ojciec & dyrektor ojciec & dyrektor
352
BLOG

Nic nie gorszy tak jak prawda

ojciec & dyrektor ojciec & dyrektor Polityka Obserwuj notkę 4

Stefan Kisielewski (1911–1991)

Od poniedziałku tzw. prawa strona wrze. DoRzeczy opisało historię TW „Tamiza”. Fakty są następujące. Prof. Kieżun podjął współpracę z SB, która zarejestrowała go w 1973 oraz IPN dysponuje około 1000 stron dokumentów stworzonych przy pomocy TW Tamizy. Wydaje mi się, że taki materiał dowodowy w Instytucie Gaucka spokojnie wystarczał do jednoznacznego potwierdzenia świadomej współpracy. W Niemczech kończyło się to m.in. zakazem pracy na uczelniach.

W Polsce problemy z lustracją są od samego początku. Pierwszą próbę podjął JKM, uciekając się do fortelu. Zamiast ustawy zaproponował uchwałę, gdyż zgodnie z prawem Trybunał Konstytucyjny nie może się zajmować uchwałami. Uchwała została zgłoszona i przeszła gdyż większość posłów UW udała się na spotkanie z prezydentem Izraela. Mimo to na liście współpracowników SBecji, którą miał opublikować minister Macierewicz nie znajdowali się nadal działający w UOP. JKM w 2012 odniósł się do tamtych czasów. Niestety TK złamał prawo zajmując się uchwałą przy bodajże jednym głosie sprzeciwu. Zaś mniejszościowy rząd Olszewskiego został słynnej nocy obalony.

Od 1992 roku podejmowane próby lustracyjne były bardzo niemrawe. Czasami celowo wprowadzono zapisy, tak by TK mógł je łatwo zakwestionować. Ostatnim razem liczono na to, że Trybunał będzie działał dość wolno ale tym razem zajęto się ustawą w tempie ekspresowym. Dla przypomnienia Niemcy do dziś współpracę z komunistycznymi służbami karzą zakazem pracy m.in. na uczelniach, zaś działanie następcy pastora Gaucka zostało przedłużone w 2011 do 2019.

Kolejną próbą czyszczenia komunistycznego bagienka była likwidacja WSI. Niemcy po zjednoczeniu wywaliły wszystkich NRDowskich wojskowych, od chyba majora w górę. W Polsce okrągły stół był organizowany przez generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego. Co więcej w latach 1989-1992 komuniści mieli gwarantowaną większość w parlamencie oraz siłę w rządzie. Zaś jednym z warunków przekazania części władzy przy okrągłym stole i w Magdalence było stanowisko prezydenta dla Jaruzela.

Raport opublikowany w 2007 pokazał przegnicie wojska i spowodował kontratak. Najpierw w 2008 w katastrofie CASy w Mirosławcu zginęła duża część wysokich rangą oficerów wykształconych w USA. Reszta kadry dowódczej wyszkolonej w krajach NATO została wyeliminowana w Smoleńsku. Opinia publiczna najbardziej ekscytowała się listą agentów WSI. Brak publikacji aneksu zwierającego m.in. nazwiska dziennikarzy zakończył się Smoleńskiem, zaś sam aneks przejęli ludzie Komorowskiego. „Na mieście” mówi się, że z listy współpracowników WSI wykreślani byli dziennikarze przychylni PiS. W efekcie czego np. Stonoga oskarża Drotę Kanię o współpracę z WSI.

Co jakiś czas światem medialnym wstrząsa afera ujawnienia kolejnego autorytetu uwikłanego w współpracę z komunistycznymi służbami. Praktycznie każdy przypadek przechodzi przez te same etapy:

  1. Nie utrzymywał żadnych kontaktów z bezpieką
  2. A jak rozmawiał, to w ramach swoich obowiązków
  3. A jak rozmowa wykraczała poza obowiązki, to nie współpracował
  4. A jak współpracował, to nie donosił
  5. A jak donosił, to nikomu nie zaszkodziło.

Dostojnicy kościelni dodatkowo wypracowali formułę: "bez swojej wiedzy i zgody", którą sąd zastosował m.in. w przypadku TW Jam.

Media za każdym razie nakręcają histerię pod hasłem "lustratorzy są be". Chyba największą jak do tej pory była ta związana z TW Bolek. Od momentu gdy zaczęły pojawiać się lustracyjne problemy oo. Redemptorystów, Radio Maryja tresuje swoich słuchaczy wiarą w niewinność TW Greya. Dla przypomnienia bp. Wielgus przyznał się do współpracy, zaś u papieża w sprawie niedopuszczenia do ingresu interweniowała Wanda Półtawska. Klangor podniósł się po wydaniu „Resortowych dzieci”. Choć książka nie tyle ujawniała współpracę z ubecją co opisywała korzenie dziennikarzy czy celebrytów. Wycie jakie się wydobywało z okolic TVN czy GW było piekielne. 

Od poniedziałku ten sam scenariusz przerabiany jest po stronie pisowskiej. DoRzeczy opublikowało  historię TW „Tamiza”. Fakty są takie. że prof. Kieżun podjął współpracę z SB, która zarejestrowała go w 1973 oraz IPN dysponuje około 1000 stron dokumentów stworzonych przy pomocy TW Tamizy.
Nie mam pojęcia kto lansował prof. Kierżuna i dlaczego stał się tak popularnym autorytetem prawej strony. Fakt, ma piękną historię wojenną ale niestety nie da się zaprzeczyć,  że jego historia w latach 1970tych już taka piękna nie była. Ponoć współpracował z wywiadem amerykańskim, choć dziś trudno ustalić co dokładnie robił i dla kogo. Współpracę prof. Kieżuna z SB badał jeden z najlepszych specjalistów od tej trudnej historii – prof. Cenckiewicz. Jak wynika z wczorajszego czatu w sprawie TW Tamizy autorzy kontaktowali się z bohaterem artykułu przez ponad pół roku.
Wycie jakie rozlega się po tzw. „prawej stronie” jest dla mnie szokujące. O ile czymś w miarę częstym są anonimowe bluzgi to robienie tego samego pod nazwiskiem jest dziwne. Romaszewska nie jest moim faworytem od czasu gdy hailowała banderowskie hasła na wiecu, więc nie spodziewałem się niczego dobrego po wypromowanym artykule. W tytule pisze, że będzie walić cepem i wali.
Szokują jednak bluzgi Świrskiego. Wyzywanie oponentów od „folksdojczów” tylko dlatego, że nie zgadzają się z jego oceną wydarzeń historycznych 20 wieku to skandal.
Jak do tej pory jedyną znaną mi polemikę z artykułem podjął Roch Baranowski. I warto podkreślić jest to polemika (chyba) amatora z artykułem, bo jak rozumiem nie przeprowadził analizy materiałów źródłowych. Cenckiewicz i Woyciechowski ograniczyli się do kilkustronicowego artykułu w tygodniku. Więc z konieczności pewne rzeczy są skrócone.
Dr. Gontarczyk, który krytykuje publikację DoRzeczy w wywiadzie dla Frondy powiedział:
Nie będę wypowiadał na temat wiarogodności tych argumentów (materiałów IPN - o&d), zapewne są autentyczne.
Cała krytyka obozu okołopisowskiego koncentruje się na artykułowanym jeszcze za głębokiej komuny „kto to pisze i komu to służy” oraz „dlaczego teraz”.
Mam świadomość, że istnieje rywalizacja pomiędzy wPolityce, a DoRzeczy. Dotyczy zarówno powstania warszawskiego jak i polityki wschodniej. Jednak wydawało mi się, że oskarżanie pp. Karnowskich o chęć powtórzenia drogi Michnika i Wyborczej z 1989 jest mocno przesadzone. Czytając ostatnie bluzgające teksty mam wątpliwości. 

Gdzieś w drodze z Polski i do Polski.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka