Tytuł brzmi na pozór obraźliwie lub drwiąco - na szczęście to tylko pozory. Jako tradycjonalistka miałam przez lata określone wyobrażenie na temat merytorycznego dyskursu publicznego. Wyobrażenie to okazało się jednak być rodem z zaścianka, więc legło w gruzach.
Nowoczesny europejski dyskurs wygląda zupełnie inaczej. Moim mistrzem w tej mierze jest TVN 24. Ta stacja nie tylko informuje mnie na bieżąco, ale w trosce o lepszą percepcję dokonuje też wyboru najważniejszych wydarzeń. Wychodząc mi naprzeciw, podaje ustami starannie dobranych ekspertów i komentatorów gotowe interpretacje; nie muszę już trudzić umysłu myśleniem. Gdy słowa lub fakty są niepożądane, stacja specjalnie dla mnie kreuje nieistniejącą rzeczywistość, często jakże barwną i porywającą.
Troszczy się również o formalną stronę przekazu - wprowadzając nowoczesny język, retorykę, satyrę, poczucie humoru i ilustrując przekaz werbalny odpowiednio dobranym i zmontowanym materiałem filmowym.
A zatem wiem już od mistrzów satyry politycznej, powszechnie znanych arbitrów kultury, elegancji i finezji, że drwiny z wyglądu, ubioru, uzębienia, przejęzyczeń, potknięć i niezręczności oraz aluzje do stanu cywilnego czy życia rodzinnego są na europejskich salonach normą. Piętnowanie tego typu wad to zaiste powinność dziennikarska.
Wiem też, że określenia: dureń, błazen, psychopata, paranoik, alkoholik, chory na Alzheimera, kłamczuch i wiele innych nie są już uznawane za obraźliwe.
Potwierdzili to parokrotnie eksperci- językoznawcy oraz orzeczenia niezawisłych sądów.
Wiem również, że prowokacja , podsłuch, podgląd, emitowanie obrazów i słów z ukrytych kamer i mikrofonów bez wiedzy i zgody zainteresowanych to część służby publicznej i obywatelskiej. Jej funkcjonariusze zostali nagrodzeni tytułem (dwugłowego) Dziennikarza Roku. To zaszczytne wyróżnienie uzyskali Panowie Morozowski i Sekielski za taśmy Renaty Beger, czyli kreatywny wkład w nowoczesne dziennikarstwo.
W wykonaniu służb specjalnych, zwłaszcza tych będących po niewłaściwej stronie, są to niecne praktyki na granicy legalności, ponure przypomnienie państwa policyjnego i zapowiedź nadciągającego schyłku demokracji.
Obserwując ewolucję dziennikarstwa informacyjnego stwierdzam, że jedna tradycyjna zasada pozostała niezmienna. Sformułował ją Henryk Sienkiewicz: "jak Kali ukraść krowę - to dobrze, jak Kalemu ukraść krowę to źle".
Nowoczesne techniki warsztatowe stosowane są zatem tylko w odniesieniu do opcji, uznanej za niewłaściwą. O wyborze opcji decydują oczywiście sami dziennikarze i ich mocodawcy.
Uczę się i wyciągam wnioski. Nie chcę tkwić wiecznie w tradycjonalistycznym zaścianku, bo doczekam się ostracyzmu albo wręcz wykluczenia z dyskursu. Nie mam potężnej stacji telewizyjnej, możliwości techniczno-realizacyjnych, ekspertów przebierających nogami, by tylko ich opinie zaprezentowano w prestiżowym kanale, nobilitującym ich zawodowo i towarzysko.
Mogę tylko pisać na blogu. Niemniej postanowiłam być trendy i poprawna politycznie.
Wyznam, że nie lubię Bronka, a jego opcję uważam za niewłaściwą.
Tyle było poprawnych politycznie happeningów, gadżetów, błyskotliwych haseł, jak choćby :dorżnąć watahy, odstrzelić kaczki, berety wraz z kaczkami wysłać w kosmos lub na Madagaskar, zabrać babci dowód. Zostały utrwalone przez media z należytą starannością.
Proponuję przykładowo kilka haseł uzupełniających:
Wolę kota od kaszalota
Pierwszy Kaszalot (zdjęcie)
Prezydent z całej Polski
G-łupek Normalny
Euroświry
Bronek pod żyrandolem
Bronek na Alaskę!
Po penisie na szczyty władzy
Młody po Wyższej Szkole Tego i Owego
Wielkomiejski elektorat prosto ze wsi
Czereśniak
Może dałoby się rozkręcić jakiś biznesik z podkoszulkami i gadżetami? Ja do tego nie mam głowy, ale pomysły odstępuję za darmo:)
Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka