Krystyna Zglinicka-Ostrowska
Krystyna Zglinicka-Ostrowska
Beret w akcji Beret w akcji
1052
BLOG

W dziesiątą rocznicę

Beret w akcji Beret w akcji Rozmaitości Obserwuj notkę 57

Jutro mija 10 lat od tego dnia, Mamuniu... szmat czasu, niemal epoka - a jakby to było wczoraj.

Pragnę świętować z Tobą Twoje dziesiąte urodziny w wieczności. Od półtora roku jesteś tam znowu z Januszem. Dziękuję, że zostawiłaś mi swoje książki. Jesteś w nich cały czas obok.

Pozwól, że cofniemy się dziś wspólnie do roku 1943, kiedy miałaś 17 lat i wbrew okrutnej wojnie, wbrew okupacji cieszyłaś się życiem; silna tą radością, jaka wypełniała Cię zawsze, niezależnie od ciosów i cierpień, których życie Ci nie szczędziło.

W 1943 r. marzyłaś o wolnej Polsce, o białej sukni z welonem, weselu w przepięknej kawiarni Fruzińskich, podróży poślubnej do Paryża...

Los chciał inaczej. Nie miałaś białej sukni ani welonu, Twój ślub odbył się rok później w powstańczej kaplicy przy dźwiękach kanonady. Nie wierzyliście, że przeżyjecie; chcieliście umrzeć jako mąż i żona. Dostałaś od dowódcy 3 dni urlopu. Na wesele koledzy z oddziału zdobyli 2 butelki wódki, koleżanki upiekły malutki chleb ze zmielonych w młynku ziaren zboża, dowództwo przysłało trochę musztardy - dla całego oddziału starczyło po kieliszku wódki i mikroskopijnym kawałeczku chleba z musztardą. W podróż poślubną poszłaś pieszo do obozu w Pruszkowie, wygnana wraz z całą ludnością po Powstaniu, prowadząc ciężko rannego Janusza.

Kilka miesięcy poźniej ukochane Miasto Nieujarzmione powitało Cię ruinami; spalonym wraz z całą kamienicą mieszkaniem; nowa Polska napisami: "Precz z zaplutymi karłami reakcji z AK i podpalaczami Warszawy!"

Ale dziś wróćmy do roku 1943.

Z książki "Na kompletach i na barykadach" Wspomnienia Krystyny.

Ślub Loli i marzenia o własnym ślubie

Jestem zaproszona na ślub Loli Gogolewskiej. Wychodzi za mąż za Tadeusza Beringa. Biorą ślub w kościele Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu. Tadeusz wystarał się o czarną karetę zaprzężoną w białe konie, przejechali nią do kościoła z Ogrodu Botanicznego Alejami Ujazdowskimi i Nowym Światem. Z pewnością bali się, żeby Niemcy ich nie zobaczyli i nie zainteresowali się tym niespotykanym w stolicy pojazdem.

Lola jest w jasno zielonej sukni, a Tadeusz w ciemnym garniturze. Narzeczony prowadzi ją do ołtarza chodnikiem rozłożonym wśród drzewek cytrynowych; Lola, przejęta i rozpromieniona, ślicznie wygląda. Na chórze ktoś pięknie gra na skrzypcach - może to Jerzy Gogolewski?

Jestem ogromnie przejęta. Przychodzą mi na myśl słowa piosenki:

O czym marzy dziewczyna,

Gdy dorastać zaczyna,

Kiedy z pączka przemienia się w kwiat?

O czym marzy najmocniej,

Gdy dorastać już pocznie,

O czym marzy, by dał jej świat?

 

Odrobinę szczęścia w miłości,

Odrobinę serca czyjegoś,

Maleńką chwilę radości

Przy boku kochanego.

Stanąć z nim na ślubnym kobiercu,

Nawet łzami zalać się,

Stanąć razem sercem przy sercu

I usłyszeć: "Kocham cię!"

Po ślubie młodzi odjeżdżają karetą do domu na przyjęcie weselne w najbliższym gronie rozszerzonym o osoby szczególnie ważne, to jest dyrektora Obserwatorium Astronomicznego, profesora Kamińskiego, i profesora Hryniewieckiego.

Wracam do domu i myślę o swoim przyszłym ślubie. Odbędzie się, naturalnie, dopiero za kilka lat - najpierw zrobię maturę i ukończę studia. Będzie już dawno po wojnie! Na ślub zaproszę całą rodzinę i znajomych, w sumie pewno ze dwieście osób. Wesele odbędzie się w ślicznej kawiarni wujka Fruzińskiego przy ul. Marszałkowskiej róg Wilczej. Jedna ściana jest cała z luster, tańczące pary będą mogły obserwować swoje odbicia. Naturalnie będę miała długą, białą suknię i welon. Po weselu pojedziemy w podróż poślubną do Paryża. Zobaczę wszystkie zabytki, o których z takim entuzjazmem opowiada nam na lekcjach języka francuskiego pani profesor Główczewska. Nie sprawi mi trudności porozumiewanie się z Francuzami, bo już nieźle znam język, a przecież na studiach poznam go jeszcze lepiej.

Warto chorować

Ojciec Janusza jest inżynierem, pracuje w Wytwórni Parowozów przy ul. kolejowej oraz prowadzi prywatną firmę instalacyjną przy ul. Wspólnej. Janusz go poprosił, żeby mi załatwił fikcyjną pracę na Kolejowej, gdyż ausweis z zakładów ciężkiego przemysłu będzie dużo lepszy niż ze sklepu prywatnego. Zostałam więc praktykantką biurową Wytwórni Parowozów. Będę musiała pracować w ciągu roku szkolnego w każdy piątek, natomiast w czasie wakacji - codziennie.

Z gabinetu tatusia wyprowadził się inżynier, a na jego miejsce wprowadziła się bardzo miła trójka: Marta, Jurek i Kazik Lipińscy. Panna Marta jest ciotką chłopców, prowadzi im gospodarstwo. Chłopcy uczą się w szkołach zawodowych. Jurek, jasny blondyn, jest starszy, ale niższy i drobniejszy od brata, Kazik, dobrze zbudowany brunet, jest trochę młodszy ode mnie. Wesoło teraz u nas. Odpadło mi froterowanie parkietu, bo robi to Jurek za karę za różne drobne przewinienia, np. za palenie papierosów. Pan Lipiński płaci mamusi za pokój "w naturze" - jarzynami, mąką, masłem i jajkami. Ponieważ ja zarabiam lekcjami u Anetki, więc powodzi nam się obecnie dużo lepiej, niż w poprzednich latach, gdy tylko tatuś pracował.

Którejś nocy obudził mnie silny ból w prawej stronie brzucha. Za chwilę ogłoszono alarm. Zaczęło się bombardowanie. W sypialni drżą szyby. Zwykle nie schodziłam do schronu, zostawałam w mieszkaniu i nie bałam się. Teraz jest zupełnie inaczej. Boję się strasznie! Może dlatego, że nie mogę się ruszyć?

Rano mamusia poszła po ojca Marysi: pan Karwowski zbadał mnie i orzekł, że trzeba usunąć ślepą kiszkę. Załatwił mi miejsce w szpitalu. Mamusia wynajęła rikszę, a Kazik Lipiński zniósł mnie do niej po schodach.

Szpital mieścił się w rozległych, starych, niskich budynkach. Leżę w niewielkiej salce na parterze. Okna są otwarte, bo pogoda jest piękna, majowa. W szpitalu są wyznaczone dni i godziny odwiedzania chorych, ale dla Janusza to za rzadko, więc - ku radości pozostałych pacjentek - codziennie składa mi wizyty... przez okno. Rozmawiamy krótko, żeby go nie przyłapał nikt z personelu. Zostawia kwiaty i znika.

Idąc na operację mam we włosach kwiat od Janusza. Doktorzy usmiechają się i nic nie mówią, ale siostra poleca mi wyjąć kwiat. Co on jej przeszkadza?

Po operacji, będąc jeszcze pod wpływem znieczulajacego zastrzyku ewipanu, wymieniam nazwy rzek, a potem nagle mówię:

- Pocałować!

Chore dodały: doktora Jabłońskiego.

Wieść rozniosła się po szpitalu. Kiedy oprzytomniałam, otworzyły się drzwi naszej sali, stanęła w nich nieznana mi siostra i z dosyć groźną miną spytała:

- Która z pań była dzisiaj operowana?

- Ja.

Przyjrzała mi się i wyszła bez słowa.

- O co jej chodziło? Dlaczego tak mi się przyglądała?

- Kocha się w doktorze Jabłońskim i jest bardzo zazdrosna. Zrobiłyśmy jej kawał mówiąc, że prosiłaś go o całusa.

- Ale ja nawet nie wiem, który to doktor.

- Nie szkodzi, przecież to tylko żart.

W kilka dni po operacji do naszej sali weszło paru lekarzy, gdy Janusz siedział przy moim łóżku. Zrobili zdumione miny:

- Kto pana wpuścił o tej porze?

- Nikt mnie nie wpuszczał.

- Więc jak się pan tu dostał?

- Przez okno.

Lekarze są wyraźnie ubawieni, wcale nie mają zamiaru udawać oburzonych.

- Przykro nam, ale musi pan opuścić salę, bo będziemy badać chore.

Janusz idzie w kierunku okna. Jeden z lekarzy uśmiecha się i mówi:

- Może pan wyjść drzwiami.

Gdy wróciłam rikszą do domu, po schodach wniósł mnie Janusz. Warto chorować - gdybym była zdrowa, to nikt by mnie na rękach nie nosił. Jak tylko Janusz poszedł - zapukał do sypialni Kazio Lipiński z bukietem kwiatów. Bawił mnie rozmową dosyć długo, a ja postąpiłam paskudnie, bo... zasnęłam. Widocznie jeszcze byłam słaba po operacji.

W kolejnej notce następny rozdział - Lato 1943 roku.

 

 


 

Zobacz galerię zdjęć:

Wnętrze cukierni Jana Fruzińskiego
zdjecie z netu Kamienica przetrwała Powstanie, Fruzińscy chcieli ją po wojnie sami wyremontować. Została zburzona w ramach budowy MDM.

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (57)

Inne tematy w dziale Rozmaitości