Beszad Beszad
150
BLOG

Separacja, relatywizm, totalitaryzm i ...paradoksy Trójcy Świętej

Beszad Beszad Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4
Przyznam, że długi czas czułem opór przed pełnym wejściem w tajemnicę Trójcy Świętej – i wcale nie ułatwiały mi tego ikony czy antropogenizujące ujęcia Ojca, Syna i Ducha. Dopiero gdy spojrzałem na Osobę w świetle dramatu greckiego (gdzie osobą jest twarz, czyli różny przejaw tej samej rzeczywistości), coś się we mnie otwarło. Ojciec jako Źródło wszechrzeczy i wyraz doświadczenia Transcendencji. Syn jako Konkret historii i egzystencjalnego przeżycia obecności drugiego człowieka (a może także każdej istoty czującej?), czyli Bóg obecny w ożywionym stworzeniu. Duch jako doświadczenie Boga w głębi samego siebie – jak też doświadczenie żywego Mostu pozwalającego przezwyciężyć radykalną separację między wewnętrznymi światami ludzi...
Trójca Święta jest rzeczywistością, która nie od razu była wpisana w biblijną tradycję – bo też jej uświadomienie wymagało pewnego procesu dojrzewania. Jeszcze dziś tak często spotykamy się z odrzuceniem trynitarnego odniesienia do Jedynego Boga, bo rodzą się podejrzenia o ukryty politeizm, bo pojawiają się skojarzenia z różnymi trójbóstwami świata antycznego. W naszej historii przeżywaliśmy okresy negacji Trójcy – niezależnie od stopnia jej uświadomienia i doktrynalnego wpisania w tradycję. Bóg uznawany tylko w wymiarze Transcendencji rodzi tak silny dystans, że albo staje się groźnym hegemonem, albo czystym abstraktem. Stąd brała się zewnętrzna sakralizacja Boga (judaizm, islam), wiążąca się z ograniczoną wrażliwością wobec drugiego człowieka lub subiektywizacja sfery duchowej (Bóg jako pochodna abstrakcyjnego myślenia).
Z kolei absolutyzacja Ducha przy jednoczesnej negacji Ojca i Syna doprowadziła do nowożytnych totalitaryzmów. Stąd wzięło się „braterstwo” rewolucji francuskiej, ubóstwienie narodu przez nazistów czy klasy robotniczej przez marksistów. Stąd też bierze się obecna pokusa budowania szczęśliwej ludzkości w oparciu o wyzutą z korzeni globalizację. Nie sposób tu pominąć „ducha narodów” wpisanego w idealistyczny system Hegla. Oczywiście nie jest to już Duch Święty – to duch używany instrumentalnie jako emocjonalny łącznik między ludźmi jednej nacji lub ideologiczny most między całymi narodami, kulturami i religiami. To duch Nietschego, Hegla, Marksa i Spinellego.
Gdy zaś przeżywanie obecności Chrystusa sprowadzimy wyłącznie do empatii wobec drugiego człowieka i każdej żywej istoty, wchodzimy w obłęd ubóstwienia wszelkiego życia (sakralizacja przyrody w nurcie New Age), jak też w duchowy relatywizm, oparty na fałszywie pojętym szacunku wobec innych religii, przyjmującym założenie, że Prawda jest obecna we wszystkich kulturach, więc tylko ich połączenie daje konglomerat, który ujawnia ją w pełnym wymiarze (ideologia multi-kulti). Taka redukcja Chrystusa niesie też za sobą konsekwencję w postaci negacji Ducha na rzecz psychologii (w którą wdziera się myślenie magiczne), jak też zamiany Ojca na mgliste koncepcje filozoficzne.
Trójca Święta jest więc paradoksem domagającym się nieustannego przezwyciężania własnych oporów na podłożu religijnym lub racjonalnym. Jest paradoksem koniecznym do utrzymania pełni duchowego życia, które – jak to życie – ma charakter równowagi dynamicznej. Wszak biologicznego życia również nie możemy utrwalić w postaci statycznej konstrukcji, bo ono w całości opiera się na płynnie przenikających się procesach biochemicznych. Podobnie jest z życiem duchowym, którego istotą jest wewnętrzna dynamika Trójcy Świętej. Tu nie ma miejsca na statyczny tron hegemona. Jest pełnia życia i pełnia wspólnoty.
Beszad
O mnie Beszad

Ślązak z krwi i kości, zakorzeniony w polskości.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo