Za inspirację dziękuję Blogerom @Jarosławowi Warzesze oraz @Tichemu.
http://jaroslawwarzecha.salon24.pl/490748,tolerasci-walesa-i-godson
http://beret-w-akcji2.salon24.pl/489038,jezyk-klamstwa (komentarz Tichego 07.03.2013 15:14)
Będzie na T:) Ale najpierw wstęp - kogo nie interesuje, może pominąć.
"Mówimy - Lenin, a w domyśle partia, mówimy - partia, a w domyśle Lenin" Władimir Władimirowicz Majakowski.
Mówimy - "geje", a w domyśle tolerancja, równe prawa, dyskryminacja; mówimy - tolerancja, równe prawa, dyskryminacja - a w domyśle "geje". Tak to się porobiło.
Tolerancja
1. Cierpliwe znoszenie czegoś, czego nie aprobujemy.
2. Wyrozumiałość, pobłażliwość dla jakiegoś zjawiska czy zachowania, np. w pracy tolerowano jego spóźnienia; jego uciążliwe dziwactwa.
3. techn. "dopuszczalne odchylenie od ustalonych wymiarów, typów lub jakości przedmiotów znormalizowanych".
Czyżby dziś homoseksualiści istotnie nie cieszyli sie tolerancją? Wolne żarty. Sęk w tym, że politpoprawna nowomowa zmieniła znaczenie tego terminu. Oczekiwana dziś "tolerancja" to akceptacja, wręcz afirmacja; to nachalnie wymuszana na większości społeczeństwa zmiana systemu wartości, uznanie niczym nieuzasadnionych żądań krzykaczy, wspieranych przez cynicznych politykierów, mogących na "walce z nietolerancją, dyskryminacją i homofobią" budować swoje kariery.
Tego nie można powiedzieć wprost - skuteczna natomiast jest manipulacja językowa. Podobnie jak np. "flirt-line" oznacza dziś płatną usługę telefoniczną, w ramach której zatrudnione osoby raczą klientów obscenicznymi wulgarnymi tekstami w wiadomym celu. Flirt...
Równe prawa
Tzw. "związki partnerskie" skarżą się na brak praw małżeńskich . A przecież kochają się, wspierają, prowadzą wspólne gospodarstwo domowe - czemuż więc, czemuż odmawia im się praw, jak choćby prawa do wspólnego rozliczania się z fiskusem, czyli do ulgi podatkowej?
Przyjrzyjmy się faktom. Tego prawa do ulgi nie mają (oprócz małżeństw) żadne osoby, które się kochają, wspierają i prowadzą wspólne gospodarstwo domowe. Nie ma go syn(córka), opiekujący się latami rodzicem, krewnym, powinowatym, przyjacielem. Nie ma go rodzic, opiekujący się do własnej śmierci dorosłym niepełnosprawnym dzieckiem; nawet gdy to dziecko ma głodową rentę lub nie ma żadnej, pozostając na wyłącznym utrzymaniu rodzica.
Wspólne gospodarstwo mogą prowadzić różne osoby, ilość możliwych konstelacji jest nieograniczona - dwie niezamężne siostry (bracia), synowa z owdowiałą teściową, bratową, chrześniaczką, szwagierką czy przyjaciółką. Rozejrzyjmy się wokół - ile takich osób żyje wśród nas...
Czy samotna matka i jej niepełnosprawna córka mają prawo do adopcji dziecka? Czy mają to prawo dwie samotne siostry, bracia czy dowolne kochające się osoby, zamieszkujące wspólnie, połączone więzami krwi, powinowactwem lub przyjaźnią? Co różni takie wspólne gospodarstwa domowe od "związków partnerskich"? Ano aktywność seksualna. I to ona ma być podstawą prawną przywilejów? Wolne żarty. Od kiedy to państwo winno dawać przywileje i ulgi podatkowe z tytułu uprawiania seksu? Ano od czasu redefinicji podstawowych pojęć.
Czy istniejący stan prawny i faktyczny, opisany powyżej, oznacza nierówność wobec prawa i dyskryminację wymienionych osób? I jeśli już mamy dawać ulgi i przywileje - to kto wydaje się być bardziej uprawniony?
Dyskryminacja
Te żądania to nie likwidacja rzekomej dyskryminacji - przeciwnie, to żądanie dzikich, niczym (oprócz aktywności seksualnej) nieuzasadnionych przywilejów kosztem innych grup.
Widać to również explicite w projektach ustaw, choćby kwestia rozwodów (rozwiązków? rozwiązek?) i alimentacji. Rozwód możliwy jest jedynie w drodze postępowania sądowego, często wieloletniego, przykrego i kosztownego. W przypadku "związków partnerskich" ma wystarczać oświadczenie woli przed urzędnikiem. Czy to nie jaskrawa dyskryminacja małżeństw? Podobnie alimenty - w przypadku partnerów przyznawane na krótki okres i tylko wtedy, gdy sytuacja materialna na to pozwala. No sorry.
Jeszcze jeden istotny punkt. Homoseksualiści byli, są i będą. Wielu z nich przeszło do historii, byli wśród nich luminarze myśli i wielcy artyści - choćby Michał Anioł, Oscar Wilde, Paul Verlaine, Arthur Rimbaud. Byli, są i będą homoseksualiści powszechnie szanowani za swój dorobek i zasługi, jak choćby Jerzy Waldorff.
Homoseksualiści to grupa bardzo zróżnicowana - jak każda inna. Są wśród nich osoby religijne oraz ateiści; są konserwatyści, liberałowie, socjaliści. Wyznają różne systemy wartości, mają zupełnie różny styl życia. Tak było, jest i będzie. Jakim prawem grupa krzykliwych i agresywnych działaczy "ruchu gejowskiego", wspierana przez określonych polityków, stała się samozwańczym rzecznikiem całego środowiska?
Czy owi działacze sami przypadkiem nie dyskryminują tych homoseksualistów, którzy się z nimi nie zgadzają, którzy chcą się leczyć, którzy nie chcą przywilejów ani prawnej legalizacji związków , którzy odcinają się od obscenicznych parad i agresywnej propagandy? Czyżby część homoseksualistów była "homofobami"?
Czy 95-98% populacji zgodziłoby się na to, by być reprezentowanym przez jedną tylko grupę, definiującą się na podstawie płciowości, np. przez miłośników swinger clubów?
Nie dajmy robić z siebie idiotów. Nie pozwólmy na przyczepianie nam etykiety nietolerancyjnych, zaściankowych "homofobów", na wrzucanie do jednego wora ludzi świadomych manipulacji z tymi, którzy istotnie stosują agresję i przemoc wobec homoseksualistów. Tacy też są, niestety - tak też było, jest i będzie. Nie jest to jednak powód, by dawać się terroryzować żądaniom niczym nieuzasadnionych przywilejów pod groźbą ośmieszenia, fałszywej etykiety i ostracyzmu.
I koronny argument - przecież te przywileje są w innych krajach, tylko my w ogonie...
Są. I bardzo źle. Zamiast małpować niesprawiedliwe, krzywdzące większość rozwiązania, zamiast godzić się na niebezpieczną zmianę paradygmatu, warto powiedzieć: król jest nagi.
To tyle. Teraz będzie na T:)
Toksyczny tata tolerancyjnego Tolka
Tata twierdził twardo:
- Tolerancja, Tolku, to trudny temat. Teoretycznie termin tradycyjny, trywialny - teraz tłumaczony tendencyjnie. Tęgogłowe tuzy tworzą think tanki, trawestując ten termin. Tłumaczę teraz, Tolku, tradycyjną treść terminu TOLERANCJA: troska, taktowne traktowanie, tłumienie tęsknot, tonowanie temperamentów tłuszczy. Tja... Toleraści tumanią tłumy taktycznym trickiem - transpozycją treści tegoż terminu, tuszowaniem tradycyjnej treści. Teraźniejsza "tolerancja" to tandetny tumiwisizm. Teoretycy tej "tolerancji", terroryzując tłumy, tendencyjnie torują trasę totalitarnemu toleranctwu. Tumiwisizm to trumna tolerancji tudzież twierdza tolerantyzmu.
-Tato, tyle tych trudności, takoż turbulencji - toteż tumanieję totalnie! Tymczasem tegoroczna Tęczowa Toleparada tuż tuż... Teoria teorią - trzeba testować. Tu, teraz. Taka to teraźniejszość, tylokrotnie tak twierdziłeś.
- Tak, Tolku, tatusiowy talencie! Trafnie! Toteż testujmy - taxi!
Teren Toleparady - terra toleranta. Totalnie trendy. Tłok, tłumy, trąbiące trąbki, telebimy, telekamery, transmisje tabloidów. Triumfalny taniec tęczowego towarzystwa, trzęsącego tatuowanymi tyłkami. Tężyzna, testosteron. Tip top.
Tłuściutki tancerz Tolerysiek, tuląc tkliwie transparent "Tolerancja", tokuje tęgim tenorem:
- Tęczowe towarzyszki, tęczowi towarzysze! Triumfalnym tańcem tęczowych tandemów torujmy trasę tolerancji! Tępmy tradycję! Tępmy tromtadrackich tradycjonalistów, torpedujących tole-taniec!
Taranujmy tych tumanów, tępogłowych tłumoków, troglodytów!
Tępmy tych tetryków, to tałatajstwo! Tupmy! Tfu!
Teraz tolerancja!
Tropmy tolerofobów, traktujmy tychże terapią! Trzeba tańczyć, trzeba tentego, towarzysze!
- Tja... Turkaweczki, teletubisie... Terier to trącał! Tolerwa!
- Tato! To teraz Tolkowa tajemnica: trzewiami Tolka targa tragiczna tęsknota: te teutońskie torsy, tętniące testosteronem, te tatuowane tyłki, tentego... To tyle.
- Toluś! To takiś ty toleruś? Tole(t)rujesz? Tankowałeś?
-Troszeczkę, tato... Teraz tradycyjne trzepanie tyłka?
- Teraz, Toluś, to truchtem tropem tutejszej tawerny. Tędy. Ta tuż tuż... Tamże tankujmy Tequilę!
Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka