Czy rząd odpuścił? Czy stało sie coś złego? Może ktoś coś powiedział i zrobiło się władzy głupio, ugryzła się w język? Zakończyła się Prezydencja Polski. Cisza. Żadnych poważniejszych podsumowań, a zakończyła się kilkadziesiąt godzin temu. Prezydent wygłosił orędzie. Też cisza. Nie ma poważnych komentarzy publicystów, a przecież orędzie Prezydenta to jest jakiś wektor dla Narodu, jakaś perspektywa na cały 2012 rok. Świat też milczy na temat tego orędzia, co źle wróży naszemu krajowi. TVN 24 zajęło się lekami i receptami na całego. Kilka godzin emisji o tym jednym temacie. Słuchając tego wszystkiego i nawet będąc zdrowym jak najbardziej, można się rozchorować na coś paskudnego. Albo dojść do wniosku, że chłopaki zajęli się w końcu naszymi sprawami.
Zamęt z lekami, tak uciążliwy dla pacjentów, trochę dziwi, bo w końcu dwóch, trzech prawników powinno w kilkanaście minut dać precyzyjną odpowiedź: albo karać lekarzy bo nie respektują prawa, albo wywalić twórców wadliwej ustawy. A jak już deliberować nad tym tematem, to na jakiej zasadzie lekarz w przychodni ma weryfikować dokumenty okazane przez pacjenta, czy są zgodne z przepisami? Wychodzi na to, że lekarze muszą poznać pełne zasady systemu ubezpieczeniowego w Polsce. A miało być przecież tak, że poprzez system informatyczny, każda przychodnia ustali od ręki, czy karta pacjenta jest „czynna”, czy jest obecnie ubezpieczony i czy ma tym samym prawo do refundacji określonych prawem leków. Być może jest to wypadek przy pracy obecnego rządu, a cisza nadal obowiązuje. Nie ma bowiem żadnych konkretów, co dalej z wpłatą do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wpłacamy czy nie? I ile, ale już tak do cyfr po przecinku. I co z naszym udziałem w nowej Unii? Siadamy przy tym stole? Byłoby miło coś o tym wiedzieć, a i choinka świeciłaby jaśniej i radośniej, gdybym wiedział, że jednak nas docenili w Berlinie i w Paryżu. Nie ma też żadnych wieści z Wielkiej Brytanii, czy są masowe protesty po twardym „nie” Davida Camerona.Przerwa świąteczna doprawdy? Trudno w to uwierzyć.
Czy naprawdę rząd Donalda Tuska zarządził medialny odwrót? Może zbyt dużo tu pytań, ale sprawa wydaje się być bardzo poważna. Dlatego, po cichu, w głębi duszy, apeluję do Jarosława Kaczyńskiego, żeby coś powiedział, cokolwiek. To może być jedno zdanie z nazwą jakiegoś państwa lub porównanie czegokolwiek z czymkolwiek (pisze o tym bloger Seawolf), a wtedy ludzie mediów zajmą się odpowiednią interpretacją słów Prezesa i będziemy mieli jakąś nową, fajną narrację. Kto, jak kto, ale ta ekipa w budowaniu ciekawych narracji jest podobno znakomita. Święta za nami, Sylwester za nami, czas się wziąć do roboty. Reporterzy do aut, a politycy do mikrofonów. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby tak miało być przez cały rok. Cisza i nuda, lekki wzrościk gospodarczy, małe połajanki na antenie, kolejne wspomnienia Henryki Krzywonos i ważne oświadczenie Lecha Wałęsy o samym sobie, jak zawsze. Jedyna nadzieja w opozycji, że zrobi coś szurniętego, by później autorzy zdarzenia stali się mięsem emisyjnym dla stacji prawdy całą dobę. Jest też wersja przerażająca, nie dla mnie bynajmniej: ta ekipa się wypaliła, jej się już nie chce rządzić, oddaliby nawet władzę w czyjeś ręce, bo brakuje po prostu paliwa na kolejne cztery lata. A samą europejską gałą 2012 i tak się nie zapcha całej rzeczywistości. Martwię się, ale też wierzę, że to tylko chwilowa zapaść narracyjna.
Jak optymiści z lewa sądzą, że Janusz Palikot z chęcią łyknąłby fotel premiera, to się grubo mylą. On też ma strach w oczach, podobnie jak rząd. A zresztą, z tego co wiem, to nie ma swojego kandydata na urząd ministra rolnictwa i plan gabinetu cieni wali mu się na głowę. Jego rywal z lewicy też już się pewnie zastanawia, jak w piosence: "..i.co ja tutaj robię?".
Inne tematy w dziale Polityka