Pismo Święte jest księgą, która opisuje Boży Plan Zbawienia. Ponieważ Bóg przemawia do ludzi przez ludzi więc odwołuje się do pojęć im znanych. Wojny, najazdy, obrona w czasach biblijnych były codziennością. Miasta broniły się lub też były zdobywane. Stary Testament pełen jest opisów walk czy nawet eksterminacji całych miast.
W Nowym Testamencie jeden z dość szokujących fragmentów, w Biblii Tysiąclecia opatrzono tytułem Obowiązki uczniów Jezusa. Jezus mówi, że jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Uzasadnieniem tego szokującego żądania jest kilka przykładów, które dla słuchaczy były oczywiste.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: "Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć".
Drugie uzasadnienie jest wojenne:
Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Łk 14, 26nn
Od rebelii w Donbasie wspartej ostatnio bardziej ostentacyjnie przez armię Rosyjską histeryczni patrioci postulują pełne i bezwarunkowe poparcie władz Ukrainy. Nawet kosztem Polski. Bo jak inaczej nazwać sytuacje, gdy prawie 200 tysięcy ludzi leży pomordowanych w bezimiennych grobach za to, że byli Polakami, Żydami, Ormianami czy też ogólnie „nie Ukraińcami” oraz tych Ukraińców, którzy nie chcieli ich mordować. Polska rządzona przez wyznawców „doktryny Giedroycia” nie potrafiła się upomnieć o uszanowanie pomordowanych Polaków i Ukraińców. Jeśli uświadomić sobie, że Giedroyć, był przyjacielem ideologa ukraińskiego faszyzmu – Doncowa, to może mniej dziwi, że ta doktryna nie mogła się sprawdzić ani w relacjach z Litwą, ani Białorusią, ani tym bardziej z Ukrainą.
Informację o odradzających się tendencjach antypolskich zbywane są najczęściej oskarżeniem o bycie ruskim agentem. Dziś histeryczni patrioci nie chcą pamiętać o kulcie Bandery, którego rajd w 2009 zablokował ks. Tadeusz Isakowicz-Zeleski. O ukraińskiej rebelii w 1939 napisały tylko Kresy.pl. O tym, że niektóre bataliony ukraińskie odwołują się wprost do tradycji UPA też nie słychać w GPC czy S24 - trzeba odwiedzić np. prawy.pl.
Mimo to media „niepokorne”, czyli zależne od Adama Lipińskiego jednym głosem z mediami „niezależnymi”, czyli zależnymi od Adama Michnika postulują wojskowe angażowanie się na Ukrainie.
Jak uczy św. Łukasz przed podjęciem jakiegoś przedsięwzięcia należy przewidzieć konsekwencje. Czy Polskę stać dzisiaj na akcję militarną na Ukrainie skoro USA i inne kraje NATO stwierdziły, że ich nie stać?
Stan polskiej armii przybliża m.in. p. Szeremietew pielgrzymując po kraju z wykładami. Po jednym z nich p. Najzer popełnił videobloga z m.in. streszczeniem. Wg raportu Global Fire Power nasz PwrIndx to 0.7565 co daje 18 miejsce. Ukraina z PwrIndx 0.8255 zajmuje 21. Rosja ma drugie miejsce (0.2355) za USA a przed Chinami. W indeksie nie brano pod uwagę posiadania arsenału jądrowego.
Przy takiej dysproporcji sił stwierdzenie św. Łukasza, że mądry król zapyta się ponad 3 razy silniejszego o warunki pokoju wydaje się całkiem sensowne. Oczywiście nie dla histerycznych patriotów. Np. Eska na ten cytat odwinęła standardowym „ruskim agentem”. Z drugiej strony tego samego cytatu użył p. Michalkiewicz w swoim felietonie więc mam megalomańską satysfakcję, że się (być może) inspirował moimi komentarzami. Poza tym jestem w dobrym towarzystwie.
Dzisiaj na SG wisi dość dziwna odezwa do m.in. Kresowian, w której Karlin obwinia nas o rozbiór Ukrainy. Dosyć kuriozalna, by nie powiedzieć haniebna notka zwłaszcza, jesli pamiętać o polskich ofiarach OUN/UPA. Dzięki tak prowadzonej polityce zagranicznej Polska została osamotniona ze swoją oficjalnie głoszoną „nienawiścią” do Rosji. Oficjalnie głoszoną, bo nie słyszałem by zakończono kooperację pomiędzy polskim SKW a ruskim GRU. Tusk, który ukradł temat Kaczyńskiemu dla potrzeb kampanii wyborczej skończył z … no na złotym zmywaku w Brukseli. Konsekwencję poniesie m.in. Sikorski wylatując z urzędu. USA i NATO nie zamierza umierać za Kijów, Niemcy obiecali Rosji federalizację Ukrainy, a wszystkie kraje Europy Środkowej i Wschodniej, może poza Litwą nie piszą się na sankcje. Być może rola kamikadze im nie odpowiada. Lans polityków na Majdanie pod banderowskimi flagami i hasłami, które Polacy na Kresach słyszeli zazwyczaj tuż przed męczeńską śmiercią nie pomógł nawet w sprawie embarga na polskie mięso, które zostało po miesięcznej przerwie wznowione przez Ukrainę.
W efekcie zostaliśmy „większymi patriotami ukraińskim” niż Poroszenko ale Ukraina nie życzy sobie takich adwokatów swojej sprawy co widać po ostatnich szczytach Ukraina-Rosja-NATO.
Płacz, że „rozebrano” Ukrainę w polskiej blogoswerze to chyba nieporozumienie. Polskę rozebrano w 1945 i do dziś ziemie wschodnie pozostają poza polską jurysdykcją. Dlaczego mamy płakać, że odpowiedzialnych za śmierć Polaków spotkało to samo?
Wojna ukraińsko-rosyjska powoli staje się mitem założycielskim narodu ukraińskiego. Więc oczywiście dla Polski jest to korzystne, że „zły ruski” przesłonił mit „dobrego banderowca”.
Inne tematy w dziale Polityka