Miesiąc w którym zesłano Koran jako przewodnik dla ludzi i jasny znak dla odróżnienia prawdy od fałszu, a kto ujrzy z was nów księżyca (który oznacza że rozpoczął się Ramadan), to nakazany jest wam post. Islam został zbudowany na pięciu filarach: szahady (wyznanie wiary), wykonywaniu modlitw, jałmużny, pielgrzymki i postu w miesiącu ramadanie.
To akurat ze strony Muzułmańskiego Związku Religijnego RP.
Przeżyłem Ramadan w krajach muzułmańskich kilka razy w życiu. W tym bardziej hardkorowym życie zamiera przed świtem by pojawić się popołudniu. Muzułmanin nie może jeść ani pić (palić i innych rzeczy na „p” też nie) od wschodu do zachodu słońca. Ponieważ kraje muzułmańskie położone są głównie w ciepłych rejonach dlatego w kraju de facto monoreligijnym życie w Ramadanie przestawiło się na noc.
Pamiętam swoje pierwsze zdziwienie, gdy stolica około 10 rano wyglądała jak wymarłe miasto. Nieliczni pechowcy, którzy mieli o tej nieprzyzwoitej porze dyżury – np. kierowcy taksówek, ziewali na potęgę.
Drugi „pomór” występował po zachodzie słońca. Iftar przyciągał wszystkich do restauracji czy też domów rodzinnych. Znalezienie zapóźnionej taksówki graniczyło z cudem. Dodzwonienie się do kogokolwiek również. Ponieważ część ludzi posilała się w pracy z kolegami więc teoretycznie można było coś załatwić ale dopiero jak zaspokoili pierwszy głód.
Trzecim zdziwieniem był powrót do pracy w godzinach 22-2 rano. Zapłacenie rachunku czy szybkie zakupy było drobnostką. Trochę gorzej z transportem. Korki jak w „normalnym” okresie w południe.
Ten bardziej liberalny, w którym liczba pracujących obcokrajowców czasami przekracza liczbę ludności posiadającej lokalne obywatelstwo, podchodził do Ramadanu bardziej pragmatycznie. Muzułmanie przychodzili do pracy pomiędzy 8 a 10 a wychodzili o 14. Korki, które normalnie były od 16 w Ramadanie kończyły się przed 17.
W związku z dużą liczbą imigrantów do religijnych wymagań podchodzono pragmatycznie. W szkole dzieci na przerwie śniadaniowej dzielono na grupy poszczących i jedzących oraz kierowano do osobnych pomieszczeń.
W okolicy biura restauracje ulokowane w „food court” zostały obstawione parawanami, za którymi nawet wolno było palić.
Salonowy Szowinista (SS) popełnił wpis o Ramadanie w Szwajcarii. Nie bardzo wiem jaki problem jest w dostosowaniu menu do blisko wschodnich gości. W szczególności, że jedyna różnica w kuchni pomiędzy Arabami a Żydami to alkohol, którego tym pierwszym pić religia nie pozwala. Jedni nazywają to standardem „halal”. Drudzy koszernością.
SS boleje nad tym, że Helweci lubią Arabów. Nawet dorzucił ponoć dowody na antysemityzm podczas wojny. Pewnie SS zapomniał jak w 2005 Przedsiębiorstwo Holokaust obrobiło Szwajcarię na grube miliardy USD. Amerykańscy żydzi, którzy w czasie wojny wsławili się słynną sentencją, o krowie w Palestynie ważniejszej od wszystkich żydów w Polsce, w XXI wieku pobierają haracz od wszystkich, których rząd USA pomoże im złupić. Nie zależnie, czy i jaki mieli związek z niemieckim narodowymi socjalistami. Normalny człowiek nie domagał by się, by obrabowany kraj kochał nację, która upokorzyła publicznie szwajcarski system bankowy. Ale jak widać podstawą szowinizmu jest przekonanie o wyjątkowości swoich.
Inne tematy w dziale Polityka