Stefan Niesiołowski bajdurzy coś w telewizji, że dzisiejszy wyrok to już koniec sprawy stanu wojennego, że trzeba docenić PZPR za pokojowe przekazanie władzy, i tym podobne komentarze z kręgów władzy. Jakie przekazanie władzy? Tak to wyglądało na pierwszy rzut oka...Jesli już, to doszło do podzielenia się władzą, "odstrzelenia" niewygodnych, rzuceniu mięsa armatniego na pożarcie lustratorów i dość skutecznego wyczyszczenia archiwów SB z ludzi, którzy w III RP mieli pozostać czyści.
Jaka może być satysfakcja po 22 latach z faktu, że generał Kiszczak przeżył je w spokoju, jako "człowiek honoru". Definicję terminu "człowiek honoru" ustalił jak wiadomo redaktor Michnik. Bardziej od dzisiejszego wyroku skazującego i uznającego czyny WRON za zbrodnię komunistyczną interesuje mnie iskierka nadziei, że na ławie oskarżonych zasiądą ludzie odpowiedzialni za Kłamstwo Smoleńskie, a media, które w żywe oczy drwiły i drwią sobie z praw logiki, małpując za MAK - em i rządową komisją teorie o błędach pilotów i naciskach będą przynajmniej długo biły się we własne, a nie cudze piersi, za to najbardziej znane twarze tego spektaklu nienawiści znikną razna zawsze z ekranu jak kiedyś dziennikarze w mundurach.
Jaka może być satysfakcja z dzisiejszego wyroku, skoro jeden z dawnych opozycjinistów, bez wątpienia wielokrotnie represjonowany, który w tragicznych okolicznościach stracił matkę, za swoje emocjonalne i zrozumiałe z wielu ludzkich względów wystąpienie w sądzie od razu idzie do paki? Realizm nakazuje zauważyć, że w 1989 roku aparat przymusu dogadał się z częścią opozycji w podziale Polski. Czy aparat musiał to zrobić? Bez ogólnego rozbioru komunizmu, nie było to wtedy konieczne. Lekka odwilż po 1987 roku spowodowała co prawda narastanie nastrojów antyreżymowych, wybuchały strajki, ale komuniści mogli jeszcze pociągnąć historię PRL- u ładnych parę lat dalej. Tylko po co, skoro czekał taki kesz !? "Oddali" władzę, bo taki był układ. Gdyby odzyskanie przez Polskę suwerenności odbyło się na drodze masowego protestu społecznego, to być może mielibyśmy polski instytut Gaucka, a organizatorzy stanu wojennego dostaliby po prostu już dawno wyroki skazujące, bez zawieszenia. Takie, na jakie naprawdę zasłużyli za ofiary śmiertelne, za więzionych i bitych, za przymusowe emigracje Polaków. W gruncie rzeczy cały WRON "ugotował" ostatecznie uniewinniony Stanisław Kania jednoznacznie wskazując, że w drugiej połowie 1981 roku nie było groźby interwencji sowieckiej. Te 22 lata czekania na osądzenie WRON to wynik układu. Koniec. Kropka. Tak na zdrowy rozum, czy ktoś sądzi, że generał Kiszczak przejął się tym wyrokiem?
Pozostaje iskierka nadziei, a może coś więcej, że nie dojdzie do zawarcia jakiegoś kolejnego układu w sprawie Katastrofy Smoleńskiej. Poza tym, który i tak już zawarto, czyli zmowy milczenia wokół prawdziwych przyczyn rozerwania TU- 154. Być może te wszystkie nerwowe ruchy PO, służb, prokuratury są spowodowane właśnie strachem przed konsekwencjami ujawnienia prawdy o Smoleńsku. Bo jeśli tak się stanie, to będzie ława oskarżonych, będzie sąd i będą wyroki skazujące. Będzie też niezła ruchawka w mediach - publicznych i komercyjnych. Czego nie będzie? Nie będzie triumfu, bo tak jak 13 grudnia, część Polaków będzie gotowa uwierzyć w teorię mniejszego zła, że działano w imię wyższej konieczności. Wyjaśnienie Katastrofy Smoleńskiej zakończy układ. Układ III RP. Zresztą ta ekipa już sama pęka. I to z powodu wypisywania recept.
Inne tematy w dziale Polityka