Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
397
BLOG

Kościół w Polsce 2012

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 10

 

           Przekaz mediów i rządu w sprawie finansów Kościoła Katolickiego w Polsce jest jasny: Kościół ma pieniądze, ma grunty, budynki, jest bogaty, a my i tak idziemy z biskupami na kompromis i pozwalamy wiernym przeznaczyć 0,3% ich podatku dochodowego na świątynie i kler. Tak Kościół płaci za swoją uległość wobec elit III RP, za wewnętrzne rozbicie, a także za wieloletnie trwanie w przekonaniu, że od podpisania Konkordatu nic się w Polsce nie zmieniło.

Część hierarchów dała się uwieść wizji nowoczesnego katolicyzmu, który zapewni księżom błogi spokój na ziemskim padole, a biskupom rząd dusz na wieki. Ale rząd dusz w ostatnich latach gwałtownie topnieje, i to nie dlatego, że wierni obrazili się na wiarę, ale dlatego, że projekt III RP to nie jest Polska katolicka, ani nawet Polska religijna. Można zżymać się na sondaż SMG/KRC, gdzie tylko niespełna 40% Polaków jest gotowych oddawać 0,3 % swojego podatku na kościół. Dodajmy, za darmo. Bo inaczej, jak mówi minister Boni, te pieniądze trafią do budżetu państwa. Kościół przespał ostatnią dekadę uśpiony kompromisem antyaborcyjnym i statystykami. Osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt procent Polaków deklaruje się jako katolicy – rok w rok informowały media. Tymczasem Polska, za dwa, trzy lata będzie przypominać kulturowo Hiszpanię. O ile Grzegorzowi Napieralskiemu nie udało się zostać polskim Zapatero, o tyle Janusz Palikot ma duże szanse otrzymać ten „zaszczytny” tytuł. Kościół wprowadził religię do szkół, zaczął święcić wszystkie inwestycje i poczuł się zwycięzcą. Jednocześnie spadło zaangażowanie księży w pracę z wiernymi, hierarchowie wplątali się w przeróżne układy wzajemnych zależności z elitami III RP, a lekcje religii w wielu szkołach przypominają godziny wychowania obywatelskiego a nie spotkanie z wiarą i Bogiem.

 

W czasach PRL-u Kościół musiał ciężko pracować na każdy swój sukces, był także bastionem patriotyzmu i polskości, obrony przed komunizmem. Podzielony dziś na różne frakcje nie potrafi zająć jasnego i zdecydowanego stanowiska w obronie państwa, moralności, nie potrafi się przeciwstawić polityce demontażu Polski, co nie jest jakąś iluzją, tylko dzieje się na naszych oczach. Trzydzieści lat temu nikt nie odważyłby się mówić o „świętych krowach w sutannach” czy porównywać Kościoła do Gestapo, czy też budować krzyże z puszek po piwie. Można oczywiście zrzucić to wszystko z siebie i powiedzieć, że to jest demokracja, to jest wolność słowa. Kościół negocjuje spokojnie z rządem Tuska sprawę Funduszu Kościelnego w sytuacji, gdy wbrew wszelkim zasadom demokratycznym i wolności słowa pozbawia się koncesji katolicką stację telewizyjną TV Trwam. Można zadać pytanie, jaka grę toczy dziś Kościół z III RP, jaką ma strategię na przyszłość, bo traci wiernych i traci wpływ na społeczeństwo, w którym zaczyna dominować konformizm i egoizm. Co się stało z ideą pokolenia JP II, niezwykle nośną, dającą nadzieję na odrodzenie się katolicyzmu w nowej rzeczywistości XXI wieku?

 

Likwidacja Funduszu Kościelnego nie ratuje finansów państwa. W ogóle niczego nie ratuje, bo 90 milionów złotych przeje w miesiąc lub dwa kolejna armia urzędników, bo ta ekipa topi nasze pieniądze w dziesiątkach milionów złotych na co dzień. A te przechodzą w miliardy, co widać tylko na przykładzie dróg i kolei, czy kolejnych przywilejów dla zagranicznych banków w Polsce. Kościół na pewno dostrzega wiele z zagrożeń, jak choćby królujący w mediach relatywizm moralny, wychowanie w kulcie konsumpcji, ale nie reaguje na to, albo reaguje zbyt słabo. Powinnością kapłanów jest bronić zasad, uczyć moralności, wychowywać młode pokolenia w duchu solidaryzmu społecznego, pracy nad sobą, pomocy bliźniemu. Gdzie są efekty tej pracy? Dlaczego tak dużo polskich gimnazjów staje się dla spokojnych uczniów i uczennic prawdziwą szkołą przetrwania? Może Kościół odpowie na te pytania, bo pojedynczy księża, z którymi się rozmawia widzą te zagrożenia i można powiedzieć, że robią, co mogą. Polska katolicka – a sądzę, że będę tu bliski nauczaniu Jana Pawła II – to nie Polska „obwieszona” tylko krzyżami, tylko Polska przepełniona ludźmi wiary, pielęgnującymi na co dzień katolickie wychowanie swoich dzieci i przestrzegających zasad głoszonych przez naukę Kościoła. To nie jest czas na negocjacje o Funduszu Kościelnym, przynajmniej nie z tym rządem. Bo dla tego rządu te negocjacje to kolejna okazja na kilkanaście dni świętego spokoju, a przy okazji na utwierdzenie stereotypu bogatych biskupów w limuzynach, na zakodowanie w świadomości społecznej bogatego i próżnego kleru. A wsparcie dla takiego obrazu jest przeogromne na całej lewicy i we wszystkich głównych mediach.

  

Kościół Katolicki przeżyje i przetrwa likwidację Funduszu Kościelnego, gorzej z innymi wyznaniami w Polsce, które nie mają tylu wiernych, i stąd ich przedstawiciele słusznie oponują przeciwko rządowemu projektowi, zwracając ponadto uwagę na to, że przekazanie na konkretny kościół 0,3% podatku dochodowego zmusi wiernego do ujawnienia w zeznaniu podatkowym swojego wyznania. Do tego pojawia się problem, w jaki sposób mieliby łożyć na kościół rolnicy, którzy nie płacą podatku dochodowego, choć rząd zapowiada objęcie nim tej grupy zawodowej od 2014 roku. Pytań jest zresztą znacznie więcej. To, co już udało się zrobić rządowi, to rozbudzić emocje wokół finansów Kościoła, jeszcze bardziej podzielić hierarchów i jak zwykle przykryć kontrowersyjnym tematem na kilka dni skrzeczącą coraz bardziej rzeczywistość. W sumie całkiem niezły wynik. Trudno radzić Instytucji, w której jest tylu zacnych i mądrych kapłanów, ale można mieć osobiste odczucia i refleksje. A wnioski z nich płyną takie, że Episkopat Polski powinien zawiesić te rozmowy, także w interesie innych wyznań, dla których likwidacja Funduszu Kościelnego stanowi poważny problem finansowy. Są znacznie poważniejsze sprawy dla Kościoła dotyczące kondycji państwa, niespotykanego rozwarstwienia dochodów i kondycji moralnej polskiego społeczeństwa. To absolutnie nie oznacza ucieczki od likwidacji funduszu powołanego przez komunistów w najgorszym, zbrodniczym okresie PRL-u. Najpierw księża i biskupi powinni na temat finansów Kościoła przeprowadzić rozmowę z wiernymi, zapytać ich, w jaki sposób i na jakich zasadach gotowi są go wspierać. Doprawdy, temu rządowi na pewno nie chodzi o 90 milionów złotych, może spokojnie zaczekać na wynik dialogu z wiernymi.                     

 

     

 

 

 

          

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka