Beret w akcji Beret w akcji
875
BLOG

Wspomnienia z Powstania Warszawskiego - Część 66

Beret w akcji Beret w akcji Polityka Obserwuj notkę 43

Zaczęło się

Więc "nie zginęła" i "niech żyje"!

Salwami trzaska słowo Polska.

Po broń sięgają ręce czyjeś

I rosną z ziemi, rosną wojska.

S.R. Dobrowolski

 

Urszula Laudańska ps. "Kasia" łączniczka  batalion "Bełt" kompania "Budzisz"

Pierwszy dzień

Pierwszy dzień Powstania, dla nas był dniem nadziei. Dziś łatwo mówić" "Po co to było". Wtedy nikt z nas tak nie myślał, nawet gdyby przyszło mu zginąć! Długich pięć lat czekaliśmy na ten Dzień.

Nie wiem, czy uda mi się odtworzyć nastrój owego pamiętnego 1 sierpnia.

Dla mnie był on i dniem radości, i dniem klęski. Takie są chyba wszystkie dni człowieka, że smutek i radość przeplatają się ze sobą.

Tamten dzień poza wszystkim, był pierwszym dniem wolności. Mimo huku strzałów, niosących śmierć, ogarnęło mnie uczucie bezpieczeństwa, uwolnilam się od noszonego w sobie przez tyle lat lęku. Nawet śmierci nikt z nas się nie bał.

Jako łączniczka batalionu "Bełt" znalazłam się około godz. 16.00 na ul. Śniadeckich. Była tam kwatera wyczekiwania. Stąd nasi chłopcy mieli atakować znajdujący się po drugiej stronie ulicy budynek chroniony bunkrem przy bramie i zasiekami z drutu kolczastego. W budynku kwaterowali Niemcy.

Rozpierała mnie w owej chwili radosna duma, że nareszcie chłopcy nie muszą kryć broni i nareszcie porządnie dobiorą się Niemcom do skóry.

Biało-czerwoną opaskę z napisem "WP" trzymałam jeszcze w kieszeni wraz z furażerką, do której też przyczepiony był biało-czerwony proporczyk. Co chwila upewniałam się, czy te dwa "skarby" na pewno tam się znajdują.

Polecono mi pozostać w lokalu i czekać na rozkazy. Chlopcy otrzymali rozkaz rozpoczęcia akcji. Zajazgotały karabiny. Lęk o wynik walki i walczących nie pozwalały mi ogarnąć i zrozumieć sytuacji. Walka nie trwała chyba długo.

Do lokalu wrócił tylko jeden z pięciu, którzy poszli. Zdawało mi się, że zawalił się cały świat, którym dla mnie wtedy była ulica Śniadeckich.

Ale wokół nie milkły strzały. Reszta Warszawy żyła i walczyła. Wierzyłam, że mimo klęski tej pierwszej godziny, szczęście zwane wolnością - wróci.

I wróciło! I trwało 63 dni.

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Polityka