erotyczna jest jak najbardziej pełnoprawnym działem literatury, jednak granica między dobrym erotykiem a świerszczykiem dołączanym do gazety dla pań jest bardzo cienka. Te drugie to wynik pisania według wzorca: akcja przebiega zawsze tak samo, różnią się jedynie imiona bohaterów i pewne szczegóły. Gangster zakochuje się w księgowej, prezes w stażystce, bogata żona w ogrodniku. Wszystko jest bardzo sztampowe. Po ogromnym sukcesie 50 twarzy Graya, wydawać by się mogło, że kilku aktorów znalazło "przepis na Graya" i takie w moim odczuciu jest właśnie 365 dni: bardzo sztampowe, pisane jak od kalki.

Scenarzyści w filmie opartym na książce Lipińskiej również nie potrafią zaskoczyć widza zwrotami akcji czy nieszablonowymi rozwiązaniami. Widać jednak, że słuchają krytyki: ta na pierwszą część trylogii spadła za gloryfikowanie gwałtu. Twórcy filmu chyba wzięli do siebie do siebie te uwagi, bo w „tym dniu” sama bohaterka – Laura stwierdza, że porwanie jej i gwałcenie przez Massima było chore. No w końcu padły te słowa! Szkoda tylko, że w poprzedniej wersji, bohaterka raczej nie narzekała na takie traktowanie.

Film o rzeczach

Największym problemem filmu 365 dni: ten dzień jest fakt, że nie jest to film erotyczny. Erotyka potrafi być podana ze smakiem, rozgrzewać zmysły, pobudzać wyobraźnię. Tutaj tego nie mamy, już pierwsza scena to wulgarne "posuwanie", w zasadzie wszystkie sceny łóżkowe są zaserwowane w ten sposób. Mam wrażenie że ten film jest bardziej o rzeczach: o tym, jak to dobrze jest być bogatym człowiekiem. Przedstawia świat pełen drogich samochodów, drogich ubrań, drogich posiadłości z pięknym widokiem i basenem. Tylko po co?

Czy widz ma zagłębić się w świecie fantazji? Bo jeśli tak, to po co takie absolutnie niepobudzające jej sceny łóżkowe?


BMatecka
O mnie BMatecka

Blogerka, piszę o rzeczach pięknych, które poruszają duszę. Zapraszam na beatamatecka.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura