Kapitan reprezentacji Izraela na konferencji prasowej wysłowił taką myśl, że jego rodzina wie, co to Zagłada i dlatego będą starali się wygrać. Zatem jeszcze przed jego rozpoczęciem najważniejszy piłkarz izraelski nadał meczowi także odcień polityczny, tym bardziej, że sędzią głównym był w tym spotkaniu... Niemiec, który w dodatku później podyktował rzut karny.
Tymczasem praktycznie przez cały mecz na boisku dominowali Polacy. Wynik w pełni zasłużony, a brawa należą się wszystkim bez wyjątku polskim piłkarzom. Oczywiście niektórzy byli nieco lepsi, inni nieco gorsi, ale nareszcie to był mecz zespołu, a nie zbieraniny zdolnych chłopaków z różnych drużyn. Widać było synergię, wzajemne uzupełnianie, korygowanie błędów na bieżąco itd. Polacy byli na boisku dokładnym przeciwieństwem Żydów.
Ponieważ w Internecie pojawiło się już całkiem sporo wątków politycznych, związanych m.in. z ustawą 447, żydowskimi roszczeniami bądź obelżywym traktowaniem naszego kraju na arenie międzynarodowej, ciekaw jestem, czy w komentarzach również pojawią się wątki rozliczeń politycznych w miejsce sportowych. Nie wykluczam tego, ale i nie potępiam, skoro sam kapitan Izraela był łaskaw tak ustawić ten mecz.
Na koniec mam też ważne pytanie, czy zastępca redaktora naczelnego Gazety Wyborczej Jarosław Kurski nie wpadnie aby w alkoholizm, bo ostatnio coś im się nie wiedzie.