Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
911
BLOG

Wiosenna ustawka TVN 24. Fikcje i fakty.

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 3

 

Premier Donald Tusk wstał tego dnia jakiś taki wyjątkowo rześki i natchniony. Pomyślał, a co tam, kupię żonie świeżutkie bułki na śniadanie. I wybrał się do pobliskiego sklepu. Za nim, w bezpiecznej odległości podążali funkcjonariusze BOR-u. Traf chciał, że w tym samym czasie, do małego sklepiku „Jaś i Małgosia” wybrała się również redaktora Brygida Grysiak z TVN 24. Był pierwszy dzień wiosny, i młodej dziennikarce też tak jakoś się zachciało świeżutkich bułeczek z ulubionego sklepiku przy Klonowej. Kiedy dochodząc do niego zobaczyła, jak radosny Premier wybiega z „Jasia i Małgosi” na chodnik z przezroczystą, ekologiczną torbą, w której radośnie podskakuje dziewięć chrupiących bułeczek, szybko skryła się w bramie. Wiedziała, że takie rzeczy nie co dzień się zdarzają. Było dopiero kilka minut po siódmej rano, więc musiało się stać coś wyjątkowego, skoro Donald Tusk o tej porze już chodził po ulicy. Skojarzyła, że może to przez ten pierwszy dzień wiosny, więc niewiele się namyślając zadzwoniła do Kuźniara i bez zbędnych wstępów rzuciła krótko:
 
-        Macie pięć, siedem minut, potrzebuję satelitę w okolice Parkowej i Janka z kamerą, ale zaraz, bo chodzi o Tuska! – rzuciła Brygida i wyłączyła złotego smartfona.
 
Premier tymczasem, wesoło podskakując i pogwizdując szedł z ciepłymi bułeczkami w kierunku Parkowej i rozmyślał o tym, jak żona posmaruje je masłem i obłoży domowym dżemem truskawkowym. Poranne słońce oślepiało jego łagodne oczy. Nie widział więc rozradowanych emerytek, które go pozdrawiały, ani czającej się w wiosennej, wschodzącej zieleni drzew redaktory Brygidy. Gdy już miał skręcić w Parkową, usłyszał tylko – Brygida wchodzisz!, A potem:
 
-        Radosna wiosna udziela się wszystkim, a dziś jej pierwszy dzień. To niepojęte, ale nawet nasz Premier, nie wytrzymał i z pierwszym promykiem słońca wybiegł po świeżutkie bułeczki do sklepu – mówiła do kamery i circa pół miliona „porannych” widzów TVN 24 słynna reporterka. Podbiegła do Donalda Tuska, zatrzepotała dwa razy rzęsami i ruszyła do wywiadu.
 
-        Panie Premierze, jest po siódmej dopiero, a Pan już bułkami, tak sobie hasa po Belwederskiej, co się stało?
 
-        Pani Redaktor, sam nie wiem. Kiedy pierwszy promyk słońca otarł się o mnie dzisiaj, pomyślałem sobie, kurna, że Małgosi się należy takie wiosenne chrupiące śniadanie – odpowiedział Premier i zniknął za bramą wjazdową.
 
Kiedy Brygida sądziła już, że to koniec jej farta, usłyszała znajomy sygnał swojego smartfonu. Dzwonił znowu Kuźniar, ale tym razem to on, bez wstępu, rzucił tylko: - Pędem pod Belweder! Prezydent za pięć minut idzie do pracy!
 
Redaktora zrozumiała aż za dobrze. Znowu ze sobą konkurują, znowu się licytują, ach te polityczne podziały. Pobiegła jednak szybko w stronę Belwederu, a tu rzeczywiście wychodzi z niego sam, we własnej osobie, Prezydent RP Bronisław Komorowski, ubrany na sportowo, uśmiechnięty, co nie było dla redaktory zaskoczeniem. Krew uderzyła jej do mózgu, podniecenie zawodowe sięgało zenitu, stres plątał chód dwunożny, ale dobiegła do Prezydenta i powiedziała: (oglądaj i słuchaj poniżej – od aut.)    
 
 
Prezydent ruszył do pracy, Premier skończył jeść śniadanie, a Polska zdała egzamin w pierwszym dniu astronomicznej wiosny.
 
 
 

 

 
                 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka